Już po zimowych testach Formuły 1 z obozu Red Bull Racing dochodziły sygnały, że zespół z Milton Keynes nie dysponuje najszybszą maszyną. Sam Max Verstappen mówił o tym, że nie będzie zaskoczony, jeśli w GP Australii znajdzie się na niższych pozycjach. Piątkowe treningi w Melbourne potwierdziły spostrzeżenia 27-latka.
Holender w pierwszym treningu uzyskał piąty rezultat, w kolejnym - był siódmy. Za każdym razem Verstappen notował znaczącą stratę do kierowców Ferrari i McLarena, którzy uchodzą za faworytów inauguracji sezonu 2025.
- Nie powiedziałbym, że nie mieliśmy w ogóle balansu. Nie było z tym większych problemów, ale z jakiegoś powodu bolid nie miał odpowiedniej przyczepności. Wszystkie cztery opony miały problemy, zwłaszcza w pierwszym i ostatnim sektorze. To właśnie z tego powodu nie jesteśmy na czele - powiedział Verstappen w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski negocjuje szokujący transfer do freak-fightów
- Czy łatwo będzie to wszystko rozwiązać? Problem polega na tym, że nie mamy kłopotów z balansem, więc to wszystko jest skomplikowane. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie spodziewałem się takiej sytuacji, gdy leciałem do Melbourne. Nie jestem zaskoczony tempem, jakie prezentujemy. Ani pozytywnie, ani negatywnie - dodał Holender.
Również Christian Horner stwierdził, że jego zespół raczej nie będzie się liczył w walce o zwycięstwo w Australii. - Jest kilka obszarów, w których musimy się poprawić. Aktualne czasy nie odzwierciedlają prawdziwego układu sił w F1, ale dają o nim ogólne pojęcie - powiedział szef Red Bulla w Sky Sports.
- Istnieje ryzyko opadów deszczu w ten weekend, więc zespoły stoją przed dylematem. Czy skupić się na ustawieniach pod kątem kwalifikacji i prędkości na jednym okrążeniu, czy przygotować się do wyścigu? - dodał Horner.
Red Bull ma przed sobą jeszcze trening, który odbędzie się w sobotę o godz. 2.30 czasu polskiego, aby rozwiązać problemy. Później (o godz. 6.00) rozegrane zostaną kwalifikacje do GP Australii. Tyle że prognozy pogody dla Melbourne mówią o bardzo wysokich temperaturach w sobotę i opadach deszczu w niedzielę, przez co ustawienia bolidów na wyścig będą musiały być zupełnie inne.