Dla 13-letniego Przemka Czai mecz z 10 stycznia 1998 roku, w którym Czarni Słupsk w derbach Pomorza w drugiej lidze (ówczesne zaplecze Basket Ligi) pokonali AZS Koszalin, był pierwszym spotkaniem, na które chłopiec wybrał się samodzielnie. "Tak prosił: "Mamusiu, pójdę!". Sam uzbierał pieniądze na bilet, był z tego bardzo dumny. Zgodziłam się. Poszedł taki zadowolony, uradowany" - wspominała matka chłopca w wywiadzie dla Onetu. Na halę Gryfia w Słupsku przyjechała zaledwie garstka kibiców gości, dlatego nic nie wskazywało na to, iż pomiędzy fanami może dojść do jakichkolwiek zamieszek czy awantur. Ostatecznie doszło jednak do tragedii, której sprawcami nie byli kibice, a policjanci.
REKLAMA
Zobacz wideo
Sportowcy w sejmie. "Nie wyrażałem zgody na poprzedni kierunek"
Dziś minęło 26 lat od tragicznej śmierci Przemka Czai. Tą tragedią żyła cała Polska
Jak się okazało, jednocześnie był to ostatni mecz koszykówki, jaki obejrzał Przemysław Czaja. Chłopiec wracał z hali Gryfia w kilkusetosobowej grupie młodych fanów Czarnych Słupsk około godziny 19:45. Kibiców z radiowozu zaczęła obserwować policja, która dostrzegła, iż ci zaczęli przechodzić przez pasy na czerwonym świetle. Do tego doszły wyzwiska skierowane w stronę służb, co jeszcze bardziej rozwścieczyło funkcjonariuszy. Jeden z nich - Dariusz W. - wysiadł z radiowozu, przez co w jednym momencie chłopcy zaczęli uciekać w różne strony. Policjant upatrzył sobie jednak 13-letniego Przemka.
Gdy już dogonił chłopca, z zimną krwią zaczął bić go policyjną pałką w okolice głowy i szyi. Kiedy młody kibic upadł na ziemię, oprawca nie przestawał. Cały czas pastwił się nad 13-latkiem. Stojący obok kibice błagali, żeby funkcjonariusze zadzwonili po karetkę. Ta ostatecznie przyjechała dopiero kilka godzin po całym zdarzeniu, jednak od około godz. 20:20 Przemek Czaja w wyniku wylewu spowodowanego obrażeniami już nie żył. "Widać było odbicie pałki – na poliku, szyi, karku. Taki zawinięty rogal. (...) Krew poszła z uszu, nosa, z ust. (...) W jednej sekundzie zawalił nam się cały świat" - relacjonowali po latach zdruzgotani rodzice chłopca w rozmowie z Onetem.
Jeszcze w tę samą noc kibice w miejscu zdarzenia ustawili krzyż z napisem "Przemek. Tu został bestialsko zamordowany 13-letni kibic Czarnych przez oficera policji". 11 i 12 stycznia 1998 roku do Słupska zaczęli przyjeżdżać fani z całej Polski. Rozpoczęły się zamieszki, w wyniku których niszczono radiowozy czy rzucano kamieniami w policyjne budynki. Z wnętrza wściekłego tłumu można było usłyszeć okrzyki: "Śmierć za śmierć" i "MO-Gestapo".
14 stycznia Przemysław Czaja został pochowany, a na ceremonii pogrzebowej pojawiło się trzy tysiące kibiców. Początkowo Dariusz W. został skazany na sześć lat więzienia, jednak w 2001 roku sąd zaostrzył karę do ośmiu. Mimo to policjant wyszedł na wolność po odbyciu połowy wyroku. Dziś mija 26 lat od tamtych wydarzeń. Zarówno fani ze Słupska, jak i całej Polski przez cały czas pamiętają o bestialsko zamordowanym Przemku, przez co regularnie oddają hołd zmarłemu. O szczegółach tej wielkiej tragedii, która poruszyła cały kraj, szerzej pisał Aleksy Kiełbasa na Buzz.Gazeta.pl.