Siatkarska kadra Serbii kobiet jeszcze niedawno była uważana za jedną z najlepszych drużyn globu, o ile nie najlepszą. W 2018 oraz 2022 roku sięgała po złoty medal mistrzostw świata, w 2017 oraz 2019 po złoto mistrzostw Europy, a w 2016 oraz 2020 roku - po krążki igrzysk. Trudno było uwierzyć, iż taka potęga nagle zacznie seryjnie przegrywać mecze. A jednak - od czasu turnieju olimpijskiego w Paryżu, jej forma drastycznie spadła.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
Siatkarki z Serbii wreszcie wygrały w Lidze Narodów. Gigant odżywa?
Jeszcze podczas igrzysk w Paryżu Serbki odniosły jedno zwycięstwo - z gospodyniami - a po za tym zanotowały rozczarowujący występ. To jednak nic przy tym, jak spisywały się w tegorocznej Lidze Narodów. Przegrały pierwsze... osiem spotkań, w tym m.in. z nisko notowanymi Kanadyjkami czy Bułgarkami. W ten sposób znalazły się na ostatnim miejscu w tabeli, które oznaczałoby spadek z zawodów tej rangi. W dużej mierze było to spowodowane brakiem atakującej Tijany Bosković, która odpoczywała po sezonie klubowym.
ZOBACZ TEŻ: Polki wygrały 25:9, a potem wszystko runęło. Lavarini nie dowierzał
W środę drużyna z Bałkanów - już z Bosković w składzie - miała podwójną motywację, żeby przełamać serię porażek. Urodziny obchodził bowiem Zoran Terzić, trener odpowiedzialny za większość (miał krótką przerwę na prowadzenie reprezentacji Rosji) sukcesów Serbek w ciągu ostatnich kilkunastu lat. I jak się okazało: jego zawodniczki sprawiły mu miłą niespodziankę. Pokonały świetnie spisujące się ostatnio Czeszki, które w LN m.in. sensacyjnie wygrały z Amerykankami.
To oznacza, iż po 345 dniach serbskie siatkarki wreszcie odniosły zwycięstwo! Oczywiście, w tegorocznej Lidze Narodów już nie mają za bardzo o co walczyć, poza utrzymaniem. To może być jednak sygnał, iż zespół Terzicia wraca na adekwatne tory, już ze swoją gwiazdą w roli głównej.
Czechy - Serbia 1:3 (25:22, 22:25, 26:28, 18:25)