Dramat rewelacji PlusLigi. Kadrowicz zaczął płakać, mistrz świata ma dość

Agnieszka Niedziałek
Siatkarz reprezentacji Polski Marcin Komenda płakał, a mistrz świata z 2018 roku Damian Schulz wspomniał o końcu kariery i wdał się w utarczkę słowną z mężczyzną z publiczności. Wielkie emocje towarzyszyły siatkarzom Bogdanki LUK Lublin, rewelacji tego sezonu PlusLigi, w zakończonym bardzo boleśnie dla nich ćwierćfinale z Projektem Warszawa. Przegrali po "złotym secie", którego ostatnia akcja - jak sami mówią - była na żyletki.

Marcin Komenda tuż po zakończeniu ćwierćfinałowej rywalizacji w PlusLidze usiadł na krzesełku obok boiska, a z jego oczu popłynęły łzy. Bardzo pogodny zwykle siatkarz płakał też, gdy przyszedł do tzw. strefy mieszanej dla mediów. Potrzebował chwili, by zebrać się w sobie, ale potem cierpliwie rozmawiał z dziennikarzami, którzy ustawili się do niego w kolejce. Ostatni punkt jego drużyna - Bogdanka LUK - straciła po challenge'u. Sędziowie uznali, że rozgrywający reprezentacji Polski i klubu z Lublina przekroczył linię środkową boiska. Skończyło się wynikiem 12:15, ale w "złotym secie" Projekt Warszawa już dominował, odradzając się efektownie, bo wcześniej przegrał wyraźnie rewanżowe spotkanie u siebie 0:3. A będąca rewelacją tego sezonu Bogdanka trafiła z nieba do piekła.

Zobacz wideo Bartłomiej Bołądź po wygranej w Lublinie: Nastawiamy się na drugie bardzo ciężkie spotkanie

"Nie chciałbym być na miejscu sędziego". Emocje oraz nerwy w meczu i po meczu

W czwartek w Lublinie gospodarze zaczęli tę ćwierćfinałową rywalizację rewelacyjnie, bardzo pewnie wygrywając pierwszego seta. Trzy kolejne padły już jednak łupem Projektu. W rewanżu w stolicy zespół Massimo Bottiego grał świetnie przez trzy sety, dzięki czemu doprowadził do "złotego seta", który to wprowadzono do play off-ów w tym sezonie PlusLigi. W nim górą byli już jednak gospodarze.

- Trochę szkoda, że te play off-y nie są rozgrywane tradycyjnym systemem. Moglibyśmy zagrać ten trzeci mecz nawet jutro. Ale nie ma co ukrywać, w tym decydującym secie drużyna z Warszawy była lepsza. Szkoda, że mecz skończył się akcją mało sportową, bo to sędziowie decydowali - mówi Sport.pl atakujący Bogdanki Damian Schulz.

Ocena tamtej sytuacji była bardzo trudna. Na podstawie powtórek zaprezentowanych w hali na telebimach, nie sposób było jednoznacznie rozstrzygnąć, czy rzeczywiście doszło do nieprzepisowego przekroczenia linii, czy też nie.

- Obojętne, jaką decyzję by podjęli tu sędziowie, to któraś drużyna byłaby bardzo zdenerwowana, bo to było na żyletki. Niestety, takie sytuacje też się zdarzają. Osobiście nie chciałbym być na miejscu sędziego, by podejmować tu decyzję - przyznaje szczerze Schulz.

A co na temat tej sytuacji myśli sam Komenda? - Trzeba zaakceptować decyzję sędziów. Czy był błąd, czy nie - każdy sam musi ocenić. Nic już z tym nie zrobimy. Sędziowie uznali, że był błąd, więc był - kwituje rozgrywający.

Były mistrz świata ma dość. "Jakbym wybrał się do przedszkola"

Schulzowi w niedzielę przypadła rola bohatera tragicznego. W trzysetowym spotkaniu rewanżowym spisywał się rewelacyjnie i zdobył 22 punkty. Po "złotym secie", w którym dołożył już tylko jedno "oczko", schodził z parkietu z kolegami jako przegrany. Gdy po meczu lublinianie podeszli, by podziękować swoim znajdującym się w górnej części trybun kibicom, pewien mężczyzna stojący za bandami reklamowymi powiedział coś w kierunku zawodników. Wyraźnie zdenerwował tym mistrza świata z 2018 roku i doszło między nimi do sprzeczki, aż interweniował prezes klubu Krzysztof Skubiszewski. 

Trudno powiedzieć, czy te wszystkie emocje miały duży wpływ na słowa, które chwilę potem 34-latek wypowiedział przed kamerą Polsatu Sport. 

- Chciałem w tym sezonie powalczyć o coś więcej, może o jakiś medal. Mieliśmy szanse. Może być tak, że to będzie mój ostatni sezon i średnio go skończę - rzucił wtedy atakujący.

A po chwili potwierdził, że rozważa zakończenie kariery. Wyjaśnił, że ma to związek z przebiegiem negocjacji, jakie prowadzi. 

- Rozmowy z niektórymi prezesami i trenerami wyglądają tak, jakbym wybrał się do przedszkola i troszeczkę mam tego dość. Muszę jeszcze trochę pomyśleć nad tym - zaznaczył. I dodał, że czuje się dobrze, nie dokucza mu żadna kontuzja i chciałby grać dalej. - Ale zobaczymy, jak to będzie - zastrzegł.

Od "aż" do "tylko" piątego miejsca

W rozmowie ze Sport.pl z kolei Schulz przyznaje, że po tym ćwierćfinale najbardziej boli go to, że jego zespół nie osiągnął lepszego wyniku w pierwszym spotkaniu. 

- Zaczęliśmy je bardzo dobrze, a potem jakość naszej gry bardzo spadła. I ten mecz najbardziej boli, bo mogliśmy wtedy więcej powalczyć - ocenia.

Ekipa z Lublina po raz pierwszy w historii awansowała do fazy play-off. Dostała się do niej z szóstej lokaty po fazie zasadniczej. I o ile perspektywa grania o piąte miejsce wcześniej by jej zawodników cieszyła, to teraz tak nie jest. Przynajmniej obecnie.

- Przed sezonem powiedziałbym, że to "aż" piąte miejsce, teraz - "tylko". Bo byliśmy naprawdę blisko. Wydaje mi się, że gdybyśmy odrobinę lepiej zagrali u siebie, nawet gdybyśmy przegrali wtedy 2:3, to w niedzielę ta rywalizacja by się skończyła bez "złotego seta". Ale koniec końców, jeśli zdobędziemy to piąte miejsce, to będziemy zadowoleni. Klub pewnie też - puentuje atakujący.

Komenda nie kryje, że końcowy efekt rywalizacji z Projektem bardzo boli jego zespół, ale jednocześnie dodaje, że postawa w niedzielnym meczu sprawiła, iż mogą wracać do Lublina z podniesionymi głowami. Zapewnia też, że byli pełni wiary, że po trzech świetnych setach będą w stanie zaprezentować taki sam poziom w dodatkowej partii.

- Bo naprawdę wychodziło nam dużo rzeczy i mieliśmy nadzieję, że w "złotym secie" będzie podobnie. Natomiast on jest w pewnym stopniu loterią. Ok, decydują umiejętności, ale gra się tylko do 15 pkt i ktoś może wejść na zagrywkę i zrobić różnicę. Szkoda, że o jego losie zdecydował taki błąd, ale drużyna z Warszawy od początku w miarę kontrolowała jego przebieg, a my goniliśmy. Wydaje mi się więc, że "złotego seta" rywale wygrali zasłużenie. Skupiamy się na następnych meczach, ale mogę tylko dodać, że jestem niezwykle dumny, że gram w tym zespole - podkreśla rozgrywający.

Bogdanka, w której w przyszłym sezonie ma występować Wilfredo Leon, o piąte miejsce zagra z Treflem Gdańsk.

Czy sędzia podjął dobrą decyzję w ostatniej akcji "złotego seta" w ćwierćfinale PlusLigi Projekt Warszawa - Bogdanka LUK Lublin?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.