Iga Świątek postawiła ojcu ultimatum. "To bardzo trudne"

Tomasz Świątek jest dla Igi Świątek ogromnym wsparciem, ale nie wszystkie mecze córki ogląda na żywo. Okazuje się, że nie tylko ze względów logistycznych, ale również przez ultimatum, które postawiła ojcu najlepsza tenisistka świata. - Mecze na żywo odbiera się zupełnie inaczej - przyznał Tomasz Świątek w rozmowie z TVP Sport.

Tomasz Świątek świetnie zna emocje w zawodowym sporcie, ponieważ sam w 1988 roku startował na igrzyskach olimpijskich w Seulu. 60-latek jest więc ogromnym wsparciem dla swojej córki Igi, która jest najlepszą tenisistką świata. Zdradził jednak, że nie wszystkie jej mecze może oglądać na żywo i to ze względu na buzujące emocje. Przez nie dostał od Igi Świątek ultimatum. 

Zobacz wideo Grosicki: Mam nadzieję, że za tydzień wszyscy będziemy w świetnych humorach

Iga Świątek postawiła ojcu warunek. Tomasz Świątek musiał się dostosować. "W niczym nie pomaga"

Wielokrotnie Tomasz Świątek pojawiał się na najważniejszych meczach córki i kibicował jej z perspektywy trybun. Nie oznacza to jednak, że najlepsza tenisistka świata była z tego faktu zadowolona. Obecność ojca często po prostu rozpraszała Igę Świątek i powodowała zdenerwowanie. Zwłaszcza że były olimpijczyk dość ostro reagował na wydarzenia boiskowe. Dlatego też dostał od córki ultimatum.

- Iga prosi, żebym nie machał, nie mówił i nie krzyczał. To bardzo trudne - pryznał Tomasz Świątek w programie "Oko w Oko" w TVP Sport. - Każdy mój gest lub skrzywienie jest widziane przez Igę. Gdy jej coś nie będzie wychodziło podczas meczu, to trochę takie odwrócenie uwagi, że nie szukamy winy u siebie, tylko u kogoś innego - dodał. 

Dla najlepszej tenisistki świata wszelkie gesty, czy słowa są niezwykle rozpraszające, co wielokrotnie widzieliśmy na korcie. Jej ojciec jest przekonany, że stąd wynikają m.in. dość chłodne gesty jej trenerów w trakcie spotkań. - Wyrażanie swoich emocji w niczym nie pomaga, a wręcz przeciwnie - dodaje Świątek.

A jak mecze córki działają na byłego olimpijczyka? -  Mecze na żywo odbiera się zupełnie inaczej. Przez pryzmat telewizji nie czuje się tej atmosfery. Z tej perspektywy nie widzę, jak Iga się czuje, a umiem to rozpoznać po jej zachowaniu. Gdy jestem na korcie, wiem, kiedy jest dobrze i sobie poradzi, a kiedy nie - mówi 60-latek.

Tomasz Świątek zradził również, że kiedy nie ma go z córką na turniejach, to stara się kontaktować z nią wiadomościami lub telefoniczne. Ma jednak świadomość, że ten kontakt momentami jest utrudniony na przykład ze względu mnogości obowiązków tenisistki lub po prostu jej samopoczucia. - Czasami, gdy piszemy na WhatsAppie i ona tylko odczytała wiadomość, mam świadomość, że oddzwoni następnego dnia. Wcale nie mam o to pretensji - zakończył były olimpijczyk. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.