Vitesse Arnhem w najwyższej holenderskiej klasie rozgrywkowej występuje nieprzerwanie od 1989 r. Teraz ta passa dobiega końca. Już wiadomo, że klub zajmie ostatnie miejsce w tabeli i w przyszłym sezonie nie zagra w Eredivisie. Choć na boisku piłkarze mieli jeszcze pewne szanse, by do tego nie dopuścić, o losach drużyny przesądziły władze krajowej federacji.
W piątek holenderski związek piłki nożnej (KNVB) poinformował, że komisja licencyjna nałożyła na Vitesse karę w postaci aż 18 ujemnych punktów. Powód? Klub wielokrotnie nie spełniał wymogów przepisów licencyjnych. Chodzi o podawanie nieprawdziwych danych oraz zatajenie informacji istotnych dla oceny ciągłości działalności spółki. Tym samym dorobek Vitesse w ligowej tabeli wynosi teraz -1 punkt, a do końca sezonu pozostały raptem cztery kolejki. Do przedostatniego FC Volendam ekipa z Arnhem traci 20 punktów, a do 16. Waalwijk - 25.
Klub już ogłosił, że nie będzie odwoływał się od decyzji związku. - Chociaż to czarny dzień dla wszystkich, którym zależy na Vitesse, taka jest brutalna rzeczywistość. Przecież taka kara była nieunikniona. Z drugiej strony jesteśmy niezwykle zadowoleni z oferowanej nam możliwości zachowania profesjonalnej licencji. To także wisiało na włosku - mówił tymczasowy dyrektor generalny Vitesse Edwin Reijntjes, cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu.
To jednak dopiero początek problemów Vitesse. Jak informuje portal NU.nl, holenderskie ministerstwo gospodarki i klimatu bada ewentualne powiązania finansowe klubu z rosyjskim oligarchą i byłym właścicielem Chelsea Romanem Abramowiczem. Jeśli takie miały miejsce po wybuchu wojny na Ukrainie, Vitesse może odpowiedzieć również za naruszenie sankcji i pranie pieniędzy.
Według badań przeprowadzonych przez Wladimiroffa Advocatena istnieją przesłanki, że Abramowicz miał lub nadal ma realny wpływ na zarządzanie klubem. Od 2013 r. formalnie właścicielami klubu byli inni Rosjanie - najpierw Aleksander Czigirinski, a obecnie Walery Oyf. Ten ostatni przyznał się nawet, że pożyczał pieniądze od Abramowicza, ale nie na finansowanie klubu. Oyf od dwóch lat bezskutecznie próbuje sprzedać swoje udziały, przez co zespół popadł w spore tarapaty finansowe.
Sytuacja Vitesse nie powinna znacząco wpłynąć na losy występującego w nim Kacpra Kozłowskiego. Polak formalnie pozostaje zawodnikiem Brighton, a w Holandii gra na zasadzie wypożyczenia. Po sezonie powinien zaś wrócić do Anglii.