Sznajder jest znana w Polsce nie ze względu na osiągane wyniki (choć te są naprawdę niezłe), a kontrowersyjne poglądy, których nie boi się wygłaszać. Rosjanka całym sercem wspiera reżim Władimira Putina, żałując nawet, iż wojna Rosji z Ukrainą nie wybuchła wcześniej. Za swoją postawę na korcie (i poza nim) otrzymała choćby order od prezydenta Rosji.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o Ewie Pajor: Jest wspaniała, ale nie zapominajmy o reszcie zawodniczek
Wyrównany pierwszy set. I pogrom w drugim
Medalu sama sobie nie mogłaby za to wręczyć za występ w drugiej rundzie tegorocznego Wimbledonu. Po tym, jak wcześniej uporała się 7:6, 6:3 z Japonką Moyuką Uchijimą, tym razem jej rywalką była Diane Parry. Zawodniczka, która w przeszłości dwukrotnie doszła podczas Wimbledonu do trzeciego spotkania, ale aktualnie zajmowała 118 miejsce w rankingu WTA. Nie powinna więc stanowić zagrożenia dla tenisistki, która w tym roku grała w półfinale Australian Open i Rolanda Garrosa.
A jednak Francuzka w pierwszym secie zaskoczyła faworytkę. Chociaż Sznajder rozpoczynała grę od własnego podania, a następnie przełamała rywalkę, to pod koniec partii dała się zaskoczyć. Utrata koncentracji kosztowała ją gładką utratą przewagi przełamania. Chwilę później Rosjanka przegrała przy własnym podaniu do punktowego zera gema na 4:6.
Taki przebieg wydarzeń sprawił, iż 21-latka zupełnie straciła koncentrację. A z czasem też i wolę walki. Parry zdominowała ją na korcie, zaś faworytka po każdej akcji mogła tylko bezradnie wpatrywać się czy to w trawiastą nawierzchnię, czy też własną rakietę, jakby szukała tam przyczyn swojego niepowodzenia.
Te jednak znajdowały się w jej głowie. Nie ulega wątpliwości, iż Sznajder posiadała umiejętności, by poradzić sobie ze słabszą rywalką. Ale w drugiej rundzie Wimbledonu zawiodła w sferze mentalnej, nie wytrzymała psychicznie. Co Parry bezlitośnie wykorzystała i w nagrodę ponownie zagra w trzeciej rundzie Wimbledonu. Tam jej rywalką będzie Sonay Kartal (51. WTA).
Diana Sznajder 4:6, 1:6 Diane Parry