Abramowicz czy Fissette? Oto kto rządzi w boksie Igi Świątek

4 godzin temu
Rola Darii Abramowicz w sztabie Igi Świątek stała się ostatnio tematem żywych dyskusji. Część ekspertów zwracała uwagę, iż ich kooperacja wykracza poza tradycyjną relację: psycholog - klient. Przekonał się o tym dziennikarz Sebastian Parfjanowicz, który na żywo obserwował pracę boksu naszej tenisistki. A w nim dominującą postacią była właśnie Abramowicz. - Pojawiały się z jej ust również stricte techniczne uwagi - zauważył.
Iga Świątek we wtorek awansowała do ćwierćfinału turnieju w Madrycie. Mecz z Dianą Sznajder, choć rozpoczął się dla Polki fantastycznie, wcale nie należał do łatwych. Po tym, jak pierwszą partię wygrała w 22 minuty 6:0, w kolejnej potwornie się męczyła i przegrała po tie-breaku. Na szczęście w decydującym secie pozbierała się i zwyciężyła 6:4. Starcie kosztowało jednak sporo nerwów zarówno ją, jak i jej sztab.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski obcym ciałem w Barcelonie? Żelazny: Statystyki Lewego to jakiś kosmos


Tak wygląda prawda o boksie Igi Świątek. "Zdecydowanie najwięcej mówi Daria"
A jego pracy na własne oczy postanowił przyjrzeć się dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Sebastian Parfjanowicz. A wszystko po to, by wyłapać szczegóły, których nie da się dostrzec w telewizji. Okazuje się, iż w pierwszej odsłonie, gdy Świątek absolutnie zdominowała rywalkę, choćby nie spoglądała w stronę swojego boksu. Mimo to sporo się w nim działo. - Zdecydowanie najwięcej w boksie Igi mówi Daria (Abramowicz - przyp. red.). Psycholożka Świątek nieustannie dzieliła się uwagami z Fissette'em. Po gestach, imitujących uderzenia rakietą, widać było, iż poruszają także tematy techniczne - odnotował Parjanowicz.


Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy Świątek na początku drugiej odsłony przestała sobie radzić. Od razu widać było u niej irytację i zwieszone ramiona. Często powtarzała do siebie: "Co jest?". Wtedy też regularnie spoglądała w kierunku swojego sztabu.
Zaskakujące sceny na meczu Świątek. Abramowicz naprawdę to powiedziała
A z niego uwagi płynęły jedynie od dwóch osób - trenera Wima Fissette'a oraz psycholożki Darii Abramowicz. Oboje komunikowali się jednak w zupełnie innym sposób. - Fissette robi to ze spokojem, wręcz flegmą i przede wszystkim między gemami. Krótko, precyzyjnie - np. "graj jej więcej na bekhend". jeżeli Iga potrzebuje podłączenia do agregatu, to od tego ma Abramowicz. Ona wstaje z zaciśniętą pięścią, ona głośno pokrzykuje między punktami. Głównie hasła motywacyjne, wolicjonalne. Najczęściej powtarzającym się zwrotem w meczu ze Sznajder było: "dawaj, dalej!" - relacjonował dziennikarz.
W trzecim secie najbardziej dało się odczuć, iż najbardziej dominujący jest głos psycholożki. Jak ujawnił Parjanowicz, w najbardziej emocjonalnych momentach odzywała się tylko ona. Fissette dalej włączał się jedynie między gemami. - "Hop, hop", "Dalej, Iga" - pokrzykiwała Daria Abramowicz, ale pojawiały się z jej ust również stricte techniczne uwagi. "Bekhend płasko!" - wykrzyczała w emocjach po jednym z nieudanych zagrań Świątek pani psycholog - zdradził.


W kluczowym momencie po jednej z serii błędów Świątek wydawała się już bezradna. - Cały czas jesteś w grze i tylko to się liczy - powiedziała jej wówczas Abramowicz. Podziałało, bo tenisistka wyszarpała zwycięstwo, a w boksie zapanowała olbrzymia radość. Co może dziwić, to fakt, iż obie komunikowały się... po polsku, więc belgijski szkoleniowiec choćby nie mógł ich zrozumieć.
Idź do oryginalnego materiału