- Szczerzę wierzę w to, że Hitler był dobrym człowiekiem. Bazując na moim osobistym researchu, nie na oficjalnej indoktrynacji. Zanim zaczął ćpać metamfetaminę, był człowiekiem, z którym poszedłbym na ryby. Walczył o swój kraj, chciał wyczyścić go z Żydów, którzy niszczyli ówczesne Niemcy - m.in. takie słowa w podcaście "ArkanSanity Podcast" wypowiedział Bryce Mitchell. Amerykanin już wcześniej znany był z kontrowersyjnych wypowiedzi. Jednak w tym wypadku przekroczył wszelkie granice.
Gdy wybuchła afera, a Mitchella skrytykowało mnóstwo osób na czele z Janem Błachowiczem, Amerykanin wycofywał się z tych słów. Jednak czegokolwiek by nie powiedział, fakt pozostaje faktem. Z tego powodu dużo osób czekało na jego walkę z Brazylijczykiem Jeanem Silvą. Bardzo rozpędzonym Brazylijczykiem, który znany jest z szalonego stylu walki i kończenia ich przed czasem. Wygrał tak wszystkie cztery wcześniejsze starcia w UFC.
Ci, którzy życzyli marnego losu Mitchellowi, dostali dokładnie to, czego chcieli. Silva dominował nad Amerykaninem, a w drugiej rundzie, gdy ten spróbował obalenia, Brazylijczyk spokojnie go skontrolował, a potem zapiął bardzo ciasne duszenie. Po krótkim czasie Mitchell odklepał, ale w ostatniej chwili i tak "odpłynął", na co wskazywał jego pusty, wpatrzony w nicość wzrok.
Dla Silvy to piąte zwycięstwo w UFC, dające mu zdecydowanie przepustkę do jeszcze bardziej prestiżowych walk. Co się tyczy Mitchella, można mieć tylko nadzieję, że Brazylijczyk wydusił mu z głowy idiotyczne poglądy. Choć oczywiście jest to raczej nadzieja bardzo próżna.