Polonia Chodzież objęła prowadzenie już w 25. minucie, kiedy do siatki trafił Kamil Barkowski. Pięć minut później było już 2:0. Po przerwie Obra Kościan zaczęła odrabiać straty. W 58. minucie kontaktowego gola strzelił Kacper Borowiak. I choć gospodarze mieli kolejne okazje, to nie potrafili po raz drugi pokonać bramkarza. Zrobił to Barkowski, który zaliczył drugie trafienie. Dopiero po nim Odra zdobyła bramkę, konkretnie Łukasz Spławski. Nie pozwoliło to jednak zyskać choćby punktu.
REKLAMA
Zobacz wideo Tomasz Fornal przeprowadza się do Turcji. "Spoko kierunek"
Skandaliczne sceny po meczu IV ligi. "Okazał się czarną owcą"
Do skandalicznych scen doszło po ostatnim gwizdku arbitra Szymona Erenca. Jeden z członków sztabu gospodarzy wtargnął do szatni sędziów i sfrustrowany uderzył asystenta. - Nie wiem, co w tego człowieka wstąpiło. Wtargnął do naszego pokoju i uderzył Mariusza Siudę. Próbowaliśmy go wyprosić, ale racjonalne argumenty do niego nie docierały. Okazał się czarną owcą, bo ani działacze, ani trenerzy Obry nie mieli do nas pretensji - przekazał w rozmowie z "Głosem Wielkopolski", wskazując na masażystę.
Erenc wyznał, iż był to dziwny mecz. Podczas pierwszej połowie pokazał jedynie dwie żółte kartki i nic nie zapowiadało, iż zacznie się "polowanie na kości", natomiast w drugiej aż 13, w tym dwie czerwone. To sprawiło, iż ustanowił nowy rekord w karierze. - Poziom agresji piłkarzy był niesłychany. Być może powinienem jedynie jeszcze wcześniej wyrzucić kogoś z boiska. Ogólnie nie mam sobie nic do zarzucenia. Zresztą nie jest to wyłącznie subiektywna ocena, bo wysoką notę 8,4, co jest odpowiednikiem szkolnej piątki, otrzymałem od ekstraklasowego obserwatora - tłumaczył.
Sędzia przyznał, iż IV liga wielkopolska jest najbardziej profesjonalna w całym kraju. Nie ma w niej brutalności, gry anty fair play, natomiast gdy pojawiają się zawodnicy, którzy grali na wyższym poziomie, "chcą robić za gwiazdy". Głos zabrał również trener gospodarzy Krzysztof Knychała.
- Słyszałem o tym, iż doszło do jakiegoś incydentu między sędzią a którymś z oficjeli, ale ja w tym czasie byłem na boisku, więc osobiście nie widziałem całego zdarzenia. Na murawie, mimo ostrej gry, nie było złej krwi. Wszyscy sobie podziękowali za sportową walkę i tyle, choć wiadomo, iż jak jest tyle kartek w meczu, nie można powiedzieć, iż mecz był normalny, i iż sędzia nie dolał oliwy do ognia - wyjaśnił.
Na koniec oznajmił, iż arbiter nie wypaczył wyniku spotkania. - Bez przesady, widziałem w życiu dużo gorsze sędziowanie. Nie mam do arbitra pretensji, bo winę za porażkę ponoszą moi piłkarze. Dwie bramki w pierwszej połowie straciliśmy po katastrofalnych błędach. W drugiej połowie mieliśmy przewagę, ale byliśmy po prostu nieskuteczni - podsumował.