Do Tepesa wielu zawodników przychodziło z pretensjami po tym, w jakich warunkach kazał im skakać. To postać, którą sporo kibiców kojarzy pewnie z narzekania na to, iż w kilku sytuacjach skrzywdził Adama Małysza.
REKLAMA
Zobacz wideo Gorąco wokół polskich skoków. Chodzi o skład na igrzyska
Małysz miał pretensje do Tepesa. "To jest nie fair dla zawodnika, jak się go tak robi w konia"
- Każdego zawodnika staram się traktować tak samo. Niezależnie od tego, jak się nazywa i ile osiągnął - mówi Miran Tepes. To formułka, którą w trakcie swojej pracy w Pucharze Świata powtarzał wielokrotnie. W przypadku Małysza było jednak kilka kontrowersyjnych sytuacji. Sam Małysz podobno sam nigdy nie przyszedł do Słoweńca. Ale nie było tak, iż go nie krytykował.
Najbardziej chyba po zawodach w Willingen w 2007 roku. Małysz został przytrzymany do samego końca żółtego światła na belce w pierwszej serii i puszczony w gorszych warunkach niż większość stawki. W finałowej rundzie było podobnie. - Nie wiem, dlaczego zostałem przytrzymany do 44. sekundy (...), i troszkę to jest nie fair dla zawodnika, jak się go tak robi w konia - mówił wściekły i rozczarowany dla TVP.
- Miałem wtedy pretensje do jury i do ówczesnego dyrektora, Waltera Hofera. Zarówno ja, jak i trener dopytywaliśmy się, dlaczego ta belka jest tak wysoko ustawiona. Dostałem niefajną odpowiedź, której nie będę tutaj przytaczał. To było trochę krzywdzące - opisywał Małysz po latach w rozmowie z portalem SkokiPolska.pl.
Tepes musi odejść przez zasady FIS i limit wieku. Martwi się o przyszłość skoków kobiet
Od 2015 roku Tepes nie dawał już jednak pozwolenia na skok w roli asystenta dyrektora PŚ mężczyzn. Przeniósł się do rywalizacji skoczkiń, bo rozwój ich startów w cyklu najwyższej rangi obserwował i wspierał już od dłuższego czasu. W tej roli pozostawał do dziś, ale po zakończeniu obecnego sezonu zakończy karierę w roli działacza FIS. Ogłosił to podczas rozmowy w "BalcerSki podcast".
Wszystko ze względu na przepisy federacji, w których widnieje limit wieku. Oficjalne funkcje podczas zawodów, poza wyjątkami dopuszczanymi przez FIS, można pełnić do 65. roku życia. Tyle w trakcie sezonu olimpijskiego skończy Tepes. - Mam tylko nadzieję, iż ludzie, którzy pracują w skokach kobiet, będą dalej wspierać ich rozwój i walczyć o odpowiednie podejście do tego sportu - wskazuje.
- Jeszcze nie wiem, czy będę robił coś związanego ze skokami. jeżeli za nimi zatęsknię, wrócę do miejsc, które znam i gdzie mogę pomóc przy tym sporcie. Wiele z dni, w które do tej pory byłem na skoczni, teraz spędzę, żeglując, bo to moja wielka życiowa pasja. Może pomogę nieco w moim lokalnym klubie, na innych poziomach skoków niż w Pucharze Świata - zastanawia się Słoweniec.
Na razie nie znamy także jego następcy w roli asystenta dyrektora Pucharu Świata kobiet. Finalnej decyzji w tej sprawie nie podjął jeszcze Sandro Pertile. Włoch jest przekonany, iż w przyszłym sezonie skoki kobiet i mężczyzn będą miał dokładnie ten sam, łączony kalendarz i w takim wypadku zawodami obu płci w tej roli mógłby zarządzać Czech Borek Sedlak, który w tej chwili pracuje ze skoczkami. Pozostaje jednak pytanie o to, co w przypadku, gdy jednak trzeba będzie rozdzielić oba terminarze.
W całym 44. odcinku "BalcerSki podcast" Miran Tepes opowiada więcej o swojej pracy w Pucharze Świata, żeglowaniu podczas podróży dookoła świata, a także choćby relacji z synem Jurijem. Posłuchać podcastu możecie powyżej.

9 godzin temu















