Boniek mocno po awansie na Euro. "Nie kupuję takiej narracji"

- Na każdy turniej jedzie się po to, by zagrać jak najlepiej i zajść jak najdalej. W piłce ze wszystkimi można wygrać. Jeśli się nie uda, pozostanie żal, ale nikt do nikogo nie będzie strzelał. Warto spróbować, bo jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu - w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział Zbigniew Boniek.

Reprezentacja Polski awansowała na Euro 2024! We wtorek drużyna Michała Probierza pokonała na wyjeździe Walię po serii rzutów karnych. W niej Polacy byli bezbłędni, wykorzystując pięć "jedenastek". Walijczycy pomylili się raz, w ostatniej serii, kiedy decydujący strzał Daniela Jamesa odbił Wojciech Szczęsny.

Zobacz wideo Probierz odpowiada dziennikarzowi! "Dobrze, że się prześlizgnęliśmy"

Polacy awansowali, ale mieli też sporo szczęścia, bo to Walijczycy byli bliżej strzelenia decydującego gola. Tuż przed przerwą zrobił to nawet Ben Davies, ale bramka nie została uznana z powodu spalonego. Na początku drugiej połowy Szczęsny w efektowny sposób odbił strzał głową Kieffera Moore'a.

Polacy długo nie popisywali się też w ataku. Dość powiedzieć, że przez 120 minut gry nie oddali celnego strzału na bramkę Danny'ego Warda. To wszystko jest już jednak nieważne, bo jak mówił Probierz, we wtorek na końcu liczył się jedynie awans.

W podobnym tonie w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wypowiedział się były reprezentant Polski i były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej - Zbigniew Boniek.

- Nie ma co wybrzydzać, zamazaliśmy tragiczny dla reprezentacji rok 2023, możemy już zapomnieć o okresie pracy Fernando Santosa i cieszyć, że - tylnymi drzwiami, niejako przez zakrystię - udało się dostać do turnieju w Niemczech. I to jest w tym wszystkim najważniejsze, ponieważ w sporcie sukces potrafi zmienić wiele rzeczy - powiedział.

Boniek: Nie kupuję takiej narracji

- Nie mówmy o samym awansie jako o czymś wyjątkowym, nie używajmy górnolotnych słów. Kadra wykonała przyzwoitą robotę, zagrała w Cardiff mądrze taktycznie. Chcę pochwalić cały sztab i selekcjonera Michała Probierza, bo od strony taktycznej i mentalnej dobrze to wyglądało. Przez ostatnie miesiące cierpieliśmy, narzekaliśmy, ale na końcu cieszymy się z awansu po karnych. Teraz może to wszystko się odwróci, nie zostaliśmy odstawieni na boczny tor, nie znaleźliśmy się na bocznicy, tylko wjechaliśmy na autostradę i razem z 22 innymi reprezentacjami jedziemy do Niemiec - dodał.

- Znowu wszystko zależy od nas, wytworzy się trochę optymizmu, pozytywnego myślenia o kadrze. Trzeba będzie wprowadzić inną narrację, bo generalnie lubimy narzekać i przez ostatnie miesiące powodów do marudzenia było sporo. Znalezienie pozytywów będzie trudniejsze, narzekać jest łatwiej, jednak nastawienie się zmieni, a klimat wokół kadry poprawi i ociepli - stwierdził Boniek.

Boniek nie zgodził się też z teorią, że na Euro 2024 nie mamy o co grać. A takie tezy głoszą kibice, którzy nie wierzą, że drużyna Probierza powalczy w grupie kolejno z Holandią w Hamburgu, Austrią w Berlinie oraz Francją w Dortmundzie.

- Nie kupuję takiej narracji. Nie chcę być zadowolonym z tego, że Francji strzelimy gola z karnego na 1:3 w doliczonym czasie drugiej połowy. Mnie to nie ucieszy - z każdym można spróbować pograć w piłkę, nawet z wicemistrzami świata - powiedział Boniek.

- Na każdy turniej jedzie się po to, by zagrać jak najlepiej i zajść jak najdalej. W piłce ze wszystkimi można wygrać. Jeśli się nie uda, pozostanie żal, ale nikt do nikogo nie będzie strzelał. Warto spróbować, bo jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu. Wydaje mi się, że trzeba mieć inny pomysł na turniej niż tylko cieszenie się z udziału - podsumował.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.