Pierwszy dzień lotów na Letalnicy w Planicy przyniósł znakomity wynik Piotra Żyły. Wiślanin zajął drugie miejsce w kwalifikacjach po locie na 241 m i był bliski zapewnienia polskim skokom drugiej wygranej serii ocenianej w tym sezonie. O 0,6 punktu wyprzedził go jednak Ryoyu Kobayashi. Reszta Polaków spisała się nieźle: 17. był Aleksander Zniszczoł, 25. Kamil Stoch, a 26. Dawid Kubacki. Do piątkowego konkursu nie awansował tylko 43. Maciej Kot.
Po czwartkowej rywalizacji trener Thomas Thurnbichler podzielił się szczegółami rozmowy z Piotrem Żyłą, wytłumaczył, co musi poprawić na mamucie w Planicy Aleksander Zniszczoł i zdradził swój napięty plan w czasie ostatnich zawodów w sezonie. Obejmuje on nie tylko obowiązki trenera skoczków.
Thomas Thurnbichler: Raczej nie. Organizatorzy odwalili tu kawał dobrej roboty, starając się jak najlepiej przygotować obiekt. W Planicy i tak zawsze jest sporo dziur i wybojów, więc to także kwestia tego, żeby zawodnicy pozostawali w pełni skoncentrowani. Są doświadczeni, wiedzą, co robić, więc lądowali tylko nieco bardziej skupieni niż zazwyczaj.
- Cóż, wiemy, że potrafi skakać świetnie, a zwłaszcza w Planicy. Kocha tę skocznię. Może nie myślałem o tym konkretnym skoku, ale dla mnie było jasne, że będzie się tylko poprawiał. Mieliśmy dobrą rozmowę po Vikersund i Piotr przygotował takie nastawienie, jakiego potrzebuje. Od pierwszego lotu wyglądało to bardzo dobrze.
- Już dwa dni przed wylotem z Vikersund mówiłem mu, że musi o tym pomyśleć. Bo to ma sens tylko, jeśli jest w pełni zmotywowany i gotowy na sto procent. I to chyba był właściwy krok: powiedzieć mu o tym wcześniej, żeby miał czas to sobie przemyśleć. Później, po ostatnim skoku, był już w zasadzie pewny, że chce pojechać do Planicy. Obiecał, że się odpowiednio zmotywuje.
- Zaczął od czwartego miejsca w pierwszym treningu, w drugim był chyba dziesiąty, a skok z kwalifikacji był ewidentnie jego najsłabszym. Widzę, że w pozycji najazdowej ma za wysoko tył i za mocno porusza górną częścią ciała przy odbiciu. To wyhamowuje jego prędkość. Myślę, że może latać bardzo daleko i tutaj. Musimy tylko nieco zaadaptować pewne zmiany w technice.
- Mamy spotkania z Międzynarodową Federacją Narciarską (FIS) na koniec sezonu, z zawodnikami i trenerami, a następnie jedynie z trenerami. Skorzystam też z okazji i porozmawiam z Adamem Małyszem. Znajdziemy też chwilę na spotkanie całego zespołu na omówienie sezonu całą grupą. Robiliśmy już rozmowy indywidualne, teraz chcę przedstawić skoczkom plan na nowy sezon. Jest też sporo aktywności medialnych, więc to faktycznie trochę wymagające.
- Podsumowywać lepiej będzie, gdy już skończymy cały sezon, albo nawet tydzień później. Ogólnie część z nich już jednak wymieniałem. Mieliśmy problemy z przygotowaniami, nie dobraliśmy idealnie elementów, na których później się skupiliśmy w prowadzeniu zawodników pod kątem formy fizycznej. Potem mieliśmy kłopoty z ich niestabilnym skakaniem, a wtedy bardzo trudno dostosować sprzęt. W trakcie sezonu, gdy zaczynasz kiepsko, robi się efekt zamkniętego koła. Czasem wychodziliśmy poza ten schemat: Olek i Piotrek mieli bardzo dobre momenty, czasem lepiej skakał także Kamil. Bądźmy jednak szczerzy: to po prostu nie był dla nas gładki sezon.