Ósma rakieta świata wyrzucona. Ależ sensacja w Pekinie

3 godzin temu
Zdjęcie: Mike Frey / USA TODAY Sports via Reuters Con


Chinka Shuai Zhang (WTA 595) do niedawna śrubowała niechlubną serię 24 porażek z rzędu w zawodowym tenisie. Ale jak już się przełamała, to poszła za ciosem i sprawiła prawdziwą sensację, eliminując z turnieju WTA 1000 w Pekinie Amerykankę Emmę Navarro (WTA 8). Zhang zwyciężyła gładko 6:4, 6:2, a mecz trwał tylko godzinę i 16 minut.
Ostatnie ponad półtora roku było dla 35-letniej Chinki Shuai Zhang absolutnym tenisowym koszmarem. Zawodniczka, która w styczniu 2023 roku zajmowała 22. miejsce w rankingu WTA i ledwo co była w najlepszej "16" Australian Open, wpadła wówczas w nieprawdopodobny wir porażek. Zhang zaczęła przegrywać wszystko jak leci i przez te 20 miesięcy nie wygrała ani jednego meczu singlowego, przegrywając aż 24 spotkania z rzędu!


REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej z Igą Świątek? "Przeżyła ogromne napięcie. To był wielki cios"


Tenisowy szok w Pekinie! 595. w rankingu Shuai Zhang pokonała ósmą rakietę świata Emmę Navarro
To była druga najdłuższa seria porażek w historii ery open, która sprawiła, iż Chinka spadła aż na 595. miejsce w światowym rankingu. W środę jednak Zhang udało się zakończyć ten koszmar, po tym jak pokonała ona w pierwszej rundzie prestiżowego turnieju WTA 1000 w Pekinie Amerykankę McCartney Kessler (WTA 65) po dwóch tie-breakach - 7:6 (5), 7:6 (1).
W II rundzie 35-latka miała już jednak w teorii znacznie trudniejsze zadanie, gdyż mierzyła się z ósmą rakietą świata, Amerykanką Emmą Navarro. Spotkanie to jednak potoczyło się w sposób iście sensacyjny. Shuai Zhang nie tylko wygrała, nie tylko uczyniła to w dwóch setach, ale wręcz rozbiła Navarro 6:4, 6:2. Dla Amerykanki był to pierwszy mecz w roli zawodniczki TOP10 rankingu WTA, po awansie do półfinału US Open.
Kluczem do wygrania Chinki była znacznie lepsza postawa w polu serwisowym. Choć asów serwisowych w tym meczu nie stwierdzono, Zhang trafiała 75 proc. pierwszego podania (przy 63 proc. Navarro), wygrywała więcej piłek przy trafionym pierwszym podaniu (64 proc. przy 56 proc. Navarro) i co być może jeszcze bardziej najważniejsze wygrywała równie dużo, bo 60 proc. piłek przy drugim podaniu (przy ledwie 29 proc. Navarro). Ważna była też skuteczność przy break pointach, które obie tenisistki miały po siedem. Tyle iż Chinka wykorzystała aż 5 z nich, podczas gdy Amerykanka zaledwie dwa, oba w pierwszym secie.


Pierwsze gemy nie zapowiadały jednak takiej sensacji, bo to Navarro gwałtownie przełamała rywalkę i prowadziła 2:0. Tyle iż Zhang odpowiedziała serią aż czterech gemów wygranych z rzędu i choć Amerykanka była jeszcze w stanie doprowadzić do remisu 4:4, to decydujące gemy padły łupem reprezentantki gospodarzy.


W drugiej partii wyrównany był tylko początek. Mało tego, Zhang przy stanie 1:2 przegrywała też przy własnym podaniu 0:40, ale zdołała obronić trzy break pointy i odwrócić losy gema. Być może to złamało Navarro, bowiem Chinka tym gemem rozpoczęła serię aż pięciu wygranych z rzędu, którą zakończyła zarówno drugiego seta wynikiem 6:2, jak i całe spotkanie.
Shuai Zhang wygrała swój dziewiąty mecz z tenisistką z czołowej "10" rankingu WTA. Co ciekawe, aż cztery z tych spotkań miały miejsce w Pekinie, a piątkowe zwycięstwo przypadło niemalże dokładnie 15 lat po tym, jak w 2009 roku Zhang zaszokowała tenisowy świat po raz pierwszy, ogrywając jako 226. zawodniczka świata ówczesną liderkę rankingu Rosjankę Dinarę Safinę. Została w ten sposób najniżej sklasyfikowaną tenisistką w historii rankingu (od 1975 roku), która zdołała pokonać aktualny numer 1.
W III rundzie Zhang, która zapewniła już sobie powrót do TOP 450 rankingu, na miejsce w okolicach 430., zmierzy się z Belgijką Greet Minnen (WTA 94), która także sprawiła niespodziankę, pokonując dwie Rosjanki - Erikę Andriejewą (WTA 67) oraz Anastazję Potapową (WTA 38).
Idź do oryginalnego materiału