Bieniek nigdy wcześniej o tym nie mówił. W końcu to przyznał. "Trzęsły mi się ręce"

- Jakąś godzinę czy półtorej przed wyjazdem z hotelu czułem się dziwnie. Pamiętam, że zaczęły mi się trząść ręce. Nigdy wcześniej nie miałem czegoś takiego i nie za bardzo wiedziałem, jak sobie z tym poradzić - powiedział Mateusz Bieniek, środkowy reprezentacji Polski siatkarzy w rozmowie z "Weszło" i zdradził, przed którym meczem takie coś mu się zdarzyło.

30-letni reprezentacyjny środkowy Mateusz Bieniek stracił początek tego sezonu z powodu kontuzji, którą odniósł w meczu finałowym ubiegłorocznej Ligi Narodów: Polska - USA (3:1). W efekcie środkowy drużyny Aluron CMC Warta Zawiercie nie zagrał w mistrzostwach Europy oraz kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Zobacz wideo Indykpol AZS Olsztyn z awansem do fazy play-off. Cezary Sapiński: Udało nam się ustabilizować formę

Mateusz Bieniek o meczu na IO: "Zaczęły mi się trząść ręce"

Właśnie medalu olimpijskiego zawodnikowi wciąż brakuje w swoim dorobku reprezentacyjnym. Ma bowiem już mistrzostwo świata, wicemistrzostwo Europy, zwycięstwo w Lidze Narodów. Jedną z szans na medal olimpijski miał na igrzyskach w Tokio w 2020 roku. Bieniek zdradził teraz, że właśnie tam był jedyny mecz w karierze, przed którym się stresował.

- Ćwierćfinał igrzysk w Tokio, przeciwko Francji. Jakąś godzinę czy półtorej przed wyjazdem z hotelu czułem się dziwnie. Pamiętam, że zaczęły mi się trząść ręce. Nigdy wcześniej nie miałem czegoś takiego i nie za bardzo wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Miałem pokój jednoosobowy i tak naprawdę zostałem z tym wszystkim sam. Nie było się do kogo odezwać, bo większość chłopaków zrobiła sobie popołudniową drzemkę. Ja raczej nie mam tego w zwyczaju. Gdy jechaliśmy na halę, ten strach wciąż we mnie był, ale na szczęście przeszedł, gdy zaczęliśmy rozgrzewkę. Nagle poczułem się mega naładowany, potrafiłem zmienić go w coś pozytywnego - mówi Bieniek w rozmowie z "Weszło".

Szansę na medal na IO Bieniek miał też cztery lata wcześniej w Rio. - W Rio byłem bardzo młody [22 lata - red.], do tego załapałem się na wyjazd w ostatniej chwili. Wiedziałem, na jakiej imprezie jestem, ale jednocześnie nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak ważny to turniej. Gdy odpadliśmy z Amerykanami, wielu chłopaków płakało. A ja nie, bo nie umiałem. Nie docierało do mnie, co się stało. Myślałem, że to po prostu jedna porażka i jeden przegrany turniej. Nie wiedziałem, co igrzyska znaczą dla siatkówki, dla kibiców i dla całego światowego sportu - dodał Bieniek.

Zawodnik w rozmowie z "Weszło" zdradził też, że zarabiał na początku kariery w Effectorze Kielce ok. 3 tysięcy złotych. - A gdy pierwszy raz kusiła cię ZAKSA, oferowała ci 10 razy większe wynagrodzenie - powiedział dziennikarz. - Tak, to były te rejony - odpowiedział Bieniek.

Reprezentant Polski ma w tym sezonie szansę na zdobycie dwóch trofeum z Aluron CMC Warta Zawiercie. Jego klub wygrał już bowiem Puchar Polski, w finale pokonując 3:1 Jastrzębskiego Węgla (dla tej drużyny to był już piąty z rzędu przegrany finał PP!). W ćwierćfinale Plus Ligi Aluron CMC Warta Zawiercie zagra ze Stalą Nysa.

Czy Mateusz Bieniek powinien być podstawowym środkowym kadry, kosztem Hubera lub Kochanowskiego?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.