Gigantyczny skandal w Ekstraklasie. Sędzia stanął przed kamerami i się zaczęło

5 dni temu
O Bartoszu Frankowskim znów jest głośno. Tym razem chodzi o decyzję w meczu Górnik - Jagiellonia. Arbiter tego spotkania popełnił rażący błąd, przez który został odsunięty od prowadzenia spotkań na jakiś czas przez PZPN. Po spotkaniu arbiter nie schował głowy w piasek i przedstawił, jak wyglądała sytuacja z jego perspektywy. Padło również pytanie o VAR.
Zawrzało podczas meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok. Wszystko przez jedną decyzję arbitra Bartosza Frankowskiego, która - zdaniem wielu - wypaczyła wynik meczu. "W 72. minucie meczu Górnik - Jagiellonia piłkarz Górnika - Josema - zaatakował Dimitrosa Rallisa. Wydawało się, iż sędzia Frankowski nie ma wyjścia i musi sięgnąć po czerwoną kartkę. Tylko iż arbiter... odgwizdał rzut wolny dla gospodarzy za faul na bramkarzu, który był kilka sekund później" - opisywał Bartosz Naus na łamach Sport.pl.


REKLAMA


Zobacz wideo Rafał Augustyniak w reprezentacji Polski? Kosecki: Niestety jest już za późno


Kolegium Sędziów odsunęło Frankowskiego po tym błędzie
Jak się później okazało, Frankowski później zdał sobie sprawę z wtopy, którą popełnił i przeprosił za błąd piłkarzy Jagiellonii. Jednak te słowa nie wymazały tego, co się stało i on wraz z asystentami poniosą konsekwencje. Po zakończeniu tego spotkania PZPN wydał komunikat, w którym poinformował, iż możliwie jak najszybciej zwołano posiedzenie Prezydium Kolegium Sędziów PZPN.


"Członkowie Kolegium byli jednomyślni w ocenie sytuacji, w której sędzia powinien odgwizdać faul i ukarać czerwoną kartką zawodnika Górnika Zabrze. Sędziowie, którzy są odpowiedzialni za podjęcie błędnej decyzji, czasowo nie będą uwzględniani w obsadzie w rozgrywkach ligowych oraz pucharowych" - napisano.
Bartosz Frankowski tłumaczy się ze swojej decyzji
Po spotkaniu arbiter udzielił także wywiadu "Przeglądowi Sportowemu" Onet, w którym szerzej wypowiedział się nt. tego zdarzenia. - Oceniam to zdarzenie jako swój błąd. Sytuacja jest złożona, dwuetapowa. Najpierw napastnik wychodzi przed obrońcę, który pracuje rękoma. Próbuje go przytrzymać, później ma miejsce kontakt nogami, który wydaje się nieduży. I w ostatniej fazie napastnik upada, naciągając przy tym koszulkę obrońcy, co mylnie odczytaliśmy jako trzymanie z jego strony - wyznał.


- Ostatecznie oceniam to starcie jako rzut wolny bezpośredni i czerwona kartka za pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki. I taka powinna być nasza decyzja - dodał.


- Przed kamerami, jak i w kuluarach stadionowych przeprosiłem za zaistniałą sytuację zainteresowaną stronę. I jako kapitan tej drużyny sędziowskiej biorę odpowiedzialność za tę pomyłkę - zaznaczył.
Dlaczego VAR nie interweniował?
Bartosz Frankowski był także w Canal+ Sport, gdzie również wypowiedział się nt. tej sytuacji. - Pewien rodzaj błędu komunikacyjnego spowodował, iż finalnie nie podjąłem takiej decyzji. Odgwizdałem przewinienie na bramkarzu, które było dalszą fazą tej akcji - podkreślił.
- Biorę pełną odpowiedzialność za tę decyzję, bo jestem liderem zespołu sędziowskiego. Bardzo przepraszam zainteresowane strony i kibiców obu drużyn za swoją pomyłkę. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu - kontynuował.
Zobacz też: Tak Iordanescu zachował się po meczu Legia - Lech. Kolejny raz...


Wiele osób zastanawia się, dlaczego VAR nie zainterweniował w tej akcji. - Wewnętrzne dyskusje zostawię wewnątrz naszego zespołu. Natomiast sugestywna była ta praca rękoma napastnika, który naciągnął koszulkę obrońcy przy upadku, ale podkreślę - to działo się w "drugie tempo" i pewnie ten fakt przeważył, iż finalnie do monitora nie podszedłem - zakończył.
Idź do oryginalnego materiału