Klimala zaskoczył po odejściu ze Śląska. "Zmuszono mnie"

2 godzin temu
Zdjęcie: fot. screen https://www.youtube.com/watch?v=5GxFnuXc8xU


Śląsk Wrocław słabo rozpoczął nowy sezon Ekstraklasy. Ma co prawda dwa mecze zaległe, ale jest jedynym zespołem w lidze, który jeszcze nie wygrał. Są problemy w obronie i ataku. Panaceum na nieskuteczność wicemistrzów Polski na pewno nie będzie Patryk Klimala, który na zasadzie wypożyczenia trafił do Sydney FC. Teraz napastnik przerwał milczenie ws. swojego odejścia z klubu.
5 listopada ubiegłego roku Śląsk Wrocław ogłosił podpisanie 3,5-letniego kontraktu z Patrykiem Klimalą. Zawodnik został zaprezentowany z fanfarami podczas przerwy meczu z Łódzkim Klubem Sportowym. Ligi jednak nie podbił. Nie zdobył ani jednego gola w oficjalnym spotkaniu, a Jacek Magiera nie zabrał go na przedsezonowy obóz. Dał do zrozumienia, iż nie widzi go w pierwszym zespole.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki o hejcie: Słowa bolą, ale nie tych mizernych lamusów w Internecie



Klimala zabrał głos ws. odejścia ze Śląska. "Mam oficjalną ofertę"
Ostatecznie zawodnik rozegrał jeszcze cztery mecze w grających na czwartym poziomie rozgrywkowym rezerwach. Strzelił cztery gole, ale nie został przywrócony do pierwszego zespołu. Dziś jest już piłkarzem wypożyczonym do Sydney FC, gdzie w pierwszym ligowym meczu zaliczył asystę i zmarnował rzut karny.






Czytaj także:


Mamy głos ze Śląska Wrocław ws. zmiany trenera



Po raz pierwszy od odsunięcia do rezerw Śląska zabrał głos. W piątkowej rozmowie z Kanałem Sportowym podzielił się swoją perspektywą ostatnich miesięcy. - Te moje przenosiny do Sydney były trochę wymuszone, ja nie chciałem trafiać z piekła do nieba. Chciałem sobie stworzyć niebo we Wrocławiu, ale nie było mi to dane - rozpoczął napastnik.






Czytaj także:


Oto cała prawda o mistrzowskiej Jagiellonii. Tej drużyny już nie ma. Dyrektor ujawnia



Klimala zdradził, iż już na początku okienka transferowego odmawiał dyrektorowi sportowemu z Australii, który chciał ściągnąć go do Sydney.
- Nie ukrywam, iż wywiady dyrektora sportowego (Śląska - przyp. red.) mówiące o tym, iż są przepisy, które mówią, iż zawodnik musi grać, bo jeżeli nie gra, to można zerwać kontrakt z zawodnikiem, troszeczkę zmusiły mnie do tego transferu. Walczyłem o to, żeby zostać przywróconym do pierwszego zespołu. Wiem, iż mam jakość, żeby grać w Ekstraklasie i strzelać dla Śląska bramki. Nie zostałem wysłuchany i przywrócony do pierwszego zespołu. Byłem zmuszony do odejścia. Chciałem grać i się w dalszym ciągu rozwijać - powiedział.






Napastnik odniósł się także do tematu, o którym we Wrocławiu było głośno. Chodziło o potencjalny transfer do Standardu Liege. - Dyrektor Balda powiedział, iż takiego transferu nie było. Ja mam i z miłą chęcią mogę ci zaraz na prywatną wiadomość podesłać oficjalną ofertę ze Standardu Liege. Myśę, iż to jest tylko i wyłącznie moja wina, bo niepotrzebnie puściłem chłopakom w eter informację, iż taki transfer dojdzie do skutku - przyznał.
Zawodnik odniósł się także do okoliczności odsunięcia go od pierwszego zespołu Śląska. Szczerze przyznał, iż przykro mu z powodu nieotrzymania drugiej szansy w klubie. Według jego relacji decyzje zostały podjęte z dnia na dzień na podstawie sparingu z Rokitą Brzeg Dolny.
- Do mnie ten argument nie trafiał i chciałem troszeczkę powalczyć - czy w wiadomościach prywatnych z trenerem Magierą - prosząc go o spotkania - czy z dyrektorem sportowym, mówiąc wszem i wobec, iż zostaję we Wrocławiu. Chciałem powalczyć o to, żeby udowodnić samemu sobie, iż to był bardzo duży wypadek przy pracy - wyjaśnił.
Klimala dodał, iż nie ma żalu, ale chciałby otrzymać argument, który do niego trafi. - Argument typu "zagrałeś słabo z A klasą w sparingu" kompletnie do mnie nie trafiał. Ja w tym sparingu bardzo słabo zagrałem, ale to dlatego, iż byłem dopiero tydzień w treningu. Wcześniej przez 2,5 miesiąca nie mogłem trenować, z racji na wykonany zabieg kardiologiczny. Czułem się bardzo źle i wyglądałem bardzo źle, ale były ku temu argumenty - podsumował.



Snajper wyraził nadzieję, iż wróci za rok do Wrocławia i podkreślił, iż trzyma kciuki za Śląsk. Wrocławianie od początku sezonu mają problemy ze strzelaniem goli. Jedynym golem napastnika WKS-u jest gol Sebastiana Musiolika z przegranego (3:5) meczu z Pogonią Szczecin. Kolejny mecz wicemistrzowie Polski rozegrają w sobotę 28 września. Na wyjeździe zmierzą się z Motorem Lublin.
Idź do oryginalnego materiału