Abramowicz mówi o tym pierwszy raz. "Niekoniecznie przyjemne rozmowy"

5 godzin temu
- Na pewno bardzo istotny czas był po turnieju w Rzymie, kiedy odbyliśmy całym zespołem kilka bardzo ważnych, niekoniecznie przyjemnych rozmów, gdzie Iga zmieniła nieco nastawienie. Kolokwialnie powiem, iż dołożyła bardzo mocno do pieca na korcie. Zmieniła swoje podejście do niektórych kwestii - powiedziała w "Faktach po Faktach" Daria Abramowicz. Psycholożka mówiła w wywiadzie też o wierze w sukces w Wimbledonie i czynniku wpływającym na przebieg finału.
Po sukcesie w Wimbledonie Iga Świątek udała się na krótki, zasłużony urlop, kilka dni spędzi w Polsce. W tym czasie medialnie zaczęła się udzielać Daria Abramowicz, psycholożka, z którą tenisistka współpracuje od lat. We wtorek gościła w programie TVN24 "Fakty po Faktach", rozmawiała z nią Anita Werner.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"


Abramowicz o wierze w triumf Świątek i czynniku wpływającym na finał
Abramowicz wyznała, iż dopiero po wygraniu półfinału z Belindą Bencić (6:2, 6:0) pojawiła się w teamie Świątek prawdziwa wiara w triumf w Wimbledonie. Wcześniej w ogóle nie myśleli o tym, nie dzielili skóry na niedźwiedziu, szli krok po kroku przez cały turniej.
- Wydaje mi się, iż tak naprawdę po meczu półfinałowym, gdzie Iga zagrała bardzo dobre spotkanie z bardzo groźną, mającą bardzo dużo zasobów do gry na trawie Belindą Bencić, mieliśmy takie poczucie, iż tytuł jest w zasięgu. Być może zabrzmi to mało poetycko, ale my naprawdę podchodzimy do każdego turnieju z meczu na mecz i ten najbliższy jest zawsze dla nas najważniejszy. Niezależnie od tego, czy myśleliśmy o tym, iż to się może wydarzyć, czy nie, to staraliśmy się skupić na następnym meczu - przyznała.


W finale Świątek rozbiła Amandę Anisimową, nie tracąc w dwóch setach ani jednego gema. Zdaniem Abramowicz obecność księżnej Kate na trybunach mogła być swego rodzaju obciążeniem dla Amerykanki, przerosła ją waga finału. Świątek doskonale sobie z tym poradziła.
- Zaskoczył mnie ten wynik, choć dość gwałtownie zobaczyłam na korcie, do czego to zmierza. W ramach ciekawostki mogę powiedzieć, iż zawodnik, zawodniczka wieczór przed meczem otrzymuje informację o obecności księżnej, w jaki sposób się do niej zwracać. To już samo w sobie może wywołać dodatkowe obciążenie, napięcie, stres. Mimo tego, iż Iga zagrała już kilka finałów wielkoszlemowych, ten Wimbledon czuć nieco inaczej. Niewątpliwie był to czynnik, który miał wpływ na ten wynik - oceniła psycholożka.


To był moment zwrotny w okresie dla Świątek. "Dołożyła bardzo mocno do pieca"
Abramowicz zdradziła, iż po turnieju w Rzymie, który był najgorszym w tym roku dla Świątek (odpadła w trzeciej rundzie - red.), zaszła wielka zmiana u naszej mistrzyni. Ta impreza była swego rodzaju katharsis, po którym odbyła serię szczerych i trudnych rozmów z całym zespołem. Od tego momentu całkowicie zmieniła swoje nastawienie do pracy, treningów i uwag teamu.
- Na pewno bardzo istotny czas był po turnieju w Rzymie, kiedy odbyliśmy całym zespołem kilka bardzo ważnych, niekoniecznie przyjemnych rozmów, gdzie Iga zmieniła nieco nastawienie. Kolokwialnie powiem, iż dołożyła bardzo mocno do pieca na korcie. Zmieniła swoje podejście do niektórych kwestii. Później konsekwentnie realizowała to w trakcie Roland Garros. Ta praca opierała się w dużej mierze na zmianie przekonania, na zbudowaniu poczucia skuteczności i pewności co do tego, iż może wykorzystywać swoje mocne strony. Budowała świadomość, iż ma ich bardzo wiele - choćby w warunkach, w których wydawałoby się jej, iż będzie to dużo trudniejsze. Akceptacja dyskomfortu to było też coś, nad czym mocno pracowałyśmy. Jednak najważniejszą kwestią jest to, jak Iga przekierowała swoje skupienie w jak największym stopniu na rozwijanie się jako tenisistka, zawodniczka na korcie i poza nim. W pewnym sensie tak się dzieje teraz, wyniki przychodzą jako efekty - wyznała.


Pod względem czysto sportowym brak finału Rolanda Garrosa okazał się w pewnym sensie zbawieniem. Świątek miała więcej czasu, aby przygotować się do gry na trawie i w pełni wykorzystała ten okres.
- Sama Iga słusznie mówi o tym, iż miała kilka dni więcej, aby potrenować, mniej przerwy po Roland Garros. Miała solidny blok treningowy, który zrealizowała na Majorce. Więcej narzędzi i zmiana przekonania, iż trawa jest w zasięgu możliwości, to miało znaczenie. Czarów było mało, raczej była ciężka praca - dodała Abramowicz.


Świątek się zmieniła. "Jest trochę inna"
Psycholożka przyznała, iż Świątek mocno się zmieniła na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Sprawa dopingowa odcisnęła swoje piętno na psychice i tak naprawdę dopiero teraz można powiedzieć, iż sobie z tym poradziła. Wszelkie uwagi od zaufanych ludzi przyjmuje z pokorą i zrozumieniem.
- Myślę, iż Iga to zawodniczka, która niewątpliwie rozwinęła się. Zdobywając kolejne doświadczenia na korcie i poza nim, z każdym kolejnym miesiącem stawała się mądrzejsza życiowo, silniejsza pod pewnymi względami. o ile mamy taki punkt, do którego odnosimy później inne, to możemy w nieco łatwiejszy sposób zbudować pewną perspektywę do niektórych wydarzeń. To jest trochę inna Iga niż wtedy. Jedną z bardzo cennych, ważnych cech Igi jest to, iż ona z ogromną pokorą przyjmuje trudne rozmowy i koryguje różne rzeczy. A to wcale nie jest częstą cechą i te nasze punkty widzenia, które usłyszała, przyjęła i odniosła się do nich. Trochę z tym związane były słowa z przemówienia pomeczowego, kiedy powiedziała, iż były takie momenty, iż jej zespół wierzył w nią bardziej niż ona sama - opowiedziała.
Zobacz też: Tak Świątek zachowywała się w samolocie powrotnym z Wimbledonu. Pasażer ujawnia
Najbliższy znaczący turniej dla Igi Świątek zacznie się pod koniec lipca. Tenisistki będą wtedy rywalizować w Montrealu w imprezie rangi WTA 1000.
Idź do oryginalnego materiału