Ma 18 lat i już jest najlepszym polskim skoczkiem. Fanki mają specjalne prośby

11 godzin temu
- Staram się nie zaprzątać sobie głowy tym całym szumem medialnym - mówi Kacper Tomasiak. 18-latek jest dziś najlepszym polskim skoczkiem. W Pucharze Świata spisuje się lepiej od Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyły. A teraz pierwszy raz w życiu startuje w wyjątkowo wymagających zawodach przed własną publicznością, w Wiśle.
Ma 18 lat i jest jedynym polskim skoczkiem, który w tym sezonie punktował we wszystkich konkursach Pucharu Świata. W Lillehammer był 18. i 22., w Falun 12. i 15., w Ruce 18., a w sobotę w Wiśle zajął 25. miejsce.


REKLAMA


Zobacz wideo Gorąco wokół polskich skoków. Chodzi o skład na igrzyska


W sumie po pięciu konkursach Tomasiak ma 79 punktów i jest 19. w klasyfikacji generalnej. W Wiśle musi sobie radzić na skoczni, która jest dla niego trudna, i z otoczką, jakiej nigdy wcześniej nie miał. Ale Kacper radzi sobie bardzo dobrze. Jest spokojny, wyważony, skupiony na tym, co ma do zrobienia na skoczni.


Łukasz Jachimiak: Czy masz już swoje kartki z autografem i rozdajesz?
Kacper Tomasiak: Jeszcze nie mam.
To niedobrze, bo już jest zapotrzebowanie. Czternastolatka z mojej rodziny prosiła, żebym cię o to zapytał.
- Myślę, iż niedługo będę miał. Na Zakopane już postaram się przygotować. A może choćby wcześniej. Sytuacja jest dynamiczna.
Zdecydowanie jest! Jak się odnajdujesz po naprawdę udanym wejściu do światowej elity skoków narciarskich? Na ile w ogóle masz świadomość, iż narobiłeś pozytywnego szumu?
- Myślę, iż po prostu dobrze się czułem w tych pierwszych zawodach na północy. Ale też wiem, iż mam jeszcze trochę do poprawy w skokach i staram się myśleć o tym i zupełnie nie zaprzątać sobie głowy tym całym szumem medialnym. Skupiam się na tym, co mam robić na skoczni, bo chcę, żeby to jak najlepiej wychodziło.


Kojarzysz Adama Bucholza ze Skijumping.pl?
- Tak.
Widziałeś może jego zestawienie pokazujące, iż za chwilę będziesz drugim najlepszym po Adamie Małyszu nastolatku z Polski w historii Pucharu Świata? A teoretycznie możesz przeskoczyć choćby Małysza.
- Nie skupiam się na takich statystykach, nie szperam w tym.


Jasne, rozumiem. Po prostu zastanawiam się, na ile masz świadomość, jak duże nadzieje w tobie pokładamy i cieszę się widząc, iż specjalnie ci to nie ciąży.
- Tak jest. Ja tylko chcę skakać jak najlepiej, na razie mi to wychodzi i oby się utrzymało tak, jak jest teraz. A nawet, żeby było lepiej.
Co jeszcze możesz poprawić? Drugą fazę lotu?
- Tak, głównie tam mam problem. Na progu to już jest bardzo dobrze, dostaję już tylko ewentualnie jakieś uwagi odnośnie timingu. Natomiast jeżeli chodzi o lot, to nie da się go poprawić na raz, tylko trzeba po prostu się wczuć w skoki i jak najwięcej ich oddawać, żeby to poprawić.


Można to zrobić krótkimi treningami, jakie macie teraz? Teraz, w trakcie sezonu waszą codziennością są raczej podróże z kraju do kraju i starty w zawodach, a nie treningi.
- To fakt, iż w okresie ciężko jest potrenować, ale myślę, iż skoki choćby z tymi błędami i tak wychodzą mi całkiem dobrze, więc nie ma co tak odpuszczać jakichś zawodów, żeby trenować dodatkowo. Widzę, iż choćby mimo tej małej liczby skoków, które oddajemy, jest minimalny progres cały czas, więc jeżeli się utrzyma, to myślę, iż w przyszłości będzie bardzo dobrze.
Na ile Ty w ogóle znasz Wisłę? To jest skocznia, na której pokazywałeś się w roli przedskoczka albo/i startowałeś w jakichś zawodach niższej rangi w ubiegłych latach?
- Bardziej tu trenowaliśmy, bo zawodów tutaj jest mało. Tak naprawdę jedynie Puchar Świata i mistrzostwa Polski. Ale w ostatnich latach mistrzostw Polski tu nie było, a w Pucharze Świata jeszcze nie startowałem, więc skocznię znam głównie z treningów tutaj. I myślę, iż znam ją dość dobrze.
Pasuje Ci czy jest dla ciebie trudna?
- Może nie jest tak, iż mi pasuje, ale też nie jest tak, iż mi nie pasuje. Myślę, iż jak teraz jestem w lepszej formie niż chociażby w poprzednich sezonach, to powinna mi bardziej spasować. Bo jak się jest w dobrej formie, to najczęściej wszystkie skocznie pasują bardziej.
A myślisz trochę o tej otoczce, jaka tu jest? Na sobotę sprzedano wszystkie bilety, a na niedzielę już prawie wszystkie. Pierwszy raz wystąpisz przed tak dużą, w dodatku swoją, publicznością.
- Przyjemnie jest widzieć z góry tak dużo biało-czerwonych flag. Może powoduje to troszeczkę większy stres, ale myślę, iż udało mi się z tym fajnie sobie poradzić i się na ten widok uśmiechać. Wcześniej nie miałem takiej okazji, to dla mnie nowe doświadczenie. Generalnie w trakcie skoku umiem się od wszystkiego dookoła się odciąć i jak się puszczam z belki, to umiem się skupić na tym, co trzeba zrobić. Wtedy już nie słucham tego szumu dookoła. Liczę, iż cały czas będzie mi się udawało do tego podchodzić raczej chłodno i oddawać tu dobre skoki.


Na pewno pierwszy raz na trybunach zawodów tej rangi jest sporo twoich bliskich?
- Tak, jest rodzina i trochę znajomych. Ale to mi tylko pomaga.
Marzyło, a może wciąż ci się marzy jakiś wyjątkowy wynik tutaj? Pewnie pierwszego w życiu miejsca w top 10 raczej ci nie życzyć, żeby cię nie obciążać?
- Wystarczy życzyć mi, żebym dobrze skakał. A to się przełoży na wyniki.
Czy ty sobie w ogóle pozwalasz na wybieganie myślami do konkretnych wyników? Na przykład celujesz w start na igrzyskach olimpijskich już za dwa miesiące?
- Chciałbym tam wystartować, ale to na razie jeszcze zbyt daleka perspektywa. Teraz myślę o najbliższych startach.
A docierają do ciebie takie wypowiedzi, jak na przykład ta prezesa Adama Małysza, iż idealnym scenariuszem dla przyszłości polskich skoków byłby olimpijski medal wywalczony w duetach przez ciebie i Kamila Stocha?
- To by na pewno było coś wspaniałego, ale myślę, iż szanse na to jednak nie są wielkie.


Pożegnania Małysza z 2011 roku pewnie nie pamiętasz, bo miałeś wtedy zaledwie cztery lata?
- Z powtórek kojarzę, iż Kamil Stoch odtańczył dla Adama Małysza specjalny taniec i iż razem stanęli na podium. Ale dla mnie to są naprawdę bardzo dawne wspomnienia.
Idź do oryginalnego materiału