83. minuta klub Grabary prowadzi 1:0. Nie do wiary, co stało się później

4 godzin temu
Kamil Grabara show - tak można nazwać to, co polski bramkarz zaprezentował w piątkowy wieczór. Zaliczył kilka kapitalnych interwencji, ale to nie wystarczyło, by wywieźć punkty z wrogiego terenu. W końcówce Werder Brema przypuścił kilka piorunujących ataków - dwa z nich zakończyły się golem. Mimo wszystko nasz rodak był jednym z bohaterów. Wolfsburg ostatecznie przegrał 1:2.
"Kamil Grabara graczem kolejki w Bundeslidze według kickera" - pisał Tomasz Urban na portalu X. Takie wyróżnienie czekało na Polaka po meczach w ósmej rundzie. O kolejną nagrodę chciał powalczyć w 10. kolejce. W piątek jego drużyna grała na wyjeździe z Werderem Brema. Przed tym meczem obie drużyny znajdowały się w środku tabeli, co zwiastowało zacięte starcie.

REKLAMA







Zobacz wideo Awantura w studiu! "Gdzie ty chcesz grać w Lidze Mistrzów?!"



Dwoił się i troi. Na marne. Kamil Grabara nie dał rady zatrzymać Werderu
jeżeli VfL Wolfsburg chciał wygrać, to Grabara znów musiał pokazać się z jak najlepszej strony. Aspirował do miana bohatera. I takowym stał się już w 5. minucie. Wówczas uchronił drużynę przed wczesnym ciosem. Niesamowitą okazję miał Amos Pieper. Wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego, celował w górny narożnik, ale Polak popisał się wspaniałą paradą.


W kolejnych minutach był spokojny i opanowany w polu karnym, co działało pozytywnie na jego kolegów. Mogli nieco więcej ryzykować. I w 28. minucie wyszli na prowadzenie. Piłkę w siatce umieścił Mattias Svanberg. To nie był jednak koniec emocji. Do końca pierwszej połowy każda z drużyn miała przynajmniej jedną znakomitą okazję do trafienia, ale brakowało skuteczności.
Druga połowa była wymagająca dla Grabary. W 50. minucie istniało ryzyko, iż zostanie wystawiony na największą próbę. Werder domagał się rzutu karnego po zagraniu ręką Vini Souzy. Sędzia, korzystając z VAR, przewinienia się jednak nie dopatrzył i Polak mógł odetchnąć. Ale tylko na chwilę. Werder naciskał coraz mocniej. W 71. minucie przed dobrą okazją stanął Marco Grull, ale Grabara przejrzał jego zamiary i skutecznie interweniował.
Zobacz też: Urban go pominął, a trener w klubie nie może się go nachwalić.



W 83. minucie musiał już jednak skapitulować. Jens Stage posłał piłkę główką do siatki. Polski golkiper był w tej sytuacji bezradny. Chwilę później nasz rodak był bliski straty drugiej bramki. I to dwukrotnie. Najpierw atak przypuścił Victor Boniface, a potem Yukinari Sugawara. W tych sytuacjach dał znać o sobie geniusz Grabary i obronił strzały. Ostatecznie jednak wpuścił piłkę do siatki po raz drugi. W piątej minucie doliczonego czasu gry przy lewym słupku trafił Samuel Mbangula.






Werder Brema - VfL Wolfsburg 2:1
"Niesamowicie wściekły Kamil Grabara. Robił, co mógł, wybronił kilka strzałów doskonale, ale Wolfsburg dał sobie wbić gola w doliczonym czasie gry i przegrał 1:2 z Werderem. Fatalnych kolegów w obronie ma przed sobą Polak, dziś był naprawdę bardzo dobry, ale co z tego" - podsumował na X Sebastian Chabiniak.






Dzięki zwycięstwu gospodarze awansowali na siódmą lokatę w tabeli. Po 10 meczach mają 15 punktów na koncie. Ekipa Grabary zajmuje 12. miejsce z dorobkiem ośmiu "oczek".
Idź do oryginalnego materiału