25:16 i się zaczęło. To był mecz jednej zawodniczki. Oto pierwsze finalistki MŚ!

3 godzin temu
W półfinale mistrzostw świata wszystko zależało od jednej siatkarki - atakującej reprezentacji Turcji, Melissy Vargas. Chociaż w pierwszym secie zawodniczki z Japonii znalazły na nią sposób, to później Turczynka o kubańskich korzeniach była klasą samą dla siebie i wprowadziła swoją drużynę do meczu o złoto!
Obecność Turcji i Japonii w półfinale siatkarskich mistrzostw świata nie była żadnym zaskoczeniem. To jedne z najlepszych drużyn świata, które zajmują odpowiednio czwarte i piąte miejsce w rankingu FIVB. Obie łatwo wygrały swoje grupy mistrzostw świata. Następnie Japonki pokonały w fazie pucharowej 3:0 gospodynie z Tajlandii oraz 3:2 Holandię. Z kolei Turcja wygrała 3:0 ze Słowenią i 3:1 z USA.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski wrócił do kadry. "Grał w jednej bandzie"


Mecz, w którym najwięcej zależało od Vargas
Największą gwiazdą półfinałowej rywalizacji była bez wątpienia Melissa Vargas. Dlatego podopieczne Daniele Santarelliego miały mało wyrafinowany plan na ten mecz, który polegał na kierowaniu jak największej liczby piłek do Kubanki z tureckim paszportem. Ta zaś miała bombardować Japonki atakami, korzystając z ogromnego zasięgu.


Ich problem polegał jednak na tym, iż Vargas zupełnie nie mogła się wstrzelić. Spora w tym była zasługa Japonek, które popisywały się świetnymi obronami. Z kolei w ofensywie ich techniczna siatkówka, polegająca na grze długich wymian sprawiała, iż dominowały w pierwszym secie. Ostatecznie wygrały go aż 25:16.
Drugi set miał zgoła odmienny przebieg na tablicy wyników. Wszystko to za sprawą - jakżeby inaczej - Vargas, której koleżanki grały jeszcze więcej piłek. Ale co dla samej zainteresowanej było najistotniejsze, atakująca otrzymywała je na wyższym pułapie. Japonki po prostu nie miały warunków fizycznych, by odeprzeć wiele z tych piłek. Turcja drugiego seta wygrała aż do 17, a wiele o jego przebiegu mówi statystyka 25-latki. 14 zdobytych punktów, 12 z ataku, 71% skuteczności wykończenia akcji. To był teatr jednej aktorki.


Wyrównana partia. Do momentu zagrywki
Set numer trzy na początku zwiastował, iż kibice zgromadzeni w hali w Bangkoku w końcu zobaczą wyrównaną rywalizację na przestrzeni jednej partii. Tak było do stanu 11:10 dla Turcji. Później jednak podopieczne Santarelliego dołożyły świetną, agresywną zagrywkę, którą ustawiły grę. Ostatecznie uciekły Japonkom na tablicy wyników aż do wyniku 21:11, adekwatnie rozstrzygając losy seta. Spora była w tym zasługa Vargas, ale tym razem ważne punkty zdobywały także Eda Erdem czy Zehra Gunes.


Czwarta partia była z perspektywy Japonek grą o życie, przedłużenie marzeń o awans do finału. Japonki, dopingowane przez liczną rzeszę swoich fanów, wzniosły się na wyżyny własnych umiejętności. Z kolei rywalki grały tak jakby doszło do nich jak blisko znajdują się meczu o złoto. W efekcie coraz częściej zaczęły się mylić, w czym szczególnie "wyróżniała" się Ebrar Karakurt. Do kuriozalnej sytuacji doszło przy piłce na 23:21 dla Japonii, gdy arbiter spotkania sprawdził, czy piłka przez nią zagrana dotknęła japońskiego bloku przed wyjściem na aut. Kiedy się tego nie dopatrzył, Turczynki zupełnie bez sensu poprosiły o swój challenge tej samej sytuacji.
Później Karakurt ponownie pomyliła się w ataku, więc wydawało się, iż obejrzymy tire breaka. Wtedy jednak siatkarki z Turcji ponownie zaczęły grać do niezawodnej Vargas. Dzięki temu na tablicy wyników mieliśmy remis, następnie siatkarki znad Bosforu wyszły na prowadzenie 26:25, a mecz zakończył się pomyłką Japonii w ataku. Tym sposobem Turcja awansowała do meczu o złoto i uczyniła to całkowicie zasłużenie.
Finałowymi przeciwniczkami Turcji będzie zwycięzca pary Włochy - Brazylia. Ten mecz odbędzie się w niedzielę 7 września o godzinie 14:30 polskiego czasu.
Japonia 1:3 (25:16, 17:25, 18:25, 25:27) Turcja


Przed Wami najnowszy Magazyn.Sport.pl! Polscy koszykarze zagrają w Katowicach o mistrzostwo Europy. Korespondenci Sport.pl czuwają, a już teraz mamy oryginalny starter pack kibica basketu. Ekskluzywne wywiady, odważne felietony i opinie przeczytasz >> TU
Idź do oryginalnego materiału