To odejście z Jagiellonii wstrząsnęło całą ligą. Teraz opowiedział, o co chodziło

Rozstanie Rafała Grzyba z Jagiellonią Białystok wciąż odbija się echem wśród kibiców. Nic dziwnego – mówimy o człowieku, który oddał klubowi 15 lat życia, był kapitanem, symbolem drużyny i później jednym z najdłużej pracujących trenerów-asystentów w Ekstraklasie. Teraz, w rozmowie z TVP Sport, 42-latek jeszcze raz wrócił do okoliczności rozstania.

„W Jagiellonii już mnie nie chciano” – Grzyb mówi wprost

Grzyb nie owijał w bawełnę. Jego słowa tylko potwierdzają, iż decyzja nie była ani łatwa, ani emocjonalnie obojętna.

– Na chwilę obecną zdarzyło się tak, iż w Jagiellonii już mnie nie chciano. Nie chodzi o żadną tajemnicę. Trener sam powiedział na konferencji, iż nie widzi ze mną przyszłości w sztabie szkoleniowym. Ma do tego pełne prawo.

Mowa oczywiście o trenerze Adrianie Siemieńcu, który już w październiku przyznał, iż decyzja dojrzewała w nim dłużej. Chodziło o nową wizję, nowe otoczenie, nowy sztab.

15 lat pracy, 280 meczów i rola „strażaka”

Grzyb w Jagiellonii:

• blisko 280 meczów jako piłkarz,
• lata w roli kapitana,
• od 2019 roku – asystent trenera,
• kilka razy pełniący obowiązki pierwszego szkoleniowca w kryzysowych momentach.

To jedna z najdłuższych i najbardziej lojalnych relacji w Ekstraklasie ostatnich dekad.

„Wszystko ma swój czas”

Mimo żalu, wypowiedź Grzyba była wyważona i spokojna.

– Wolę, żeby ten temat pozostał na takim etapie, jakim jest teraz. Rozstanie nie było łatwe dla nikogo, ale tak działa piłka. Jesteś tam, gdzie chcą tego obie strony.

W tych słowach słychać więcej pogody ducha niż żalu – choć trudno nie zauważyć, iż decyzja zapadła jednostronnie.

Jagiellonia traci twarz z klubowego zaplecza

W takich sytuacjach zawsze pojawia się pytanie:
Czy klub mógł to rozegrać delikatniej?
Czy legenda nie zasługiwała na inną formę pożegnania?

Kibice byli podzieleni – wielu z nich uważało, iż klub „odciął kawałek własnej historii”.