Adrian Bartosiński zabrał głos po pierwszej porażce w zawodowej karierze. Przyznał, iż mentalnie nie był na to gotowy.
„Bartos” to bez wątpienia jeden z najbardziej utalentowanych Polaków w KSW. Do ostatniego starcia wychodził jako niepokonany mistrz kategorii półśredniej z fenomenalnym bilansem 16 zwycięstw, w tym aż 13 przed czasem.
Bartosiński o pierwszej porażce w karierze
Podczas KSW 100 zmierzył się z Mamedem Khalidovem i nie bez powodu był bardzo pewny siebie przed starciem z legendą. W pierwszej odsłonie zdominował weterana, ale w kolejnej popełnił podstawowy błąd, który zaskoczył niemal wszystkich.
Kiedy Khalidov założył mu balachę, ten próbował wstać, czym jedynie pomógł rywalowi w dopięciu techniki. Bartosiński musiał odklepać i zakończył serię zwycięstw. Było widać, iż nie do końca dotarło do niego, co właśnie się wydarzyło.
Próbował też wyjść z klatki, co skrytykowało wielu kibiców. Dopiero w trakcie udzielania wywiadów zdał sobie sprawę, iż poniósł porażkę i emocję wzięły górę. Teraz w wywiadzie dla kanału Klatka po Klatce powrócił do przegranej.
Przyznał, iż popełnił błąd, jakby dopiero co uczył się podstaw BJJ. Natomiast jeżeli chodzi o zachowanie po walce, potwierdził, iż dopiero podczas rozmowy z Mateuszem Borkiem zrozumiał, co właśnie się wydarzyło.
– To się wydarzyło, a ja mówię: „Ku..a, co tu się stało, chyba przegrałem”. Nie wiedziałem, co się stało. Nie no nie przegrałem, prowadziłem tę walkę. Myślałem, iż to sen, a śniło mi się kiedyś, iż przegrałem. Nie wspominam tego dobrze.
– Może wyjdę z tej klatki, taki miałem odruch. Klatka zamknięta… Ku..a, to chyba nie jest sen. Ciężko mi opisać, co czułem. Nic nie czułem, do momentu wywiadu, choćby na werdykcie nie wierzyłem, co się stało.