Co za widowisko w Kielcach! Thriller. Zdecydował jeden gol [WIDEO]

Wielkie widowisko w Hali Legionów! Industria Kielce udanie zrewanżowała się SC Magdeburgowi za ubiegłoroczny finał Ligi Mistrzów i pokonała go 27:26 w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym. Emocji nie brakowało, a gra była naprawdę zacięta. Kibice byli świadkami istnego rollercoastera. Gospodarze budowali przewagę, by chwilę później ją stracić. W końcówce spotkania utrzymali jednak nerwy na wodzy i to mimo groźnej kontuzji Michała Olejniczaka.

Industria Kielce nie poradziła sobie najlepiej w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Drużyna Tałanta Dujszebajewa zajęła dopiero czwarte miejsce, przez co musiała grać w play-offach o ćwierćfinał tych rozgrywek. Finalnie udało jej się awansować. A wszystko dzięki triumfowi nad duńskim GOG Handbold - 33:28. Na kolejnym etapie rywalizacji czekał na nią SC Magdeburg. Kielecka ekipa miała więc znakomitą okazję do rewanżu za ubiegłoroczny finał europejskich rozgrywek. Wówczas polski zespół uległ 29:30 po dogrywce. W realizacji celu pomóc starała się wypełniona po brzegi Hala Legionów. Na trybunach pojawili się nawet znani polscy skoczkowie - Kamil Stoch i Dawid Kubacki.

Zobacz wideo Oto, czym po karierze zajmuje się Karol Bielecki. "Potrzebowałem sześciu lat"

Industria Kielce triumfuje w pierwszym meczu. Czerwona karta ich nie zatrzymała

Początek meczu był dość wyrównany, ale już po kilku minutach to Industria przejęła inicjatywę i zaczęła budować przewagę. Kapitalnie spisywał się przede wszystkim Andreas Wolff, który kilkukrotnie zatrzymał rywali. Dzięki temu kielecka drużyna prowadziła już 4:1.

Jednak w kolejnych minutach dopadł ją delikatny kryzys. Zaczęła popełniać proste błędy i łatwo gubiła piłkę. Na dodatek brakowało skuteczności. To pozwoliło niemieckiej ekipie się zbliżyć. Na domiar złego czerwoną kartkę obejrzał Dylan Nahi. Francuz trafił rywala w twarz i po wideoweryfikacji sędzia wyrzucił go z parkietu, co było dość sporym osłabieniem.

Mimo wszystko wydawało się, że szczypiorniści Dujszebajewa są w stanie poradzić sobie z napierającymi rywalami. Choć stracili czterobrakową przewagę (12:8 zrobiło się 12:12), to wciąż wykazywali nieco większą inicjatywę. W utrzymaniu korzystnego wyniku pomagał im Wolff, który zaliczył kilka kapitalnych interwencji w kluczowych momentach. Dzięki temu pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Industrii 14:13.

Dramat w końcówce. Kontuzja Olejniczaka

Taki wynik zwiastował ogromne emocje w drugiej partii. I rzeczywiście zawodnicy nie zawiedli. Początkowo gra toczyła się punkt za punkt i ekipa z Magdeburga wciąż doprowadzała do remisu. Przy stanie 16:16 zawodnicy Dujszebajewa strzelili dwa gole z rzędu, dzięki czemu złapali nieco oddechu i mogli spokojniej rozgrywać akcje.

Rywale byli jednak w stanie utrzymać kontakt i nie pozwalali im zbudować bezpiecznej przewagi. Co więcej, na chwilę przejęli nawet prowadzenie - 23:22. Kielczanie szybko odzyskali rezon. Alex Dujszebajew kapitalnym strzałem doprowadził do remisu, a chwilę później kontrę wykorzystał jego brat, Daniel (24:23).

Mimo to niemiecki zespół się nie poddawał i kąsał Industrię. W bramce dwoił się i troił Wolff, który po raz kolejny zatrzymał groźne ataki rywali. Dobrze w bramce spisywał się także jego przeciwnik, co sprawiało, że mecz był bardzo wyrównany i zacięty.

W 57. minucie doszło też do niebezpiecznej sytuacji. Na Michała Olejniczaka wpadł Felix Claar. Polak od razu zaczął zwijać się z bólu. Niewykluczone, że doznał poważnej kontuzji kolana. Nie był już w stanie kontynuować rywalizacji i zniesiono go na noszach.

Mimo wszystko Industrii udało się zachować nerwy na wodzy i utrzymała korzystny wynik do końca. Nie zmienił tego nawet Felix Claar, który nie trafił w samej końcówce z rzutu wolnego. Tym samym to Industria wygrała 27:26. Rewanż już za tydzień. Tym razem zawodnicy zmierzą się z Niemczech.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.