76 minut i koniec. Kapitalny mecz Fręch na US Open!

4 godzin temu
Od stanu 2:2 wygrała siedem gemów z rzędu i wyszła na 6:2, 3:0. Rządziła na korcie, bazując na doświadczeniu i inteligencji. Tak Magdalena Fręch rozpoczęła US Open 2025. Polka, jak przystało na zawodniczkę rozstawioną, nie dała żadnych szans Australijce Talii Gibson notowanej na początku drugiej setki rankingu WTA. Nasza tenisistka wygrała 6:2, 6:2, a mecz potrwał tylko 76 minut.
Właśnie takiego meczu potrzebowała Magdalena Fręch. Polka rozstawiona w US Open (z numerem 28) grała w pierwszej rundzie z rywalką, która nigdy nie była w pierwszej setce światowego rankingu (jest 105. i to na razie jej najwyższa pozycja). Tym, którzy wieszczyli niespodziankę, Fręch odpowiedziała w najlepszym możliwym stylu.


REKLAMA


Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie


„Magdalena Fręch przegrała ponad dwie trzecie meczów w tym sezonie. W całym 2025 roku Polka wygrała tylko 10 spotkań" – czytaliśmy w zapowiedziach starcia naszej tenisistki z Talią Gibson w pierwszej rundzie US Open. To prawda, to po prostu dane statystyczne. Ale już opinie tego typu dziwiły: „Młoda zawodniczka z dziką kartą może pokonać słabnącą Polkę rozstawioną z numerem 28".
Fręch nie pozostawiła żadnych wątpliwości
Magdalena Fręch pewnym, udanym występem pokazała, iż różnica między nią, 33. tenisistką światowego rankingu, a utalentowaną Australijką z początku drugiej setki jest na tyle duża, żeby zobaczył ją każdy, choćby ten, kto nie zdecydował się zarywać nocy i postanowił tylko sprawdzić wynik meczu.
Równa walka w tym pojedynku trwała kwadrans. Przy stanie 2:2 Gibson już nie wytrzymała regularności bardziej doświadczonej rywalki. Wtedy przy swoim podaniu 21-letnia Australijka zaczęła mnożyć błędy. Punkty na 0:30 i 0:40 straciła po podwójnych błędach serwisowych. A jej następny, niepewny serwis, starsza o siedem lat Polka zaatakowała i zmusiła ją do wyrzucenia piłki w aut bekhendem.
Od tego momentu Fręch odjeżdżała Australijce coraz dalej i dalej. Po zaledwie 33 minutach skończyła już pierwszego seta. Od 2:2 wygrała cztery gemy z rzędu w tej partii. A kolejną zaczęła od następnego przełamania przeciwniczki, po czym dorzuciła gema przy swoim serwisie i jeszcze jedno przełamanie.
Po pierwszym secie widzieliśmy w statystykach bardzo dobrą serwisową skuteczność Polki (wygrała po 71 proc punktów zarówno z pierwszego, jak i drugiego podania przy odpowiednio 50 i 40 proc. Australijki), widzieliśmy też zaledwie cztery niewymuszone błędy (i pięć uderzeń kończących) przy aż 17 takich pomyłkach Gibson (dziewięć winnerów). Drugą partię Fręch zaczęła po prostu od kontynuowania tego, co przyniosło jej powodzenie w pierwszym secie. Prowadząc 6:2, 2:0 przez cały czas miała na koncie zaledwie cztery niewymuszone błędy. A Australijka czując, iż doświadczona Polka góruje siłą spokoju, coraz bardziej ryzykowała.


Po błędach rywalki Fręch podwyższyła na 6:2, 3:0, notując następne przełamanie. Wtedy byliśmy już niemal przekonani, iż nasza zawodniczka wygra ten mecz bardzo pewnie i efektownie. Ale Gibson nie zrezygnowała z walki. Po aż siedmiu z rzędu gemach wygranych przez Polkę Australijka wywalczyła przełamanie. Wygrała gema przy podaniu Fręch po długiej walce na przewagi. Na szczęście to nie wytrąciło Polki z równowagi. Komentujący mecz w Eurosporcie Maciej Synówka podkreślał, iż podoba mu się spokój młodej Australijki. Trener, który prowadził m.in. Barborę Krejcikovą i Belindę Bencić, podkreślał, iż po jej postawie nie widać, iż wynik jest dla niej aż tak niekorzystny. I rzeczywiście Gibson skalibrowała swoje uderzenia, ograniczyła błędy, coraz częściej posyłała na stronę Fręch długie, penetrujące piłki. Doprowadziła do stanu 2:6, 2:3.
I wtedy swoją klasę pokazała Polka. Gema na 6:2, 4:2 wygrała do 30. gwałtownie wyszła na 40:0. Zaczęła od asa serwisowego i generalnie w momencie próby podniosła jakość podania. Przy wyniku 40:30 zaserwowała tak, iż rywalka z trudem doszła do piłki i zdołała odbić tylko w siatkę. A później Fręch znów przedłużała wymiany, znów utrudniała życie rywalce i wymuszała jej błędy, znów imponowała wytrzymałością. Tak wypracowała sobie przełamanie na 6:2, 5:2. Po czym pewnie dokończyła mecz przy swoim serwisie.
Fręch już wyrównała swój najlepszy wynik w US Open
To prawda, iż Fręch w bieżącym sezonie wygrywała rzadko. Bilans zaledwie 10 wygranych meczów z 31 rozegranych jest słaby jak dla kogoś, kto gra w turnieju wielkoszlemowym z rozstawieniem. Ale twierdzenia niektórych ekspertów, iż Gibson może pokonać Polkę dlatego, iż w tym roku wygrała pierwsze dwa w życiu mecze w głównym cyklu WTA (z Sonmez w pierwszej rundzie Australian Open i z Minnen w pierwszej rundzie w Cleveland) były niczym innym jak niedocenianiem naszej tenisistki.


Dla łodzianki US Open 2025 to już 17. wielkoszlemowy turniej w karierze. W Nowym Jorku Fręch dopiero drugi raz dotarła do drugiej rundy, ale w sumie w imprezach tej rangi ma bilans 12 zwycięstw i 17 porażek. A o jej możliwościach najlepiej świadczy dotarcie do drugiego tygodnia (czwartej rundy) Australian Open 2024. Tymczasem Gibson przeciw Fręch rozgrywała piąty w życiu mecz wielkoszlemowy. I bardzo dobrze świadczy o Polce to, iż Australijka nie miała absolutnie żadnych szans na odniesienie drugiego zwycięstwa.
W całym meczu Fręch wygrała 60 punktów, a Gibson - 40. Polka miała osiem winnerów i tylko siedem niewymuszonych błędów, a bilans rywalki to 19:30.
W drugiej rundzie US Open Magdalena Fręch zmierzy się z Peyton Stearns (54 WTA) albo Darją Semenistają (115 WTA). Z turnieju odpadła już Magda Linette, a Iga Świątek swój mecz pierwszej rundy rozegra dopiero we wtorek.
Idź do oryginalnego materiału