Potężny cios dla Putina. Liczby nie kłamią. "To go irytuje"

Zdjęcie: Fot. REUTERS/Sofia Sandurskaya


Dziennikarze "Expressen" pokazali na liczbach, jak szwedzcy hokeiści odchodzą z rosyjskiej ligi od czasu ataku na Ukrainę w lutym 2022 roku. Teraz gra ich tam zaledwie czterech, a jeszcze dwa lata temu było blisko dziesięć razy więcej. Taka sytuacja - odpływ europejskich graczy z Rosji - ma irytować samego Władimira Putina.
Dla Putina sport zawsze był istotny nie tylko dla prowadzonej przez niego polityki, ale zwyczajnie bliski sercu. Zwłaszcza hokej. Dlatego sankcje nakładane na rosyjskich sportowców, jak i konsekwencje wojny na Ukrainie w świecie sportu zdaniem wielu uderzają w prezydenta Rosji silniej niż jakiekolwiek inne.


REKLAMA


Zobacz wideo Szeremeta z kolejnymi nagrodami. "Nie będę musiała się bać, co będzie za ileś lat"


"Dyscyplina, która jest najbliższa sercu Putina" cierpi. Odpływ Europejczyków
- To go irytuje - twierdzi fiński profesor Tuomas Forsberg. - A choćby wchodzi pod skórę bardziej niż inne sankcje - uważa. - Hokej to sport narodowy Rosjan i dyscyplina, która jest najbliższa sercu Putina. Kiedy krajowa liga traci siłę, to musi martwić Putina - dodaje profesor Bo Pettersson z uniwersytetu w Malmoe, specjalizujący się w rosyjskiej polityce.
A liczby mówią same za siebie: rosyjska liga i jej prestiż mocno ucierpiały. Tak jak w innych dyscyplinach sportu w Rosji opuszczają ją obcokrajowcy, zwłaszcza Europejczycy. Szwedzi z "Expressen" podają, iż w lutym 2022 roku ich rodaków było w niej aż 39. w tej chwili jest ich tylko czterech.


A to nie wszystko. Jak podaje "Dagbladet" z Norwegii było w niej 20 Czechów, a teraz jest tak jak w przypadku Szwedów - tylko czterech. A Finów w rosyjskiej lidze nie ma już w ogóle.
Rosyjskiej lidze pomagają Kanadyjczycy i Amerykanie. Ich liczba się podwoiła
Okazuje się, iż jest też kierunek, który nieco ratuje wizerunek rosyjskiej ligi i pozwala w niej na rywalizację zawodników nie tylko z Rosji.


W rozgrywkach przez cały czas bierze udział 93 hokeistów z Ameryki Północnej - 64 z Kanady i 29 ze Stanów Zjednoczonych. I co ciekawe, teraz gra tam aż dwa razy więcej zawodników z tej części świata niż przed wojną w Ukrainie.


To oczywiście efekt tego, iż rosyjskie kluby proponują zawodnikom - często na dość niskim poziomie - spore pieniądze. Często lepsze niż te, które ze swoimi umiejętnościami mogliby zarobić gdzie indziej. Takie oferty składają też drużyny z innych sportów. I stało się to jednym z niewielu sposobów na to, żeby w rosyjskich rozgrywkach nie oglądać już tylko Rosjan.