Przecierają oczy ze zdziwienia. Oto co "wyprawia" rywalka Świątek. "Żałuję"

Agnieszka Niedziałek
Rok temu Emma Raducanu - rywalka Igi Świątek w ćwierćfinale w Stuttgarcie - zawiesiła karierę, by w dwa tygodnie aż trzy razy pójść pod nóż. Wcześniej, za sprawą sensacyjnych sukcesów z 2021 roku, w dwa miesiące awansowała o ponad 300 miejsc w światowym rankingu, trafiając do raju. Niedługo potem, za sprawą plagi kontuzji i różnych zawirowań, w pół roku spadła o ponad 200 pozycji. Ma dopiero 21 lat, ale przed nią już kolejna próba odbudowania kariery, której przebieg jest lekcją dla innych tenisistek.

Czy wielki sukces, o którym marzy każdy, kto zaczyna przygodę z tenisem, może okazać się przekleństwem? Przykład Emmy Raducanu pokazuje, że tak. Brytyjka w ubiegłym roku zszokowała słowami dotyczącymi triumfu w US Open w 2021 roku, wspomniała o własnej naiwności, która sprowadziła ją na manowce i do bolesnego upadku. Teraz jednak wydaje się, że pojawiło się dla niej światełko w tunelu. Piątkowa rywalka Igi Świątek w Stuttgarcie twierdzi, że gra obecnie najlepszy tenis w karierze.

Zobacz wideo Gwiazdy sportu oszalały za padlem

Deja vu w Stuttgarcie. "Gram najlepszy tenis w życiu"

- To dla mnie w pewnym stopniu przełomowy moment. Przeszłam długą drogę przez ten rok - przyznała szczęśliwa Raducanu po środowym zwycięstwie 6:2, 6:1 z Angelique Kerber i awansie do drugiej rundy w Stuttgarcie. Dokładnie rok wcześniej na tym samym etapie tej samej imprezy przegrała w takim samym wymiarze z Łotyszką Jeleną Ostapenko. To po tym spotkaniu zrobiła sobie przerwę w grze, która potrwała już do końca sezonu.

W maju zeszłego roku Brytyjka zamieszczała w mediach społecznościowych zdjęcia ze szpitalnego łóżka - najpierw z zabandażowanymi nadgarstkami, a niespełna dwa tygodnie później z kostką. Tłumaczyła wtedy, że ból towarzyszył jej od dłuższego czasu i bezskutecznie próbowała wcześniej mu zaradzić, ograniczając intensywność i częstotliwość treningów.

Jej gra i wyniki po powrocie pokazują, że podjęła dobrą decyzję. Od stycznia wygrała osiem z 13 meczów, a obecnie ma na koncie cztery zwycięstwa z rzędu. Poprzednio taką serię zanotowała w US Open 2021, gdy sięgnęła sensacyjnie po tytuł.

Przepustkę do ćwierćfinału w Niemczech dało jej teraz pokonanie w czwartek Czeszki Lindy Noskovej 6:0, 6:4, a pod koniec ubiegłego tygodnia Raducanu wygrała dwa spotkania w meczu Pucharu Billie Jean King, prowadząc Brytyjki do triumfu nad Francuzkami i awansu do turnieju finałowego. Przy tej okazji odniosła zwycięstwo m.in. nad Caroline Garcią. I jak sama zaznaczyła, zyskała dużo pewności siebie.

- Rozwinęłam się. Mam poczucie, że gram najlepszy tenis w życiu. Mój serwis jest teraz groźniejszy. W poprzedni weekend pokazałam trochę świetnego tenisa. Oczywiście, nie było wiele czasu na odpoczynek. Takie częste występy to wyzwanie dla ciała, ale mentalnie jestem w dobrym miejscu. Czerpię dużo pewności siebie z treningów. Mogę na tym polegać w większym stopniu, bo wykonuję realną pracę. W poprzednim sezonie było to mocno utrudnione - przypomniała.

Jednocześnie przyznała, że obecnego wyczerpania nie zamieniłaby na nic innego. - Wolę być w tej sytuacji, gdzie zagrałam wiele meczów i czuję zmęczenie niż być bardzo świeżą i przegrywać - argumentowała.

Dwie odmienne ścieżki kariery. Raducanu zaskoczyła wyznaniem. "Żałuję, że wygrałam" 

21-latka, która jest obecnie 303. rakietą świata, ma za sobą już bardzo długi okres porażek i niechcianego odpoczynku. Trzy lata temu najpierw sprawiła wielką niespodziankę, docierając do 1/8 finału Wimbledonu jako 338. tenisistka globu, a następnie sensacyjnie sięgając po tytuł wielkoszlemowy w Nowym Jorku jako pierwsza w historii kwalifikantka będąca wówczas na 150. miejscu na świecie. Wtedy wydawało się, że razem m.in. z Igą Świątek będzie tworzyć nowe pokolenie światowej czołówki. Tyle że u Polki po zaskakującym triumfie w Roland Garros z 2020 roku przyszły następne sukcesy, a po stronie Brytyjki była pustka.

Bez wątpienia dużą przeszkodą były problemy zdrowotne urodzonej w Toronto córki Rumuna i Chinki. Ale przyczyn było więcej. Kibice i eksperci przecierali oczy ze zdziwienia na widok trenerskiego rollercoastera, jaki zafundowała sobie młoda tenisistka. Szkoleniowców bowiem zmieniała jak rękawiczki i żaden nie miał szansy dłużej się wykazać.

W porównaniu ze starszą o rok Świątek widać też wielką różnicę w budowaniu przez nią kariery. Polka skupiła się na rozwoju tenisowym, a potem stopniowo nawiązywała współprace z cenionymi markami. Raducanu od razu po nowojorskim sukcesie rzuciła się w wir świata showbiznesu i podpisywania umów z wielkimi sponsorami. Zamiast tytułów zdobywanych na korcie były więc kontrakty z Diorem, Porsche, Vodafone czy Evian oraz wizyty na premierach filmowych, czy innych imprezach. W ubiegłym roku w wywiadzie dla "Sunday Times" przyznała szczerze, że nagły wzrost popularności odbił się na jej psychice.

- Kiedy wygrałam, to byłam bardzo naiwna. Musisz mieć się na baczności, ponieważ w tym środowisku krąży wiele rekinów. Kilka razy się sparzyłam na osobach, które traktowały mnie jak skarbonkę. Nauczyłam się, aby krąg znajomych i współpracowników był jak najmniejszy. Tak będzie najlepiej dla ciebie. Czasami myślę, że żałuję, iż wygrałam US Open - wyznała tenisistka.

I dodała, że choć sukces w Nowym Jorku zapewnił jej niezapomniane chwile, to bardziej zahamował jej karierę sportową, zamiast rozwinąć.

Rywalka Świątek w sytuacji typu "win-win"

Duże zawirowania z udziałem młodej Brytyjki przez te kilka lat pokazuje też jej pozycja na światowej liście. Jeszcze latem 2021 roku zdawała egzaminy szkolne, debiutowała w głównej drabince zawodów WTA i była poza trzecią setką rankingu. Triumf w US Open wywindował ją na 23. lokatę, nieco później wygrała pierwszy mecz w turnieju WTA, a latem 2022 zadebiutowała w top 10.

Niedługo później wszystko zaczęło się sypać - gdy nie obroniła tytułu w Nowym Jorku, to znalazła się na 83. pozycji, a w maju 2023 roku wypadła z czołowej setki. Gdy robiła przerwę w karierze z uwagi na wspomniane trzy operacje, to plasowała się w okolicy 70. miejsca. Na początku tego sezonu zaś nie było jej już w top 300. W Stuttgarcie występuje teraz dzięki przyznanej przez organizatorów "dzikiej karcie".

Do ćwierćfinału w Niemczech dotarła po raz drugi w karierze. Dwa lata temu na tym etapie wyeliminowała ją właśnie Świątek. Polka była też lepsza w ich drugim seniorskim spotkaniu - w ubiegłym roku w 1/8 finału w Indian Wells. W obu liderka światowego rankingu nie straciła nawet gema. A gdy mierzyły się w ćwierćfinale juniorskiego Wimbledonu w 2018 roku, to obecna tenisistka Tomasza Wiktorowskiego oddała rywalce zaledwie jednego gema.

Teraz Świątek będzie wielką faworytką. Tym bardziej że zagrają na korcie ziemnym, na którym 22-latka z Raszyna czuje się świetnie, a w całej karierze ma bilans 64-9. Raducanu właśnie w braku presji upatruje zalety swojej sytuacji.

- To z pewnością będzie naprawdę trudny mecz, ale nie mam nic do stracenia. Nie spoczywają na mnie wielkie oczekiwania. W Wielkiej Brytanii są dwa czy trzy korty ziemne, na których możemy trenować dwa tygodnie. Trzeba po prostu spróbować. Od zawsze uwielbiałam się poruszać na tej nawierzchni. Uwielbiam się ślizgać. Mam wrażenie, że jestem w tym dobra. To mój atut - wskazuje.

Jak dodaje, dzięki lepszej kondycji i większej dokładności uderzeń niż wcześniej, jest w stanie dłużej wytrzymywać dłuższe wymiany i generować większą siłę z głębi kortu.

- Mam wrażenie, że wcześniej grałam w stylu pasującym do kortów twardych także na tych ziemnych. Czasem to działa, ale nie zawsze. Gram teraz też w sposób bardziej urozmaicony. Jestem w stanie się dostosować, zaadaptować. To duży atut, bo jeśli rywalka nie gra według pierwotnego planu, to musisz coś zmienić. To może czasem całkowicie odmienić dynamikę meczu. Dla mnie to teraz sytuacja typu "win-win". Jeśli wygram, to świetnie, a jeśli nie, to po prostu odpocznę - podsumowuje pogodnie Brytyjka.

Początek piątkowego ćwierćfinału Świątek - Raducanu nie wcześniej niż o godz. 17. Relacja na żywo w Sport.pl.

Kto wygra ćwierćfinał turnieju WTA w Stuttgarcie Iga Świątek - Emma Raducanu?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.