Był jednym z najlepszych sędziów w historii. Nie bał się podejmować odważnych decyzji

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Roman Cheładze (pierwszy z lewej) kończący karierę sędziowską w 1996 roku
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Roman Cheładze (pierwszy z lewej) kończący karierę sędziowską w 1996 roku

Rozpoczynał jako żużlowiec, następnie został działaczem, jednak największe uznanie zdobył jako sędzia klasy międzynarodowej. Był najlepszym arbitrem w kraju, a może i na świecie. Nie bał się podejmować nawet najtrudniejszych decyzji.

W tym artykule dowiesz się o:

Roman Cheładze urodził się 12 kwietnia 1936 roku. Przez całe życie związany był z żużlem. Obecne pokolenie kibiców nie pamięta, że Polska miała cenionego na arenie międzynarodowej sędziego, który prowadził wiele ważnych imprez. I nie bał się podejmować nawet najtrudniejszych werdyktów.

Przykład? Jego decyzja o przerwaniu meczu w Gorzowie w 1988 roku, ze względu na nieodpowiednie przygotowanie toru, przeszła do historii. Zrobił to w obecności licznie zgromadzonej publiczności oraz ówczesnego ministra sportu, Aleksandra Kwaśniewskiego.

ZOBACZ WIDEO: Wielka dramaturgia w finale. Tak rozstrzygnął się Turniej o Koronę Bolesława Chrobrego

14 stycznia minęła 23. rocznica śmierci Romana Cheładze, który był powszechnie uważany za najwybitniejszego polskiego sędziego żużlowego, stanowiącego autorytet w tej dyscyplinie sportu i cieszącego się szacunkiem w strukturach Międzynarodowej Federacji Motocyklowej.

- Roman Cheładze przeszedł najróżniejsze szczeble w sporcie żużlowym od zawodnika, poprzez działacza aż po sędziego. Był jednym z niewielu sędziów klasy międzynarodowej z tzw. bloku wschodniego. Był naprawdę jednym z nielicznych, który dostawali do prowadzenia duże imprezy - wspominał w jednym z wywiadów Jacek Gajewski, były menedżer toruńskiego klubu, który bardzo dobrze znał tego cenionego arbitra.

Cheładze przygodę z czarnym sportem rozpoczynał jako żużlowiec, ale nie osiągnął spektakularnych sukcesów. Szybko jednak odnalazł się w nowych rolach, jako kierownik drużyny, trener, a przede wszystkim sędzia. - Zawsze to podkreślał, że zaczynał jako zawodnik. Miał tę przewagę i handicap, bo niewielu było sędziów, którzy wcześniej ścigali się na żużlu. To doświadczenie zawodnicze pozwalało mu na niektóre sytuacje torowe spojrzeć inaczej. Pomagało mu to podejmować prawidłowe decyzje w zdarzeniach, które nie były jednoznaczne - wyjaśniał Jacek Gajewski.

Cheładze pracował jako sędzia w zupełnie innych realiach, bez dostępu do powtórek telewizyjnych czy stopklatek. Jeżeli chodzi o obiektywność, w zasadzie zawsze zachowywał bezstronność.

Arbiter cieszył się ogromnym autorytetem wśród żużlowców czy działaczy. Podejmował odważne i często niepopularne decyzje. Był twardy i nieugięty. Dla mnie takim pamiętnym zdarzeniem była sytuacja z 1988 roku w meczu w Gorzowie. Stal podejmowała Unię Leszno. Był to mecz o ogromnym znaczeniu dla układu tabeli. - Tor był wówczas fatalnie przygotowany. Można powiedzieć, że został spreparowany - opisywał okoliczności pamiętnego wydarzenia Jacek Gajewski.

Cheładze podjął decyzję o przerwaniu tych zawodów z uwagi na stan toru. Nie byłoby nic wyjątkowego w tej decyzji, gdyby nie fakt, że na trybunach był wówczas nadkomplet publiczności z ówczesnym ministrem sportu, późniejszym prezydentem RP Aleksandrem Kwaśniewskim na czele. Był wtedy pod ogromną presją, ale nic sobie z tego nie robił.

Po rozegraniu sześciu biegów, przerwał zawody, przyznając walkower drużynie gości, a tor gospodarzy został pozbawiony licencji. Ponadto, na klub Stal Gorzów nałożono znaczną karę finansową. W tamtym okresie często mówiło się o celowym przygotowywaniu torów, jednak to właśnie arbiter z Torunia zdobył się na odwagę, by podjąć konkretną decyzję i przyznać zwycięstwo walkowerem drużynie przyjezdnych.

Roman Cheładze był arbitrem przez 25 lat. W tym czasie sędziował niemal wszystkie najważniejsze zawody w kraju, a także liczne prestiżowe imprezy o zasięgu międzynarodowym, w tym finały IMŚ. Pełnił rolę rozjemcy podczas dwudniowego finału IMŚ w Amsterdamie w 1987 roku. W następnym sezonie prowadził finał IMŚ w Monachium, a w 1990 roku finał Mistrzostw Świata Par w Landshut. Łącznie sędziował kilkadziesiąt imprez o randze międzynarodowej.

Dużym handicapem Romana Cheładze była znajomość języka niemieckiego. Posługiwał się nim płynnie. Dzięki temu łatwiej było mu nawiązać kontakt. W tamtych czasach wielu działaczy z tego ścisłego topu jeśli chodzi o Komisję Wyścigów Torowym FIM byli to Niemcy.

- Widziałem jakie miał kontakty z najważniejszymi ludźmi FIM jak Renzzo Giannini czy innymi osobistościami FIM czy Komisji Wyścigów Torowych. Byłem świadkiem tego, jakie miał w tym gronie poważanie. Według mnie, ale nie tylko, bo o tym też mówili ludzie ze środowiska żużlowego, z którymi miałem styczność, Roman Cheładze i Władysław Pietrzak to największe autorytety w kwestii wiedzy żużlowej, ale i charyzmy - podkreślał Gajewski.

Roman Cheładze był wybitnym organizatorem, łatwo nawiązywał kontakty i był ceniony za swój talent do prowadzenia rozmów, sypiąc anegdotami. Charakteryzował go również ogromny zmysł humoru.

Po zakończeniu kariery sędziowskiej, Roman Cheładze dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszymi kolegami. Potrafił wiele spraw ogarnąć pod względem organizacyjnym. Gdy został przewodniczącym Kolegium Sędziowskiego, potrafił godzić różne interesy. To była jedna z najwybitniejszych postaci w historii żużla.

Zmarł niespełna sześć lat po zakończeniu swojej kariery sędziowskiej. Cierpiał na chorobę serca i nie doczekał się planowanego przeszczepu. Odszedł 14 stycznia 2002 roku. - Był człowiekiem niesamowicie twardym. Cały czas walczył i wierzył, że jego życia uda się przedłużyć. Od jego śmierci mijają prawie dwie dekady, ale ja mam odczucie, jakby to wszystko wydarzyło się niedawno. Moment, gdy Roman Cheładze zmarł, jego pogrzeb, pamiętam doskonale. Bardzo wiele się od niego nauczyłem jeśli chodzi o żużel, o podejście do tego sportu i kwestie regulaminowe. Mogłem korzystać z jego ogromnej wiedzy. Roman Cheładze to jedna z nielicznych osób, które były, są i pozostaną dla mnie największymi autorytetami jeśli chodzi o sport żużlowy - podsumowuje Jacek Gajewski.

Komentarze (2)
avatar
Daniel Cz
12.04.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kolejny odgrzewany artykul 
avatar
Sebastian1978
12.04.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Jak zwykle Gajewski zachwala go pod niebiosa....a sędziowie z tego okresu wspominają jak wchodził do nich na wieżyczkę i wymuszał zmianę decyzji.....taki to był sędzia... 
Zgłoś nielegalne treści