- Cóż my możemy państwu powiedzieć? – pytali retorycznie podłamani nieco wysłannicy Canal+ po pierwszym secie rozgrywanego 30 kwietnia ćwierćfinału w Madrycie. A po ostatniej akcji komentatorzy WTA podsumowali krótko: "Mój Boże. Co za mecz". Oba dotychczasowe spotkania Igi Świątek z Madison Keys w tym sezonie to były trzysetowe batalie. Za kilkanaście godzin okaże się, czy w Rijadzie – w ramach WTA Finals – obejrzą kolejną.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"
"Wszystko przeciwko Idze Świątek". Tak Polka podsumowała seta przegranego z Keys 0:6
23 minuty trwał pierwszy set polsko-amerykańskiego pojedynku sprzed pół roku w stolicy Hiszpanii. Po nim wiele osób przecierało oczy ze zdumienia.
- Nie sądzę, by choćby Madison Keys się spodziewała takiego scenariusza – stwierdziła wówczas komentatorka WTA.
I trudno się dziwić temu powszechnemu zaskoczeniu. Bo o ile już wcześniej w tym sezonie Świątek zdarzały się słabsze występy, w których popełniała sporo błędów, to przegranego seta bez zdobycia choćby gema nie zaliczyła od niemal czterech lat. Poprzednio zdarzyło się jej to latem 2021 roku na korcie trawiastym w Eastbourne. Teraz - jak na ironię - grała zaś na ulubionej nawierzchni ziemnej.
W partii otwarcia przeciwko Keys miała zaledwie 29 procent skuteczności w wygrywaniu akcji po własnym podaniu i zdobyła jedynie dziewięć punktów, popełniając przy tym dziesięć niewymuszonych błędów.
Trzeba zaznaczyć, iż Amerykanka grała w pierwszym secie bardzo dobrze. Przypomnieć mogły się wtedy jej popisowe potężne forhendy, którymi katowała rywalki w styczniowym Australian Open. Niespodziewanie wygrała ten turniej, zdobywając pierwszy tytuł wielkoszlemowy w karierze. W półfinale pokonała wtedy po prawdziwym tenisowym thrillerze Świątek 5:7, 6:1, 7:6, a w decydującej odsłonie ta ostatnia miała piłkę meczową.
W Madrycie przy stanie 0:4 Polka sfrustrowana rozkładała ręce po kolejnym autowym zagraniu. Przy 0:5 komentatorzy Canal+ stwierdzili: "Cóż my możemy państwu powiedzieć? Na razie wszystko przeciwko Idze Świątek", a tenisistka, kierując się do ławki na przerwę, cisnęła ze złością rakietą. Bo dotkliwym przegraniu seta zaś zarzuciła ręcznik na głowę, by ochłonąć i poukładać myśli.
- Przynajmniej był szybki! – żartowała po spotkaniu Polka, ale od razu dodała, iż to był jedyny pozytywny aspekt dotkliwej przegranej 0:6.
"Co tu się wydarzyło?!". Część kibiców Świątek aż wstała z miejsc
Rundę wcześniej, w meczu z Rosjanką Diana Shnaider, sama zaczęła od tak efektownego zwycięstwa w inauguracyjnej partii, by potem pozwolić sytuacji mocniej się skomplikować. Ostatecznie wygrała wtedy 6:0, 6:7, 6:4. W ćwierćfinale zaś zanotowała pozytywną przemianę. Nie zawsze potem wszystko szło po jej myśli, ale grała zdecydowanie lepiej niż na początku, a w trudnych momentach zwykle trzymała nerwy na wodzy.
W decydującej odsłonie, przy wyniku 2:2 w gemach i grze na przewagi, wygrała długą i efektowną wymianę. W niej to ona była stroną atakującą, ale nie wykorzystała pierwszej okazji na skończenie akcji, gdy poszła do siatki, a potem Keys przez pewien czas wytrwale się broniła.
- Co tu się wydarzyło?! – zachwycali się wtedy na koniec akcji komentatorzy Canal+, a grupa zachwyconych fanów Polki na trybunach aż wstała z miejsc.
Po godzinie i 42 minutach gry to Świątek cieszyła się z awansu. Awansu wywalczonego nie bez problemu. - Wielkie westchnienie ulgi Igi Świątek – podsumowała wtedy komentatorka WTA.
A Polka przyznała w pomeczowym wywiadzie, iż był to jeden z najdziwniejszych meczów w jej karierze.
- „Madi" na początku grała perfekcyjnie, a ja nie byłam zbyt aktywna. Ale nie czułam, iż gram źle. Czucie piłki było dobre, ale w większości przypadków posyłałam ją znacznie za daleko. Potem nastąpił zwrot, ale nie wiem sama dlaczego! – przyznała 24-latka.
Dzięki temu zrewanżowała się Keys za bolesną styczniową przegraną w Melbourne. Teraz żadna z nich, niezależnie od wyniku sobotniego meczu, nie odpadnie. Zmierzą się bowiem na początku fazy grupowej WTA Finals. Ale zwycięstwo przybliży jedną z nich do upragnionego awansu do półfinału kończącej sezon imprezy masters.
Bilans ich wszystkich dotychczasowych pojedynków zdecydowanie przemawia na korzyść Świątek, która wygrała pięć z siedmiu spotkań. Początek sobotniego meczu w Rijadzie o godz. 16 czasu polskiego.

5 godzin temu













