W 1974 roku reprezentacja RFN na mundialu rozgrywanym w roli gospodarza wywalczyła złoty medal - w finale turnieju pokonała Holandię 2:1. Tego zwycięstwa nie byłoby, gdyby nie Bernd Hoelzenbein. Napastnik pozostanie w pamięci niemieckich kibiców, jako jeden z najważniejszych piłkarzy w historii kraju.
"Bernd Hoelzenbein zmarł w poniedziałek wieczorem po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 78 lat. Był najlepszym strzelcem w historii Eintrachtu Frankfurt. W 420 meczach w Bundeslidze zdobył 160 bramek" - te smutne informacje przekazał "Bild".
Hoelzenbein był 40-krotnym reprezentantem RFN. Dla drużyny narodowej zdobył pięć goli, ale to nie z powodu jednego z nich zostanie zapamiętany. W 1974 roku wystąpił w finale mistrzostw świata - już w 2. minucie Holendrzy objęli prowadzenie po golu Johana Neeskensa, ale gospodarze zdołali odpowiedzieć. W 25. minucie to właśnie Hoelzenbein był faulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Paul Breitner. Zwycięskiego gola dla Niemców zdobył później Gerd Mueller.
"Dla niemieckiego futbolu 'Holz' stał się od tego momentu spryciarzem, a dla Holandii twórcą symulacji" - wspomina "Bild". Napastnik za tytuł mistrza świata odznaczony został Srebrnym Liściem Lauru, otrzymał także heski Order Zasługi.
Wcześniej Hoelzenbein wziął udział w słynnym "meczu na wodzie". 6 lipca 1974 roku RFN i Polska walczyły o awans do finału mundialu, ale przed spotkaniem doszło do oberwania chmury. Stadion we Frankfurcie nad Menem zmienił się w grząskie bagno. Ostatecznie zawody rozegrano, w anormalnych warunkach 1:0 wygrali gospodarze. Decydującego o awansie gola zdobył Mueller.
"Futbol był jego życiem. Jako szybki, zręczny napastnik, zrobił furorę w Bundeslidze i szczególnie drażnił cesarza futbolu, Franza Beckenbauera, którego szczególnie lubił prowokować. Tak było w 1975 roku, gdy Eintracht pokonał Bayern 6:0" - wspomina Hoelzenbeina "Bild".
Bernd Hoelzenbein był zdobywcą Pucharu UEFA (1980) i trzykrotnie sięgał po Puchar Niemiec (1974, 1975, 1981). W ostatnich latach, jak podaje "Bild", cierpiał na demencję. Zmarł w poniedziałek 15 kwietnia.
To kolejny niemiecki mistrz świata, który w ostatnim czasie odszedł do wieczności. Tylko w tym roku futbol naszych zachodnich sąsiadów pogrążył się w żałobie po śmierci Franza Beckenbauera i Andreasa Brehme, wybitnych obrońców, mistrzów świata.