Robert Karaś w zeszłym roku pobił rekord świata w 10-krotnym Ironmanie. Nie nacieszył się nim długo, albowiem w jego organizmie wykryto środki dopingujące i został zdyskwalifikowany, a jego wynik unieważniony. Tamta sytuacja odbija się echem do dziś i ma poważne konsekwencje nawet dla konkurentów 35-latka.
Karaś nie był specjalnie przejęty całą sytuacją. - Dla mnie to jest mały błąd. To wszystko przez ludzką naiwność. Osoby, które hejtują, mają swoje problemy. Pewnie robią dużo gorsze rzeczy w życiu, a potem idą po opłatek do kościoła. Nie mogę w to uwierzyć. (...) Czuję się bardzo dobrze. Byłoby inaczej, gdybym uważał się za oszusta. Gram fair. Wiem, co trzeba robić dalej - twierdził.
Zupełnie inaczej na sprawę patrzył Adrian Kostera, triathlonista rywalizujący z Karasiem. "Każdy taki przypadek niszczy zaufanie i podaje w wątpliwość jakiekolwiek inne wyniki. Tak więc największą ofiarą są zawsze wszyscy ci sportowcy, co uczciwie wypruwają sobie żyły, aby coś osiągnąć" - ocenił.
Temat głośnej wpadki Karasia powrócił podczas programu "Godzina Zero" w Kanale Zero, w którym gościł Kostera. Ten jasno wyraził swoje stanowisko w tej sprawie. - Podtrzymam tę opinię, którą wyraziłem bezpośrednio po (złapaniu Karasia na dopingu - red.). Wiele osób uznało to za atak, a to naprawdę nie było tak. Powiedziałem, że to bardzo szkodliwe dla całego świata sportu. Po pierwsze, zaczynamy czytać w co drugim komentarzu w internecie, że "tam się wszyscy szprycują". (...) Że to jest niemożliwe, aby to ukończyć bez "szprycy" - powiedział.
- Druga rzecz, że działa to źle na środowisko i bije nas po kieszeniach. Denerwuje mnie, jak siedzi gość i mówi, że ma na to wy***ane, a ja i moi koledzy tracimy sponsorów. Nagle ludzie się odsuwają od ultramaratonów, bo mówią, że to "śmierdzi". Miałem dogadane duże media, które miały przyjechać na zawody. Ale w ostatniej chwili odwołali wywiady, mówiąc, że "ultratriathlon śmierdzi". To słabe, że tak się dzieje - dodał Kostera.
Obecnie Adrian Kostera próbuje pobić rekord Guinnessa w formule triathlonowej. Jego celem jest pokonanie w ciągu roku (zaczął 1 czerwca 2023 r.) dystansu 40 170 km, czyli nieco więcej niż długość równika.