Cykl SGP przyniósł nam w tym roku najwięcej emocji w ostatnich latach. Bartosz Zmarzlik od dawna nie miał tak ciężkiego zadania, gdyż Brady Kurtz postanowił zaskoczyć kibiców na całym świecie i walczył o mistrzostwo. Mimo fantastycznej końcówki to Polak jednym punktem w klasyfikacji generalnej obronił tytuł.
Żużel. Polacy czekają na ten dzień! „To będzie święto”
Żużel. Lider GKM-u mógł trafić do… Unii? Odsłonili kulisy transferu ulubieńca!
Dla Australijczyka był to debiutancki sezon w elitarnym cyklu. W 10 turniejach zdołał ośmiokrotnie stanąć na podium, w tym pięciokrotnie kończył zawody jako zwycięzca. System punktacji sprawił, iż losy mistrzostwa warzyły się do ostatniego wyścigu. Brady Kurtz nie ukrywa, iż podoba mu się, ale wprowadziłby kosmetyczne zmiany.
– Podoba mi się obecny system. jeżeli chodzi o różnicę między pierwszym a drugim, można by ją minimalnie zwiększyć, ale góra do trzech punktów. Większa różnica byłaby zbyt duża – powiedział 29-latek dla „Speedway Stara”.
Żużel. Chcą Pedersena i inne gwiazdy. Mają zaległości wobec zawodników
W minionym sezonie Speedway Grand Prix doszło do bardzo istotnej zmiany. Mianowicie dziesiąty po rundzie zasadniczej zawodnik przez cały czas zachowuje szanse na zwycięstwo. To zdecydowanie nie podoba się wicemistrzowi świata.
– To trochę kontrowersyjne, ale rozumiem oba podejścia. Podoba mi się, iż dwójka najlepszych od razu wchodzi do finału. Ale dziesiąte miejsce awansujące do półfinału – to za daleko. Ciężko wszystkich zadowolić, ale jeżeli sam będę dziesiąty, to pewnie będę zachwycony awansem – przyznał Brady Kurtz.

1 godzina temu














