Od samego początku zmagania na Smoczyku nie należały do najłatwiejszych. Wszystko bowiem przez opady deszczu, które wymusiły na organizatorach dodatkowe prace torowe i opóźnienie startu pierwszego wyścigu o godzinę. Już pierwsza seria udowodniła tę tezę poprzez upadek wychowanka Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
Na prowadzeniu w czwartym biegu znajdował się Jan Rompkowski. 19-latek na drugim łuku wjechał w nierówność i podniosło go. Następnie zawodnika odprostowało i dosłownie „wleciał” w dmuchaną bandę, zatrzymując się na niej. Na torze gwałtownie pojawiły się służby medyczne i choć podopieczny Tomasza Bajerskiego wstał o własnych siłach to w asyście medyków wszedł do karetki, udając się później do szpitala.
Szczegółowe badania w placówce medycznej niestety nie zwróciły pozytywnych wieści sympatykom „Gryfów”. Jak się okazuje – u juniora pierwszoligowca stwierdzono złamany nadgarstek oraz, co gorsza, rzepki w kolanie. Dla młodego jeźdźca niemal na pewno oznacza to absencję w czwartym finale Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów na domowym torze, a choćby koniec sezonu.
Ostatecznie w Lesznie na pierwszym miejscu zameldowała miejscowa Unia, a podium uzupełnili bydgoszczanie i Motor Lublin. Ci drudzy turniej dokończyli w dwójkę, bo po upadku Kacpra Andrzejewskiego z Piotrem Świerczem, młodzieżowiec Polonii nie wyjechał do powtórki mimo zdolności, jaką orzekł lekarz zawodów.
Przed drużyną z województwa kujawsko-pomorskiego zatem gorący okres. Już w przyszłym tygodniu czekają ich dwie bardzo ważne imprezy – DMPJ i pierwszy mecz barażowy z Gezet Stalą Gorzów. Niewątpliwie więc zdrowie będzie tutaj w cenie, zwłaszcza w przypadku Kacpra Andrzejewskiego, który stanowi o sile formacji U21.
Polonia Bydgoszcz
