Szokująca decyzja ws. medalu dla Rosjanina. Nie do wiary, że na to wpadli

Światowa Federacja Judo przyznała złoty medal mistrzostw świata Inalowi Tosajewowi, mimo że ten przegrał w finałowym pojedynku z Francuzem Teddym Rinerem. Organizacja chciała w ten sposób naprawić pewien błąd sędziowski. Zastosowała przy tym salomonowe rozwiązanie.

Mistrzostwa świata w judo odbyły się na początku maja tego roku w stolicy Kataru Dosze. Mimo trwającej wojny na Ukrainie światowa federacja dopuściła do startu sportowców z Rosji i Białorusi, choć musieli oni wystąpić pod neutralną flagą. Niespełna miesiąc po ich zakończeniu doszło do bezprecedensowej sytuacji z udziałem jednego z Rosjan. Federacja przyznała mu złoty medal, mimo porażki w finale.

Zobacz wideo Minister sportu i turystyki stawia na młodzież. Prezentuje program prozdrowotnych, wakacyjnych półkolonii

Skandal na MŚ. Światowa Federacja Judo musiała interweniować. Rosjanin skorzystał

Mowa tu o Inalu Tosajewie, walczącym w najwyższej kategorii wagowej - powyżej 100 kg. Rosjanin przez cały turniej pokazywał się z jak najlepszej strony i dotarł do finału, gdzie przyszło mu rywalizować z legendą tej dyscypliny, trzykrotnym mistrzem olimpijskim, i 10-krotnym mistrzem świata - Teddym Rinerem z Francji. Panowie toczyli bardzo wyrównany bój i o zwycięstwie musiała rozstrzygnąć dogrywka. Zgodnie z regulaminem obowiązywała zasada "złotego punktu", a więc pierwsza punktowa akcja automatycznie kończyła pojedynek.

Wówczas doszło do sporej kontrowersji. Tosajew był bowiem przekonany, że za jedną z akcji powinien otrzymać punkt. Tak się jednak nie stało. Zarówno sędzia na macie, jak i ci przy stoliku kazali kontynuować walkę. - Myślałem, że to był punkt. To była już trzecia minuta dogrywki i włożyłem w to wszystkie pozostałe siły. On krzyknął i podniósł rękę. I wtedy sędzia wydał polecenie kontynuowania walki. Nie do końca to rozumiałem, ale nie mnie to było oceniać. Moim zadaniem jest walczyć dalej. Nie załamałem się, ale on za chwilę podciął mnie i  to przesądziło - opowiadał po walce Tosajew w rozmowie z portalem sport24.ru.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Francuz rzeczywiście wykonał waza-ari i tym samym zakończył pojedynek, zdobywając 11. tytuł w karierze. Wiele osób nie było zadowolonych z rozstrzygnięcia i przedstawiciele światowej federacji dokładnie przeanalizowali przebieg dogrywki. Okazało się, że Tosajewowi faktycznie należał się punkt i to on powinien sięgnąć po złoto. W tej sytuacji władze światowego judo musiały jakoś z tego wybrnąć i ogłosiły dwóch zwycięzców. Tosajew dostanie zatem upragniony złoty medal, a Riner nie musi się obawiać, że ktoś mu go odbierze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.