5 szybkich wniosków: Lech – Pogoń 2:2

kkslech.com 1 miesiąc temu

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w uproszczeniu dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.

PRZEWAGA LECHA ZAKOŃCZONA GOLEM DLA POGONI

Trener Niels Frederiksen zaskoczył dziś wyjściowym składem desygnując od początku m.in. Alexa Douglasa czy Pablo Rodrigueza. Lech od początku grał tak jak powinien, przeważał w środku pola, gwałtownie prowadził ataki, z przebiegu gry gol dla poznaniaków wisiał w powietrzu. Nagle kibice zobaczyli to, co już wiele razy widzieli, czyli stratę jednego z zawodników, która zakończyła się bramką dla przeciwnika. W 15 minucie Alex Douglas stracił piłkę w ogóle nie w swojej strefie, za chwilę Pogoń ruszyła z akcją, po której naszej obronie zabrakło zdecydowania, co skończyło się golem Kamila Grosickiego, który w 15 minucie również nie był w swojej strefie. To był bolesny moment meczu, bowiem już nie po raz pierwszy w tym sezonie Lech Poznań przeważając na murawie daje sobie łatwo strzelić bramkę musząc odrabiać straty. choćby po takiej stracie Douglasa można było zapobiec akcji Pogoni Szczecin, był w końcu czas na trening, bo na kadrę udało się tylko 7 zawodników, ale sztab szkoleniowy w pierwszym tygodniu zajęć miał inny plan. Zaniedbano pracę nad takimi rzeczami, jak gra po stracie bez piłki, w 15 minucie był efekt tego typu zaniedbań.

PRZEWIDYWALNE ATAKI DLA POGONI

Po golu na 0:1 zespół Lecha potrzebował paru minut, by się otrząsnąć. Otrząsnął się, atakował, szkoda jedynie wielu zmarnowanych wrzutek. Wiele ataków dla Pogoni było przewidywalnych, stoperzy ze Szczecina zatrzymywali te dośrodkowania lub pojedyncze celne strzały bronił Cojocaru. Groźniej było pod koniec pierwszej odsłony, gdy m.in. rozkręcił się Pablo Rodriguez, wtedy przed szansą zdobycia gola na 1:1 stawał choćby Taofeek Ismaheel, a jeszcze ciekawiej było tuż po przerwie. Najpierw w końcu dośrodkowanie było celne, piłka wrzucona przez Luisa Palmę minęła głowę obrońcy i spadła do dobrze ustawionego Mikaela Ishaka. Po 9 minutach i już po akcji w Lechowym stylu pięknego gola strzelił Luis Palma, którego sędzia nie uznał z powodu pozycji spalonej. Szkoda, bo poznaniacy pokazali upór w ofensywie, można było bić brawo za wiele stworzonych sytuacji i trochę ganić za wiele dośrodkowań, które długo nie przynosiły efektu, ale dominacja Lecha Poznań nie podlegała dyskusji. Ciężko stwierdzić, czy Lech był tak dobry, czy może Pogoń cofnęła się i celowo grała z kontry, jednak przy stanie 0:1 czy dalej przy wyniku 1:1 cały czas pachniało zwycięstwem poznaniaków, którzy atakowali z dużą determinacją robiąc wszystko, by wygrać.

ZASŁUŻONE PROWADZENIE, NIEZASŁUZONA STRATA PUNKTÓW

Determinacja w ofensywie była dziś jednym z atutów Lecha Poznań, który z przebiegu gry zasługiwał na zwycięstwo. Gol na 2:1 padł po przytomnym zagraniu Filip Jagiełło i uniknięciu spalonego przez Leo Bengtssona, który na boisko wszedł zdecydowanie za późno. Nie wiadomo, dlaczego Niels Frederiksen tak długo czekał z wpuszczeniem Szweda na murawę będącego zwykle efektywnym zawodnikiem potrafiącym dać jakość w polu karnym, którą zademonstrował w 89 minucie. Gol na 2:1 potwierdzał dominację Kolejorza w tym meczu, z przebiegu gry ten gol był w pełni zasłużony i prawie 40 tysiącom ludzi dał mnóstwo radości. Niestety od tygodni sztab szkoleniowy nie potrafi naprawić gry w defensywie, ale nikt nie spodziewał się, iż drużyna Mistrza Polski może odstawić taki kryminał po 2 minutach od strzelenia bramki na 2:1. W doliczonym czasie gry znowu szło zauważyć to, co przy trafieniu 0:1, czyli zabrakło zdecydowania, w tym boiskowej agresji w środkowej strefie, która w tym fragmencie meczu powinna cechować Kolejorza. Po spotkaniu Niels Frederiksena powiedział, iż – „Jeśli skupilibyśmy się tylko na dostępie do swojej bramki, to ucierpiałaby nasza ofensywa. Mamy swoją filozofię i siłą rzeczy zostawiamy wiele przestrzeni za plecami.” Totalna bzdura. Od tego jest trener i jego sztab, by wszyscy znaleźli balans pomiędzy obroną a atakiem, to wyróżnia dobrych taktycznie trenerów. Tymczasem my gramy swoje, a później już w swoim stylu od miesięcy tracimy podobne gole po m.in. fazach przejściowych, z którymi sztab szkoleniowy nie może sobie poradzić.

REMIS JAK KOLEJNA PORAŻKA W POZNANIU

Piłka to nie łyżwy, w futbolu nie ma punktów za wrażenie artystyczne. Mimo statystycznie bardzo dobrego meczu straciliśmy 2 punkty i nasza strata do Jagiellonii wzrosła. Statystyki to często dodatek do piłki, są też statystyki, które przykrywają m.in. dzisiejsze posiadanie piłki, współczynnik xG czy liczbę wykonanych uderzeń. Lech Poznań od maja wygrał 2 ligowe mecze u siebie, na 21 oczek do zdobycia w tych rozgrywkach w Poznaniu ugrał 9 marnych punktów tracąc punkty przy Bułgarskiej już 5 raz w okresie 2025/2026! To gruba przesada, a tym bardziej, iż w lidze mamy u siebie ujemny bilans goli, dodatkowo wypunktowała nas tutaj Legia, Crvena zvezda czy Genk, a do końca 2025 roku Lech rozegra u siebie już tylko 2 mecze ekstraklasowe. Dzisiejszy remis z Pogonią Szczecin przerywający serię 3 kolejnych zwycięstw nad tym rywalem to nic innego, jak bolesna strata punktów, którą można choćby uznać za porażkę. Mistrz Polski co jedynie ciuła punkty, w kalendarzu mamy już drugą połowę października, a nie jesteśmy na miejscu dającym awans do europejskich pucharów 2026/2027. Po takich wynikach, jak w niedzielne popołudnie nie ma mowy o żadnym skutecznym łączeniu ligi z pucharami, bilans u siebie jest tragiczny, a ten ligowy wygląda jak ekstraklasowego średniaka aspirującego do podium (5-4-2).

TRZEBA WYGRYWAĆ NA WYJAZDACH

Nie umiesz wygrywać u siebie? To musisz zwyciężać na wyjazdach, jeżeli chcesz realizować cele. Lech do końca października rozegra jeszcze 3 spotkania i wszystkie na wyjazdach, do listopadowej przerwy na kadrę aż 5 razy zagramy na wyjeździe i tylko raz u siebie, dlatego albo Kolejorz przez cały czas będzie zadziwiał na obcym terenie, albo wpadnie w kryzys i gwałtownie zaczniemy zmieniać cele na ten sezon. Po dzisiejszym meczu nic nie pozostało stracone, jednak atut własnego boiska w następnych meczach nie będzie nas dotyczył. Niestety, ten zespół nie robi żadnych postępów, o których po meczu mówił Niels Frederiksen, od miesięcy popełnia te same błędy w obronie, które działają niekorzystnie na ewentualne przedłużenie umowy z trenerami, a czas na spokojną pracę m.in. nad fazami przejściowymi przez 6 dni wolnego został łatwo zmarnowany. W tym czasie Jagiellonia normalnie trenowała, rozegrała też sparing i może dlatego po sobotnim 4:0 jest w zupełnie innym miejscu, niż dzisiaj wieczorem znajduje się Lech Poznań, który przy Bułgarskiej po prostu przynosi wstyd.

Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

Idź do oryginalnego materiału