Miarka się przebrała. Polska mistrzyni uderzyła w PZPNow. "To patologia"

Kolejna afera w polskim środowisku sportowym. Tym razem dotyczy Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego. Marta Kobecka, akademicka mistrzyni świata, zarzuciła dyskryminację trenerowi kadry oraz dyrektorowi sportowemu. Wraz z prawnikiem wysłała oficjalny list do federacji w tej sprawie, o czym poinformowała przed kamerami TVP Sport. - Jest to w jakimś stopniu patologia - alarmowała.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu zbliżają się wielkimi krokami. Wystąpi na nich wielu reprezentantów Polski z różnych dyscyplin sportowych. Na liście najprawdopodobniej zabraknie Marty Kobeckiej, polskiej pięcioboistki, akademickiej mistrzyni świata z 2018 roku. Jedyną nadzieją dla niej na wywalczenie kwalifikacji jest jeszcze czempionat w Zhengzhou, na którym rozdane zostaną trzy bilety. 28-latka od dawna nie może się jednak w pełni skupić na rywalizacji. Wszystko przez to, co dzieje się w Polskim Związku Pięcioboju Nowoczesnego. O szczegółach opowiedziała w rozmowie z TVP Sport.

Zobacz wideo Kamil Grosicki i reprezentacja - połączenie nierozerwalne? "To wielka duma"

Marta Kobecka idzie na wojnę ze związek. Mocne oskarżenia pod adresem trenera i dyrektora sportowego

- Jest to w jakimś stopniu patologia. Dzieje się tak od lat. Nie jestem pierwsza, i niestety nie jestem ostatnia. Tak, na pewno to jest toksyczne. Nie wiem, czy to wynika z tego, że to tak małe środowisko i hermetyczne, ale na pewno nie wpływa dobrze na ludzi, którzy się tam znajdują - mówiła Kobecka przed kamerami. O co dokładnie chodzi?

Polska sportsmenka czuje się dyskryminowana przez trenera kadry Marcina Horbacza oraz dyrektora sportowego Stanisława Pytela. O jednym z niestosownych zachowań poinformował jej prawnik Piotr Stocki. Okazuje się, że kobieta ma być rzekomo dyskryminowana ze względu na przynależność klubową. Trenuje w Pruszkowie, ale najważniejszy polski ośrodek w tej dyscyplinie sportu znajduje się w Drzonkowie.

- Kosztem Marty do udziału w tych akcjach sportowych, powoływaniach na turnieje międzynarodowe są zawodniczki, które prezentują niższy poziom sportowy od Marty, ale pochodzą z klubu, z którym powiązany jest trener kadry narodowej - ujawnił prawnik. 

To wszystko wpływało też na zdrowie psychiczne zawodniczki, która ostatecznie zwróciła się o pomoc do specjalistów. - Okazało się, że nie jest ze mną najlepiej - ujawniła.

W końcu Kobecka podjęła odpowiednie kroki w sprawie rzekomej dyskryminacji i wysłała z prawnikiem aż 19-stronnicowy oficjalny list do związku, w którym zarzuciła szkoleniowcowi kadry oraz dyrektorowi sportowemu "zachowania noszące znamiona dyskryminacji". 

W dokumencie wyszczególniono też inne przejawy nieodpowiedniego traktowania. Mowa m.in. o powoływaniu mniejszej liczby zawodniczek niż przysługiwało. Jak przekazała Kobecka, dyskryminacja ma miejsce w związku już od wielu lat i dotyka też inne osoby, ale boją się one podjąć jakiekolwiek działania. W przeszłości rzekomo próbowały, ale były z tego powodu karane. 

Dyrektor sportowy się broni

Dziennikarze poprosili też o komentarz dyrektora sportowego. Nie pozostawił on wątpliwości w sprawie. - Jestem spokojny. To są zarzuty sportowe, które rozwiązuje się w rozmowie z trenerem. Najbardziej nas zdziwiło to, że zostało to podciągnięte pod ustawę o dyskryminację. To jest taki nieładny zarzut - skwitował.

O tym, jak dalej potoczy się ta sprawa, przekonamy się w kolejnych tygodniach. Czasu do IO coraz mniej. Ich start zaplanowano na 26 lipca. Z kolei ceremonia zamknięcia odbędzie się 11 sierpnia.

Czy Marta Kobecka awansuje na IO w Paryżu?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.