Cios za cios w hicie ekstraklasy! Jagiellonia miała piłkę meczową w ostatniej akcji [WIDEO]

Znakomite widowisko na szczycie ekstraklasy stworzyli w piątkowy wieczór piłkarze Jagiellonii Białystok i Pogoni Szczecin. Po wymianie ciosów z dwóch stron padł remis 2:2, choć bliżej zwycięstwa był lider tabeli - w ostatniej akcji meczu fatalne pudło zaliczył Dominik Marczuk. Remis w Białymstoku oznacza, że nadarza się szansa przed Śląskiem Wrocław i Lechem Poznań na doskoczenie do Jagiellonii na ledwie dwa punkty.

Piątkowy mecz z Pogonią Szczecin był dla Jagiellonii Białystok ostatnią rywalizacją z drużyną pierwszej siódemki ekstraklasy w tym sezonie. Na pięć kolejek przed końcem sezonu drużyna Adriana Siemieńca miała po cztery punkty przewagi na kolejnymi w tabeli Śląskiem Wrocław i Lechem Poznań, dzięki czemu do meczu z "Portowcami" przystępowali w bardzo dobrej sytuacji. Białostoczanie nie wiedzieli tylko jednego - jakiej Pogoni Szczecin mogą się spodziewać, skoro za sześć dni zespół Jensa Gustafssona czeka najważniejsze spotkanie być może w klubowej historii - finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków. 

Zobacz wideo Grosicki o młodych zawodnikach w kadrze: Znają swoje miejsce w szeregu

Jagiellonia w piątek wieczorem mogła wystawić absolutnie najsilniejszą jedenastkę, z wracającym po pauzie za czerwoną kartkę kluczowym stoperem - Adrianem Dieguezem. W Pogoni, oprócz kontuzjowanego Rafała Kurzawy zabrakło także innego środkowego pomocnika - Alexa Gorgona, który także narzekał na uraz. W związku z tym Jens Gustafsson postawił nieoczekiwanie w środku pola na Kacpra Smolińskiego, który do tej pory w sezonie 2023/24 rozegrał w ekstraklasie zaledwie 50 minut. 

Fantastyczny hit w Białymstoku! Lider ekstraklasy miał piłkę meczową w ostatniej akcji

Zgodnie z oczekiwaniami pierwsze minuty to ataki gospodarzy, napędzanych dopingiem ponad 19 tysięcy kibiców w Białymstoku. Jaga była w stanie w pierwszym kwadransie zdominować Pogoń, ale zmarnowała trzy dobre szanse na objęcie prowadzenia. Dwukrotnie wychodząc sam na sam z bramkarzem pogubił się Kristoffer Hansen, który nie był w stanie uciec obrońcy Pogoni, co kończyło się albo niezbyt dokładnym podaniem do Afimico Pululu (Francuz spudłował), albo niepokonaniem z ostrego kąta Valentina Cojocaru. Z drugiej strony wielokrotnie z Leonardo Koutrisem ścigał się Dominik Marczuk, jednak w najlepszej jego akcji po jego płaskim dośrodkowaniu piłki nie sięgnął w polu karnym Pululu.

Nie strzeliła Jagiellonia, to wraz upływem kwadransa gry bramkę zdobyli goście ze Szczecina. Niedokładność gospodarzy po stałym fragmencie gry wykorzystał Wahan Biczachczjan, który z pierwszej piłki uruchomił Kamila Grosickiego, a kapitan Pogoni w sytuacji sam na sam pokonał Zlatana Alomerovicia.

Prowadzenie Pogoni potrwało jednak zaledwie dziewięć minut, bo stracona bramka wcale nie podłamała dobrze grającego do tej pory lidera ekstraklasy. W 24. minucie piłka trafiła na lewą stronę pola karnego do Nene, ten poradził sobie w szesnastce z Leo Borgesem, po czym wyłożył przed bramkę Afimico Pululu i Francuz doprowadził z bliska do wyrównania. 

W kolejnych minutach nieco więcej z gry miała Pogoń. W 34. minucie najpierw Efthymis Koulouris po przypadkowym zagraniu piętą Kamila Grosickiego uderzył dokładnie tam, gdzie stał Zlatan Alomerović, a po chwili podobny strzał Wahana Biczachczjana także padł łupem bramkarza Jagi. Gospodarze odpowiedzieli mizernym strzałem lewą nogą Dominika Marczuka obok słupka bramki przyjezdnych. 

Gdy wydawało się, że do przerwy w Białymstoku będzie remis, znów o sobie dała znać w tym sezonie lewa noga Bartłomieja Wdowika. Reprezentant Polski dośrodkował piłkę idealnie na głowę zamykającego akcję Jesusa Imaza, a ten niczym Kevin de Bruyne w czwartkowym meczu Manchesteru City zmieścił ją pod poprzeczką bramki Valentina Cojocaru. 

Pierwsza część spotkania zakończyła się bardzo silnym, ale niecelnym uderzeniem z ostrego kąta Wahana Biczachczjana. 

Jagiellonia prowadziła, ale nie weszła dobrze w drugą część spotkania. Przez około kwadrans, który należał do Pogoni Szczecin, była w stanie stworzyć tylko jedną niezłą akcję bramkową, którą po podaniu Dominika Marczuka zmarnował Kristoffer Hansen.

"Portowcy" dążyli do wyrównania. Najpierw Jagę w 48. minucie uratował Zlatan Alomerović odbijając piłkę po precyzyjnym strzale z dystansu Wahana Biczachczjana. W 58. minucie jednak goście już wpakowali piłkę do siatki. Po rzucie rożnym futbolówka dość przypadkowo spadła pod nogami Leo Borgesa, a ten w tłoku popisał się skutecznym strzałem na 2:2. Choć gospodarze sygnalizowali w tej sytuacji uderzenie łokciem Adriana Diegueza przez Fredrika Ulvestada, sędzia Szymon Marciniak oraz VAR nie dopatrzyli się tam przewinienia i w Białymstoku ponownie był remis. 

Gong w postaci straconego gola przebudził Jagiellonię. Szybko mogło być 3:2 dla gospodarzy, ale Nene w dobrej sytuacji zbyt długo zwlekał ze strzałem i został ofiarnie zablokowany przez jednego z obrońców "Portowców". Dwukrotnie z trudnych pozycji szczęścia próbował Jesus Imaz, jednak nie był w stanie skierować piłki do bramki Pogoni. 

Po drugiej stronie boiska do siatki po firmowym "zewniaku" Kamila Grosickiego trafił w 69. minucie Efthymios Koulouris, ale Grek był w tej sytuacji na dość wyraźnym spalonym, co nie umknęło uwadze asystentowi Szymona Marciniaka - Tomaszowi Listkiewiczowi. 

Końcówka to ataki z obu stron, bo obie zdawały się nie chcieć trwającego remisu 2:2. Żadnej z drużyn długo nie udawało się jednak stworzyć stuprocentowej szansy pod bramką przeciwnika. Dopiero dosłownie w ostatniej akcji meczu wspaniałą okazję do zapewnienie Jagiellonii zwycięstwa nie wykorzystał Dominik Marczuk, który po podaniu Kaana Caliskanera położył na murawie dwóch obrońców Pogoni i będąc "oko w oko" z Valentinem Cojocaru uderzył obok słupka. Młodzieżowiec po stronie Jagiellonii długo mocno przeżywał to pudło, ale błyskawicznie otrzymał wsparcie od kolegów z Mateuszem Skrzypczakiem na czele oraz kibiców gospodarzy. 

Po niezwykle emocjonującym spotkaniu w Białymstoku Jagiellonia ostatecznie zremisowała z Pogonią Szczecin 2:2, nie wykorzystując szansy na odskoczenie najgroźniejszym rywalom. Śląsk Wrocław i Lech Poznań w tej kolejce mogą zmniejszyć straty do "Jagi" do zaledwie dwóch punktów. Pogoń też ze zwycięstwa cieszyć się nie może, bo przed finałem Pucharu Polski nie zbliży się do podium, a w dodatku jeszcze w tej kolejce może spaść nawet na siódme miejsce w tabeli ekstraklasy.

Kto zostanie mistrzem Polski?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.