Choć oczywiście w Billie Jean King Cup każdy mały punkt się liczy, a o zwycięstwo w deblu warto było powalczyć, nie decydował on już o tym, kto wygra całą rywalizację. Polki przystępowały do niej już pewne swego. Jako pierwsza punkt zdobyła dla nas Katarzyna Kawa. Doświadczona 32-latka przegrała pierwszego seta z Jil Teichmann. Jednak podczas turnieju WTA 250 w Bogocie niejedna rywalka przekonała się, iż Polka płuca ma jak miechy i maratony tenisowe to jej specjalność. Kawa odwróciła losy meczu i zwłaszcza w trzecim secie dała prawdziwe show, wygrywając ostatecznie 5:7, 6:4, 6:2.
REKLAMA
Zobacz wideo Siatkówka zgarnia wszystko! Andrzej Wrona ocenia szanse reprezentacji
Linette i Kawa rozłożyły czerwony dywan
Jako druga na kort wyszła Magda Linette, która jako liderka naszej kadry zmierzyła się z liderką Szwajcarek (pod nieobecność Belindy Bencić) Viktoriją Golubić. Rywalka Polki nie zagrała przesadnie słabego meczu, potrafiła choćby w drugim secie odrobić straty z 3:0 na 3:3. Jednak Magda miała talent do przełamywania jej w paskudnych momentach. Najpierw na 6:4 w pierwszym secie, potem na 5:3 w drugim. W efekcie Linette wygrała 6:4, 6:3 i zapewniła Polsce triumf nad Szwajcarią bez względu na debel.
W nim początkowo miały zagrać Martyna Kubka i właśnie Linette, ale pewny triumfu w całej rywalizacji kapitan Dawid Celt postanowił oszczędzać siły Magdy i zamiast niej desygnował do gry Maję Chwalińską. Naprzeciwko Polek stanęły doświadczona Teichmann oraz utalentowana Celine Naef i to właśnie je można było postrzegać jako minimalne faworytki.
Kubka i Chwalińska zaczęły z wielką gracją
Polski duet postanowił jednak udowodnić, iż o deblu też swoje wiedzą i to wcale niemałe swoje. Chwalińska z Kubką zaczęły mecz kapitalnie, przełamując rywalki już przy pierwszej okazji. Za to z pilnowaniem własnego serwisu nie było kłopotu, stąd szybkie prowadzenie 4:1. Polki w tym secie absolutnie nie dawały się rywalkom choćby zbliżyć, gdy same serwowały. Toteż kłopotów z utrzymaniem przewagi nie było i pierwszy set zakończył się wynikiem 6:2.
Nagły kryzys w drugim secie
W drugiej partii już tak łatwo nie było. Szwajcarki wyglądały o wiele lepiej przy własnym serwisie, a choćby początkowo potrafiły zagrozić Polkom przy ich podaniu. W efekcie po ponad 30 minutach było 3:3. Jednak właśnie wtedy Chwalińska i Kubka przełamały rywalki, a kluczowa okazała się akcja, w której druga z nich posłała świetny forhend. Niestety Szwajcarki nie wywiesiły białej flagi. Błyskawicznie odrobiły straty, a co gorsza, ponownie przełamały Polki przy stanie 5:4 i wygrały seta nr 2.
Nie denerwuj Polek. Skończysz jak Szwajcarki w trzecim secie
Nagłe załamanie gry ewidentnie rozdrażniło Polki, bo te wyszły na trzecią partię jak nowo narodzone. Błyskawicznie zafundowały rywalkom dwa przełamania i objęły prowadzenie 4:0. Tym razem nie pozwoliły sobie na rozluźnienie. Dzielnie pilnowały wyniku do samego końca, choć były gemy, gdzie musiały pograć na przewagi. Ostatecznie polski duet wygrał seta 6:2 i sprawił, iż nasza reprezentacja ograła Szwajcarię 3:0 w pierwszym meczu kwalifikacji Billie Jean King Cup!
Kolejny mecz z udziałem Polek już w piątek 11 kwietnia o 15:00. Nasza reprezentacja zagra wówczas z Ukrainą i jeżeli wygra, awansuje do turnieju finałowego Billie Jean King Cup. jeżeli nie, trzeba będzie poczekać na rozstrzygnięcia w starciu Ukrainek ze Szwajcarkami w sobotę 12 kwietnia.