Tą historią żyła cała Polska. "Byłam w ciągłym strachu". Bezwzględna kara

Kilka tygodni temu zapadł wyrok w sprawie trenera białoruskich lekkoatletów Jurija Majsiewicza, który prowadził też reprezentującą dziś Polskę Kryscinę Cimanouską. Teraz Majsiewicz oraz sama zawodniczka zabrali głos w tej sprawie.

Kryscina Cimanouska trafiła do Polski po igrzyskach olimpijskich w Tokio. Władze Białorusi chciały ją zmusić do powrotu do Mińska, ale uciekła na lotnisku. Urodzona na Białorusi biegaczka od 2022 roku reprezentuje Polskę. Na ostatnich mistrzostwach świata, które w poprzednim roku odbyły się w Budapeszcie, była członkinią sztafety 4x100 metrów. Polki zajęły wtedy piątą pozycję.

Zobacz wideo Ewa Swoboda wicemistrzynią świata w halowych mistrzostwach świata: Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Tą historią żyła cała Polska. Trener i zawodniczka zabrali głos

Trenerem Cimanouskiej był w przeszłości Jurij Majsiewicz. W trakcie trwania igrzysk olimpijskich w Tokio podjął decyzję o wycofaniu zawodniczki ze składu. Wszystko przez to, że publicznie krytykowała decyzję Białoruskiego Komitetu Olimpijskiego, którym rządził syn Aleksandra Łukaszenki.

Majsiewicz rok temu przeszedł na emeryturę. Nie zapomniano jednak o sprawie z igrzysk. Trybunał Dyscyplinarny AIU uznał, że szkoleniowiec naruszył standard uczciwości. Jego działania określono jako "wyraźną zniewagę dla godności sportowca i nadużycie władzy". Pojawiły się też zarzuty o nękanie, a media pisały, że Cimanouska była na skraju załamania nerwowego. - Oprócz tego uznano go za winnego "podawania fałszywych lub nieścisłych informacji w trakcie wydarzeń poprzedzających odejście zawodniczki z wioski olimpijskiej" w sierpniu 2021 roku. 63-latek został zawieszony w możliwości pracy w lekkoatletyce do lutego 2029 roku - podał "Washington Times" cytowany przez Sport.pl.

Cimanouska nie była zadowolona z tego wyroku.

- Włożono w to mnóstwo pracy i w końcu uzyskaliśmy rezultaty, które jednak nie do końca zadowoliły wszystkich, a przede wszystkim mnie. Choć wina głównego trenera została udowodniona, niestety, pozostali uczestnicy tej sprawy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Trener był po prostu wykonawcą rozkazów z góry. Straciłam dwa lata kariery sportowej, których nikt mi nie zwróci. Żyłam też w ciągłym strachu o swoje życie i wolność - powiedziała.

Trener jest przekonany, że wyrok sądu był motywowany politycznie.

- Oczywiście, że nie zgadzam się z wyrokiem. Sąd opiera się na motywach politycznych, jest tu jedynie element polityczny. Chcieli mnie zdyskwalifikować na osiem lat, a potem dali pięć. Trzeba było pokazać, że my na Białorusi mamy taką politykę, że uciskamy sportowców, nie pozwalamy im rozwijać się i swobodnie startować - mówił dla "Sport.ru".

Cimanouska w 2017 roku zdobyła srebrny medal na 100 metrów podczas młodzieżowych mistrzostw Europy. W 2019 wygrała bieg na 200 metrów podczas Uniwersjady w Neapolu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.