Wielkimi krokami zbliża się mecz z Rapidem Wiedeń, czyli z teoretycznie najsilniejszym rywalem Lecha Poznań w fazie ligowej Ligi Konferencji 2025/2026. Los sprawił, iż z Austriakami będącymi w pierwszym koszyku zagramy dokładnie po 17 latach od innego, niezapomnianego już boju z Austriakami.
Terminarz Lecha Poznań w Lidze Konferencji ułożył się bardzo ciekawie. Dnia 2 października 2008 roku kibice byli świadkami meczu, który już na zawsze zapisał się w ponad 100-letniej historii naszego klubu i będzie wspominany jeszcze przez dziesiątki lat. Po 17 latach od meczu z Austrią Wiedeń w czwartek, 2 października 2025 zagramy z Rapidem Wiedeń.
Europejskie puchary 2008/2009 do dziś są wspominane przez kibiców Lecha Poznań pamiętających doskonale to, co działo się w tamtej edycji Pucharu UEFA. Po wyeliminowaniu Khazara Lankaran (1:0, 4:1), Grasshoppersu Zurych (6:0, 0:0) i Austrii Wiedeń przyszły pamiętne mecze z AS Nancy, CSKA Moskwa, Deportivo La Coruna oraz Feyenoordem Rotterdam. Po nich Kolejorz wyszedł z grupy dostając się do 1/16 finału Pucharu UEFA, gdzie już wiosną 2009 roku pechowo odpadł z Udinese Calcio (2:2, 1:2). Wykorzystując zbliżający się mecz z Rapidem Wiedeń równo po 17 latach od konfrontacji z Austrią Wiedeń wracamy dziś do wydarzeń z roku 2008. Zbliżające się spotkanie w 1. kolejce Ligi Konferencji jest po prostu idealne do tego, aby znowu przypomnieć internautom wszystko to, co prawie 17 lat temu działo się na starej jeszcze Bułgarskiej.
Lech Poznań po wyjazdowej porażce z Austrią Wiedeń 1:2 potrzebował u siebie zwycięstwa na przykład 1:0, by wywalczyć historyczny awans do fazy grupowej. Na rewanżowe spotkanie panowała duża mobilizacja, prawdopodobnie do dziś wielu kibiców pamięta kolejki, jakie ustawiały się pod stadionem w celu zakupu biletu. Cały Kolejorz mocno spinał się na rewanż, w klubowej telewizji czołowi wtedy piłkarze trenowani przez Franciszka Smudę wystosowali apel do kibiców, którzy w liczbie ponad 23 tysięcy zjawili się na starej Bułgarskiej. Stadion składał się wówczas z dwóch ziemnych trybun wzdłuż boiska, z II trybuny bez dachu, gdzie czynne były tylko dwa poziomy oraz z IV trybuny, która prezentowała się wówczas tak jak obecnie. Murawę oświetlały oczywiście słynne stare jupitery tzw. „łabędzie”, które również na zawsze utkwiły w pamięci kibiców Kolejorza.

Rewanżowy bój z Austrią Wiedeń rozrywany w czwartek, 2 października 2008 roku już o godzinie 18:15 rozpoczynał się przy bezchmurnym niebie i zachodzącym słońcu. W chłodny, ale bezwietrzny dzień do Poznania przyjechała niewielka grupka austriackich kibiców, która nie pokazała nic wartego uwagi poza odpaleniem pojedynczego piro. Natomiast kibice Kolejorza na IV trybunie przedstawili dwuczęściową oprawę „Siła Honor” oraz „jeden za drugim stoi, nikt się nie boi – YF ’98” z użyciem niebiesko-białych chorągiewek, które do dziś są rzeczą kojarzoną właśnie z tamtym meczem.
Oprawa kibiców Lecha
Rewanżowy pojedynek z Austrią rozpoczął się po myśli Kolejorza, bowiem już w 10 minucie pierwszego gola zdobył Hernan Rengifo, który w sytuacji sam na sam z Safarem wpakował piłkę do siatki zachowując do końca zimną krew. W kolejnych minutach lechici dwukrotnie pokonywali bramkarza Austrii, ale za każdym razem sędzia z Cypru dopatrywał się naruszenia reguł gry odgwizdując m.in. pozycję spaloną. Szczególnie dziwne było zachowanie arbitra, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Rengifo po wcześniejszej bombie z daleka Rafała Murawskiego. W 24 minucie znakomitą sytuację do podwyższenia skromnego prowadzenia miał również Robert Lewandowski, który próbował uderzać tuż zza linii pola karnego. W 39 minucie bliski zdobycia bramki był Semir Stilić, któremu ostatecznie zabrakło precyzji i futbolówka poszybowała minimalnie nad poprzeczką.
W drugiej połowie Austriacy szukali okazji do odrabiania strat. W 52 minucie po ciekawie rozegranym rzucie wolnym znakomitą szansę na wyrównanie miał Emin Sulimami. W 62 minucie goście doprowadzili już do remisu, gdy cypryjski arbiter dopatrzył się ręki Rafała Murawskiego w polu karnym. Jedenastkę na gola pewnie zamienił Milenko Acimović i na stadionie przy ulicy Bułgarskiej znów rozpoczęła się nerwówka. Odrabianie jednobramkowej straty nie udawało się ani próbującemu z dystansu Stiliciowi ani Lewandowskiemu. Dopiero w 85 minucie trochę od niechcenia piłkę do przodu kopnął Manuel Arboleda. Ta po wcześniejszym zgraniu głową trafiła do Sławomira Peszki, a ten czubkiem buta wyprowadził Kolejorza na prowadzenie. W regulaminowym czasie nie doczekaliśmy się już więcej bramek, zatem doszło do dogrywki.
I połowa w całości (TVP)
II połowa w całości (TVP)
Lech Poznań od początku dodatkowego czasu gry atakował chcąc rozstrzygnąć losy dwumeczu w dogrywce a nie dopiero w rzutach karnych. W 99 minucie stadion w Poznaniu oszalał z radości, kiedy Robert Lewandowski precyzyjnym strzałem z dystansu pokonał Safara. Minutę później po wrzutce z prawej strony bramkę dla Austrii głową zdobył Hattenberger i przez brak koncentracji w naszym polu karnym zrobiło się tylko 3:2 dla Kolejorza co wtedy do fazy grupowej premiowało wiedeńczyków. Po tym golu Lech Poznań miał jeszcze 20 minut na odrobienie strat. W 110 minucie faulowany w polu karnym był Piotr Reiss, boczny sędzia sygnalizował jedenastkę, ale główny znowu podjął decyzję na niekorzyść Lecha Poznań rozdając jeszcze żółte kartki. W końcu przyszła 121 minuta dogrywki, wydarzyło się coś, co już nigdy może nie mieć miejsca. Wówczas zespół Franciszka Smudy wyszedł z akcją z własnej połowy, piłka ze środka boiska trafiła na prawą stronę do Sławomira Peszki, który po wdaniu się w pojedynek 1 na 1 dośrodkował futbolówkę w pole karne. Tam w ogromnym zamieszaniu piłkę tracił jeszcze stojący tyłem do bramki Manuel Arboleda, a Rafał Murawski popisał się potężną bombą po ziemi strzelając gola na 4:2, który dał awans niebiesko-białym.
Po golu w 121 minucie lider środka pola Rafał Murawski na sprincie podbiegł pod narożnik II trybuny, gdzie w otoczeniu fotoreporterów demonstrował swą szaleńczą radość. gwałtownie dołączyli do niego pozostali koledzy z zespołu, jeden z nich próbował choćby przeskoczyć płot. To, co działo się wówczas przy Bułgarskiej, jest ta naprawdę nie do opisania. To trzeba było przeżyć na własnej skórze, żeby teraz wspominać tamte momenty z uśmiechem i z dumą. Do dziś wielu kibiców wspomina też słowa poznańskiego dziennikarza Krzysztofa Ratajczaka, który komentując ten rewanż w radio wypowiedział po golu „Murasia” słynne zdanie – „Tego meczu – w Poznaniu – nie zapomni – nikt!”.
Fetowanie zwycięskiego gola (archiwum KKSLECH.com)
Feta pomeczowa (archiwum KKSLECH.com)
Po wygranym spotkaniu 4:2 i awansie do fazy grupowej Pucharu UEFA na murawie miała miejsce jedna z większych fet w historii Lecha Poznań. Na trybunach dosłownie wszyscy stali, cieszyli się, klaskali, śpiewali, skandowali „Austria! Austria! auf wiedersehen”, a na murawie świętowali piłkarze, trenerzy, dziennikarze i działacze z Henrykiem Szlachetką na czele, któremu było bardzo wesoło. Nikt długo nie schodził z boiska, każdy chciał, aby piękne chwile trwały jak najdłużej. Piłkarze długo dziękowali kibicom za doping, po wszystkim Franciszek Smuda udał się na konferencję prasową. W sali na góra 30 dziennikarzy było około 100 osób, które nagrodziły trenera gromkimi brawami. Ten przyznał, iż dzwonił do niego choćby prezydent Polski gratulując mu silnego Lecha Poznań, stylu gry i awansu. Euforia była wówczas ogromna, a emocje podczas spotkania udzieliły się choćby panom z UEFA w czarnych garniturach. Czwórka przedstawicieli Europejskiej Federacji Piłki Nożnej w czasie meczu wstawała i z zaciekawieniem śledziła wydarzenia boiskowe, gdy arbiter podejmował różne kontrowersyjne decyzje. Mężczyźni w garniturach mieli jednak kamienne miny, a kiedy w 121 minucie wszyscy wstali po trafieniu Rafała Murawskiego panowie z UEFA usiedli. Wcześniej kibice będący blisko sektora dla VIP-ów widząc przedstawicieli UEFA pokazywali im różne gesty sugerując, iż wzięli oni „w łapę” i to wraz ze swoim cypryjskim arbitrem.
Wypowiedzi obu trenerów po meczu:
Karl Daxbacher (trener Austrii): – „Bardzo dziękuję kibicom za wspaniałą atmosferę i gratuluje Lechowi tego awansu. Bardzo boli przegrać i odpaść w takich okolicznościach, ale absolutnie nie chcę powiedzieć, iż awans Lecha nie jest zasłużony.”
Franciszek Smuda (trener Lecha): – „Chciałem podziękować moim piłkarzom za charakter. Piłkarze w zespołach, w których ja pracowałem, zawsze mieli charakter. Gratuluje zawodnikom zwycięstwa i mam nadzieję, iż po zwycięstwie z Austrią poniesie ich euforia. W niedzielę na pewno nie będzie nam łatwo, ponieważ dogrywka kosztowała nas dużo sił.”
Franciszek Smuda o telefonie od prezydenta:
– „Przed chwilą dzwonił do mnie sam prezydent kraju i gratulował mi pokazu gry w piłkę! Nie kłamię! Mówię prawdę! Prezydent Lech Kaczyński oglądał mecz i jego zadowalała nasza gra. W tym bałaganie, jaki teraz jest w polskiej piłce, to naprawdę coś wielkiego. Kibice kiedyś skandowali bym uczył się od Michniewicza. Nigdy nie będę się uczył od niego, bo tego nie lubię. Uczę się sam od siebie.”
Rafał Murawski po meczu:
– „Wygraliśmy i nie ma na to innego komentarza. Zasługiwaliśmy na to. To dla mnie mecz i bramka życia. Mamy poczucie, iż zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Było dużo emocji i sporo nerwów, ale zakończenie jak w najlepszej bajce. Wierzyliśmy do końca i udało się. Nasza ciężka dwuletnia praca nie poszła na marne. Myślę, iż zrobiliśmy duży krok w kierunku Europy.”
Piotr Reiss o meczu i kolejnym rywalu (Z Legią było 0:0):
– „To był mecz bardzo emocjonujący i bardzo nerwowy. Walczyliśmy do końca, bo przecież należała nam się ta czwarta bramka. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i po meczu nie będziemy myśleć jeszcze o Legii. Dopiero od piątku zaczniemy o niej myśleć. Naszej euforii nie ma końca i myślę, iż przy takiej euforii z Legią moglibyśmy grać już teraz. Zagralibyśmy pewnie podobnie jak z Austrią. Im bliżej końca mojej kariery tym te mecze są coraz ważniejsze. Myślę, iż po moim wejściu na boisko jakąś tam cegiełkę do tego sukcesu dołożyłem. Na pewno napijemy się po piwie, ale długo świętować nie będziemy, gdyż jesteśmy profesjonalistami i wiemy, iż czeka nas bardzo istotny mecz z Legią. Musimy opić ten awans i powiem szczerze. Dzisiaj jesteśmy tak podbudowani psychicznie, iż Legię machniemy z rozpędu.”
02.10.2008, godz. 18:15 – I runda Pucharu UEFA 2008/2009 (rewanż)
Lech Poznań – Austria Wiedeń 4:2 d. 2:1 (1:0)
Bramki: 10.Rengifo 85.Peszko 99.Lewandowski 120.Murawski – 61.Acimović – k. 100. Hattenberger
Żółte kartki: Tanevski, Arboleda, Peszko, Kotorowski, Stilić, Reiss – Hattenberger, Acimović, Schiemer, Majstrović, Bąk
Czerwona kartka: 105 min. – Schiemer (za drugą żółtą)
Sędzia: Costas Kapitanis (Cypr)
Widzów: ok. 24000
Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Tanevski (112.Djurdjević), Arboleda, Wilk – Peszko, Murawski, Injać (84.Reiss), Stilić – Lewandowski, Rengifo.
Austria: Safar – Standfest, Schiemer, Bąk, Majstrović – Sulimani (69.Krammer), Blanchard, Hattenberger, Acimović – Okotie (102.Diabang), Bazina (107.Madl).
Wszystkie gole (TVP)
Filmik, który najlepiej wszystko podsumowuje (LechTV)
Autor zdjęć: Krzysztof Krause (KKSLECH.com)
Kibice podczas meczu Lech – Austria 4:2
[See image gallery at kkslech.com]Przebieg meczu Lech – Austria 4:2
[See image gallery at kkslech.com]Pomeczowa feta i euforia na murawie
[See image gallery at kkslech.com]
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)