Iga Świątek we wtorek awansowała do ćwierćfinału turnieju w Madrycie. Mecz z Dianą Sznajder, choć rozpoczął się dla Polki fantastycznie, wcale nie należał do łatwych. Po tym, jak pierwszą partię wygrała w 22 minuty 6:0, w kolejnej potwornie się męczyła i przegrała po tie-breaku. Na szczęście w decydującym secie pozbierała się i zwyciężyła 6:4. Starcie kosztowało jednak sporo nerwów zarówno ją, jak i jej sztab.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski obcym ciałem w Barcelonie? Żelazny: Statystyki Lewego to jakiś kosmos
Tak wygląda prawda o boksie Igi Świątek. "Zdecydowanie najwięcej mówi Daria"
A jego pracy na własne oczy postanowił przyjrzeć się dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Sebastian Parfjanowicz. A wszystko po to, by wyłapać szczegóły, których nie da się dostrzec w telewizji. Okazuje się, iż w pierwszej odsłonie, gdy Świątek absolutnie zdominowała rywalkę, choćby nie spoglądała w stronę swojego boksu. Mimo to sporo się w nim działo. - Zdecydowanie najwięcej w boksie Igi mówi Daria (Abramowicz - przyp. red.). Psycholożka Świątek nieustannie dzieliła się uwagami z Fissette'em. Po gestach, imitujących uderzenia rakietą, widać było, iż poruszają także tematy techniczne - odnotował Parjanowicz.
Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy Świątek na początku drugiej odsłony przestała sobie radzić. Od razu widać było u niej irytację i zwieszone ramiona. Często powtarzała do siebie: "Co jest?". Wtedy też regularnie spoglądała w kierunku swojego sztabu.
Zaskakujące sceny na meczu Świątek. Abramowicz naprawdę to powiedziała
A z niego uwagi płynęły jedynie od dwóch osób - trenera Wima Fissette'a oraz psycholożki Darii Abramowicz. Oboje komunikowali się jednak w zupełnie innym sposób. - Fissette robi to ze spokojem, wręcz flegmą i przede wszystkim między gemami. Krótko, precyzyjnie - np. "graj jej więcej na bekhend". jeżeli Iga potrzebuje podłączenia do agregatu, to od tego ma Abramowicz. Ona wstaje z zaciśniętą pięścią, ona głośno pokrzykuje między punktami. Głównie hasła motywacyjne, wolicjonalne. Najczęściej powtarzającym się zwrotem w meczu ze Sznajder było: "dawaj, dalej!" - relacjonował dziennikarz.
W trzecim secie najbardziej dało się odczuć, iż najbardziej dominujący jest głos psycholożki. Jak ujawnił Parjanowicz, w najbardziej emocjonalnych momentach odzywała się tylko ona. Fissette dalej włączał się jedynie między gemami. - "Hop, hop", "Dalej, Iga" - pokrzykiwała Daria Abramowicz, ale pojawiały się z jej ust również stricte techniczne uwagi. "Bekhend płasko!" - wykrzyczała w emocjach po jednym z nieudanych zagrań Świątek pani psycholog - zdradził.
W kluczowym momencie po jednej z serii błędów Świątek wydawała się już bezradna. - Cały czas jesteś w grze i tylko to się liczy - powiedziała jej wówczas Abramowicz. Podziałało, bo tenisistka wyszarpała zwycięstwo, a w boksie zapanowała olbrzymia radość. Co może dziwić, to fakt, iż obie komunikowały się... po polsku, więc belgijski szkoleniowiec choćby nie mógł ich zrozumieć.