Kompromitacja podczas turnieju WTA w Stuttgarcie. "Czy kogoś kompletnie powaliło?"

Dominik Senkowski
Kompromitacja organizatorów prestiżowego turnieju w Stuttgarcie. Mecz Aryny Sabalenki z Paulą Badosą zakończył się grubo po północy przy pustych niemal trybunach. Badosa kończyła mecz i z kontuzją, i ze łzami w oczach. Iga Świątek i inne najlepsze zawodniczki zwracały już uwagę na zbyt późne pory meczów, władze tenisa obiecały poprawę, ale były to puste słowa.

Godz. 1:10 - o tej porze w nocy ze środy na czwartek zakończył się mecz drugiej rundy turnieju w Stuttgarcie Paula Badosa - Aryna Sabalenka. A mógłby jeszcze później, bo Hiszpanka w trzecim secie przy stanie 6:7, 6:4, 3:3 poddała pojedynek z powodu kontuzji. 

Hala była wówczas prawie pusta, ale nie ma się czemu dziwić. Rozgrywanie spotkań w nocy w dzień powszedni nie zapewni kibiców na trybunach, a wręcz przeciwnie: wygoni fanów z trybun do domu. Nawet jeśli mecz będzie pasjonujący. "To absurd kazać grać dziewczynom po północy, nawet w tak "tenisowym" kraju, jakim są Niemcy. Czy w tym WTA kompletnie kogoś powaliło? Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by takim sytuacjom zapobiegać" - napisał na Twitterze dziennikarz Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Brak wyobraźni?

Niestety przyczyną jest prawdopodobnie właśnie brak wyobraźni. Spotkanie Sabalenka - Badosa zostało ustawione przez organizatorów jako ostatnie środowe starcie na korcie centralnym w Stuttgarcie. Problem w tym, że wcześniej zaplanowano cztery inne mecze, a pierwszy z nich zaczął się dopiero po godzinie 12.30. 

Można było zakładać, że jeśli część gier się przedłuży, Hiszpanka i Białorusinka wyjdą na kort późno. Stało się: Amerykanki Coco Gauff i Sachia Vickery rywalizowały dwie i pół godziny (6:3, 4:6, 7:5), Ukrainka Marta Kostiuk i reprezentantka gospodarzy Laura Siegemund przez ponad trzy (5:3, 6:7, 6:4), a Tunezyjka Ons Jabeur oraz Rosjanka Jekaterina Aleksandrowa ponad dwie godziny (2:6, 6:3, 7:6). 

To były długie mecze, być może nawet zaskakująco długie jak w przypadku Gauff i Vickery, ale organizatorzy turnieju są od tego, aby przewidywać podobne sytuacje. W tym wypadku doszło niestety do powtórki sytuacji z zeszłego roku, choć tenisistki apelowały, aby doszło do zmian.

Miało być inaczej

Już w ubiegłym sezonie zawodniczki alarmowały - m.in. podczas turniejów w Madrycie i Montrealu - że ich mecze są źle układane i kończą się o zbyt późnych porach. W stolicy Hiszpanii Iga Świątek nieraz kończyła grać po północy i wypowiadała się krytycznie na ten temat. W Kanadzie skarżyła się m.in. Jelena Rybakina, której mecz z Darią Kasatkiną zakończył o trzeciej w nocy. Rybakina mówiła wówczas, że "czuje się zniszczona przez organizatorów imprezy i nabawiła się kilku urazów".

WTA obiecywała przed startem nowych rozgrywek, że do takich sytuacji już nie dojdzie. Ale doszło. Co najgorsze: na turnieju, który dotychczas uchodził za jeden z najlepiej zorganizowanych w całym kalendarzu tenisowym. Stuttgart wyróżniał się na tle innych, impreza cieszy się wielkim prestiżem. 

To także dlatego, choć niemieckie zawody pozostają na poziomie rangi WTA 500, a nie WTA 1000, na starcie zameldowały się i w tym roku prawie wszystkie najlepsze tenisistki świata, w tym m.in. Iga Świątek, Aryna Sabalenka, Coco Gauff i Jelena Rybakina. W pozostałych imprezach tej rangi aż tylu gwiazd nie uświadczymy w drabince. 

Eksperci nieraz wskazywali, że rywalizowanie o tak późnej porze stanowi zagrożenie dla tenisistek. Turniej niemiecki odbywa się co prawda w hali, ale mimo wszystko zawodowe uprawianie tenisa w nocy nie służy sportowcom. Badosa musiała poddać pojedynek z powodu kontuzji. Hiszpanka w ostatnich miesiącach notorycznie ma problemy zdrowotne.

W czwartek to samo?

Nie można wykluczyć, że okoliczności nocnego spotkania z Sabalenką "dołożyły się" do stanu fizycznego hiszpańskiej tenisistki. Po ostatniej piłce płakała, przytulając się do przyjaciółki. Nie tak powinien kończyć się mecz z udziałem numer dwa na świecie w prestiżowym turnieju. Skandal to mało powiedziane.

W czwartek historia może się powtórzyć. Na korcie głównym w Stuttgarcie zaplanowano ponownie pięć spotkań, a co najgorsze - pierwsze z nich ruszy dopiero chwilę po 12:30. Jako ostatni ustawiono pojedynek Qinwen Zheng - Marta Kostiuk. Trzeci w kolejności rozegrany zostanie mecz Igi Świątek z Elise Mertens (najpewniej od około 17-18). Transmisje w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.

Kto wygra turniej w Stuttgarcie?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.