Fińskie skoki narciarskie mają za sobą kolejny fatalny sezon. W Pucharze Świata 2023/24 najlepszym Finem w klasyfikacji generalnej był Niko Kytosaho, który zdobył 189 punktów i ukończył sezon na 30. miejscu. Drugi najlepszy z tej reprezentacji był Antti Aalto - zajął 40. miejsce, zdobywając 85 punktów. Kolejni fińscy skoczkowie znaleźli się dopiero w szóstej dziesiątce. W porównaniu do lat z początku XXI wieku, gdy skakali m.in. Janne Ahonen, Matti Hautamaeki, Risto Jussilainen, czy Tami Kiuru, są to wyniki fatalne.
Ale nie tylko słaba forma skoczków jest problemem Finów - tamtejsza federacja narciarska w marcu tego roku odnotowała blisko dwa miliony euro straty. Portal yle.fi poinformował, że ta sytuacja odbija się na codziennym funkcjonowaniu fińskich reprezentacji. Przekazano, że obecnie nie ma pieniędzy na wsparcie przed kolejnym sezonem. Dotyczy to głównie skoczków narciarskich oraz kombinatorów norweskich.
Dziennikarze serwisu podkreślają, że obecna sytuacja "zszokowała środowisko". Wszystko dlatego, że brak pieniędzy oznacza zawieszenie działalności kadr narodowych, a bez trenerów niemożliwe będzie zorganizowanie obozów przygotowawczych dla skoczków narciarskich.
Jedną ze zmian, które dosięgnęła fiński związek jest odejście Ismo Hamalainena z funkcji dyrektora wykonawczego. Ta zmiana to jeden z elementów restrukturyzacji związku, który ma pomóc w wyjściu na prostą. Nie wiadomo jeszcze, kto zostanie nowym dyrektorem.
Na koniec poinformowano, że tej wiosny zadano pierwszy raz poważnie pytanie: "czy fińska federacja narciarska może zbankrutować?". Na razie wszystko jest na ostrzu noża i niewykluczone, że Finów czeka jeszcze wiele problemów do rozwiązania.