Partner merytoryczny: Eleven Sports

Coco Gauff poza WTA 1000 w Dosze. Sensacja z polskim wątkiem w tle

Od lata zeszłego roku Coco Gauff nie przegrała dwóch meczów z rzędu, miała kapitalną jesień. No i początek tego roku, bo przecież wygrała 10 pierwszych spotkań, pokonała w finale United Cup nawet Igę Świątek. Sposób na nią znalazła dopiero w ćwierćfinale w Melbourne Paula Badosa. 20-letnia Amerykanka odpoczęła, wróciła do gry w Dosze i... pożegnała się z tym turniejem już po swoim pierwszym starciu. Przegrała 2:6, 5:7 z Martą Kostiuk, którą prowadzi polska trenerka Sandra Zaniewska, a o przygotowanie fizyczne dba Jolanta Rusin.

Coco Gauff
Coco Gauff/William West/AFP

Gdy Coco Gauff pewnie wszystkie pięć pierwszych spotkań w United Cup, a później pokonywała wszystkie kolejne przeszkody w Melbourne, znów pojawiły się głosy ekspertów, że oto 20-latka chce zagrozić duopolowi Aryny Sabalenki i Igi Świątek. Rok temu Gauff miała dość kiepską wiosnę, ale kapitalną jesień. To była jej szansa, by w czterech kolejnych turniejach WTA 1000 zbliżyć się do obu liderek. Zwłaszcza do Polki, która rok temu była najlepsza w Dosze i Indian Wells.

Tyle ze w stolicy Kataru Coco nigdy nie doszła dalej niż do ćwierćfinału. A Marta Kostiuk, choć niżej notowana, jest zawodniczką zdolną do ogrania każdej rywalki w tourze. Z Gauff już zresztą wygrała, 10 miesięcy temu w Stuttgarcie. Po szalonym meczu, w którym wykorzystała ósmą piłkę meczową.

WTA 1000 Doha. Coco Gauff kontra Marta Kostiuk. Pierwszy mecz Amerykanki od Australian Open

Pierwszy set był dla Amerykanki drogą przez mękę. Dosłownie. Grała fatalnie, już pierwszy jej gem serwisowy dał wiele do myślenia. Seria błędów, a na zakończenie - podwójny błąd. To była zupełnie inna Coco niż nieco ponad miesiąc temu w starciu z Igą Świątek w finale United Cup w Sydney.

Wydawało się przez chwilę, że światowa "trójka" zdołała opanować sytuację, gdy w trzecim gemie przełamała Kostiuk. Wystarczyło, że kilka razy przyspieszyła grę, to przecież jej wielki atut. Tyle że znów zaczęła pudłować na potęgę, co od razu znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Kostiuk nie pokazywała nic nadzwyczajnego, czasem też popełniała banalne błędy. Tyle że było ich znacznie mniej.

Marta Kostiuk w meczu z Coco Gauff/MAHMUD HAMS/AFP

Do końca seta Amerykanka wygrała już tylko jednego gema, ale co innego w jej sytuacji budziło niepokój. Aż 19 niewymuszonych błędów w ośmiu gemach - to fatalny dorobek. Nie dający nadziei na triumf, jeśli tylko rywalka jest w stanie grać poprawnie. A Ukrainka, podopieczna polskiej trenerki Sandry Zaniewskiej, tak właśnie grała. Choć czasem dodawała coś więcej, efektownym forhendami.

Marta Kostiuk wykorzystała słabość Coco Gauff. Sensacja w Dosze, Amerykanka poza turniejem

Gauff to jednak nie Jelena Ostapenko, która potrafi zagrać kilka spotkań z rzędu notując po kilkadziesiąt błędów. Jesienią zeszłego roku w Chinach Amerykanka też miała w niektórych spotkaniach podobne problemy, ale w trakcie meczów była sobie w stanie z nimi radzić. Wystarczyło, że wywoływała na moment niepokój u rywalek.

Teraz też wywołała, tuż po starcie drugiej partii. Przełamała Ukrainkę na 2:1, trzymała tę zaliczkę. Jeśli Coco trafiała pierwszym serwisem, a uderzała z prędkością nawet ponad 190 km/godz, miała olbrzymią przewagę sytuacyjną. Gdy jednak nie trafiała, zaczynały się problemy.

Coco Gauff/MAHMUD HAMS/AFP

A te pojawiły się już przy stanie 3:2. Było 15-40, Gauff miała drugi serwis, gdy Kostiuk zaryzykowała returnem. Niepotrzebnie, nie trafiła. A później świetnymi serwisami 20-latka szybko ustawiła sobie sytuację, odskoczyła na 4:2. 

Tyle że w kolejnym jej gemie znów pojawiły się kłopoty. I tym razem Kostiuk dała radę, wyrównała na 4:4. Była o dwa gemy od sporej niespodzianki. Przy pomocy rywalki, bo Gauff świetne zagrania przeplatała z kuriozalnymi. Jak choćby wyrzucając proste smecze daleko za boisko.

Dwukrotnie Amerykanka musiała serwowała pod presją - najpierw przy stanie 4:5, później przy 5:6. I za drugim razem nie wytrzymała, pojawiły się błędy. W tym serwisowe. Obroniła jeszcze pierwszą piłkę meczową, ale drugiej już nie dała rady. To Kostiuk wygrała ważną wymianę, a po zagraniu 20-latki piłka wylądowała na siatce.

W meczu o ćwierćfinał Ukrainka zmierzy się z... Polką - albo z Magdą Linette, albo z Magdaleną Fręch.

Coco Gauff - Iga Świątek. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport
Cori Gauff/AFP
Marta Kostiuk/ROB PRANGESpain DPPIDPPI via AFP/AFP

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram