Jakub Kiwior musi zacięcie walczyć o miejsce w podstawowym składzie Arsenalu. Choć często jest chwalony za swoje występy na lewej obronie, to Mikel Arteta nie rezygnuje z Ołeksandra Zinczenki oraz Takehiro Tomiyasu. A sytuacja Polaka może jeszcze bardziej się skomplikować.
Ostatniego lata do Arsenalu dołączył Jurrien Timber (kosztował 40 mln euro), który na początku sezonu był podstawowym lewym obrońcą. Tyle że miał ogromnego pecha, w drugim meczu w nowym klubie (12 sierpnia) zerwał więzadła krzyżowe, co oznaczało wielomiesięczną pauzę. Ale z jego zdrowiem jest coraz lepiej.
Na piątkowej konferencji prasowej Artera zdradził, że Holender jest szykowany do gry. - Wystąpi w drużynie do lat 21, dzięki temu zobaczymy, w jakim miejscu jest i jak się czuje. Na treningach wygląda naprawdę dobrze, ale teraz to ostatni krok. Musimy mieć pewność, że jest gotowy - powiedział. Następnie wskazał, jaką rolę przewiduje dla Timbera. - Może grać zarówno na prawej, jak i na lewej stronie obrony, biorąc pod uwagę dostępnych zawodników - wyjaśnił.
Wychodzi na to, że niedługo Kiwior będzie miał kolejnego poważnego konkurenta do gry. To może skończyć się mocnym spadkiem w hierarchii trenera, a w dłuższej perspektywie nawet odejściem z klubu. Tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę doniesienia brytyjskich mediów, wedle których Arsenal chce latem sprowadzić lewego obrońcę. Gdyby to zrobił, do odejścia byłby szykowany właśnie Polak lub Zinczenko.
A gdzie mógłby trafić reprezentant Polski, gdyby został skreślony przez Artetę? Od dłuższego czasu budzi zainteresowanie kilku czołowych klubów Serie A, m.in. Milanu i Romy. Tamtą ligę zna bardzo dobrze, do Anglii trafił z włoskiej Spezii.
W tym sezonie Jakub Kiwior rozegrał 27 meczów w barwach Arsenalu. Strzelił jednego gola i zanotował trzy asysty. Dorobek ten będzie mógł poprawić w sobotnim meczu z Wolverhampton.