Cash ujawnia, co wydarzyło się w kadrze Probierza. "To było bardzo dziwne"

2 godzin temu
- Nie rozumiałem decyzji Michała Probierza o odebraniu opaski Robertowi Lewandowskiemu. Była ona dziwna, w tamtym czasie powinniśmy się koncentrować na bardzo ważnym meczu przeciwko Finlandii. Wszyscy byliśmy chyba trochę zdezorientowani i nasza uwaga skupiła się na czymś innym - mówi w wywiadzie dla Sport.pl Matty Cash, który komentuje niedawną aferę kapitańską w reprezentacji Polski.
W piątek w meczu z Holandią na Stadionie Narodowym w Warszawie Matty Cash może rozegrać już 23. mecz w reprezentacji Polski. Z dotychczasowych 22. występów piłkarz Aston Villi tylko pięć zaliczył za kadencji Michała Probierza, czyli poprzedniego selekcjonera, który regularnie pomijał Casha w powołaniach i nie zabrał go choćby na Euro 2024.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak będzie wyglądać skład na Holandię? Żelazny: Co ty się tak na Kapustkę uparłeś?"


w tej chwili Cash jest jednak jednym z najważniejszych piłkarzy w kadrze Jana Urbana, co udowodnił już w debiucie nowego selekcjonera - we wrześniu, gdy zdobył efektowną bramkę na 1:1 w meczu przeciwko Holandii w Rotterdamie. Było to jedno z czterech dotychczasowych trafień Casha w reprezentacji Polski.
Konrad Ferszter: Aston Villa wygrała 8 z 11 meczów, reprezentacja Polski odbudowała się za kadencji Jana Urbana, a ty od początku sezonu strzeliłeś już cztery gole. Czujesz, iż to jeden z najlepszych momentów w twojej karierze?
Matty Cash: Powiedziałbym nawet, iż najlepszy! Przeżywam naprawdę świetny czas, gram bardzo dobrze i tak samo się czuję. Oczywiście nie mieliśmy najlepszego początku sezonu, ale ostatnio odnieśliśmy kilka ważnych zwycięstw m.in. z Tottenhamem (2:1), Manchesterem City (1:0) czy Bournemouth (4:0) w minioną niedzielę. Mam nadzieję, iż ten czas będzie trwał możliwie jak najdłużej.


Co sprawiło, iż grasz tak dobrze? Anglicy zachwycają się tobą niemal co tydzień.
- Przede wszystkim to, iż jestem zdrowy i od dłuższego czasu nie miałem problemu z kontuzjami. W poprzednich wywiadach życzyłem sobie przede wszystkim zdrowia, bo wiedziałem, iż jeżeli będę je miał, osiągnę bardzo wysoką formę. W poprzednich sezonach miałem sporo drobnych urazów, które bez przerwy mnie hamowały. Teraz jestem zdrowy, gram w każdym meczu i stopniowo doszedłem do wysokiej formy. Ale wierzę, iż najlepsze jeszcze przede mną.
Nowy kontrakt w klubie, który niedawno podpisałeś, to nagroda za ostatnie tygodnie?
- Traktuję to jako nagrodę za ciężką pracę, ale już wcześniej chciałem przedłużyć umowę. Cieszę się, iż klub mnie docenił i pokazał, iż mnie potrzebuje. Unai Emery we mnie wierzy i mnie ceni, więc czego mogę chcieć więcej? Pięć lat spędzone w Aston Villi było wspaniałym czasem i cieszę się, iż kolejne lata spędzę właśnie tam.


Od czerwca strzeliłeś pięć goli: dwa w Premier League i trzy w reprezentacji Polski. Strzelałeś je i prawą, i lewą nogą. Może powinieneś rozważyć zmianę pozycji na bardziej ofensywną?
- Zdarzało się już w przeszłości, iż grałem bliżej bramki przeciwnika, bardziej jako skrzydłowy, ale system, którym gramy teraz w Aston Villi również pozwala mi na bardzo ofensywną grę. Ta taktyka bardzo mi odpowiada, bo nie tylko mogę udzielać się w ataku, ale czuję też, iż poprawiłem grę w obronie i czuję się bardzo pewnie. To też złożyło się na formę, w jakiej teraz jestem.
Twoja skuteczność to efekt tej formy, czy pracowałeś nad wykończeniem na treningach?
- Zawsze ciągnęło mnie do przodu i potrafiłem strzelać gole, więc to, co dzieje się teraz, nie przyszło ot tak. Ale faktem jest też to, iż w ostatnim czasie zostawałem po treningach i pracowałem nad swoim uderzeniem. Cieszę się, iż wszyscy widzicie efekty. Poza tym to też kwestia pewności siebie, o której wspominałem. Czuję się dobrze i pewnie, więc w trakcie meczów nie mam obaw przed podejmowaniem odważniejszych decyzji. A jeżeli te przynoszą kolejne gole, to naturalne jest, iż tych prób tylko przybywa.
Początek sezonu nie był jednak tak dobry. Nie wygraliście pięciu pierwszych meczów w lidze, odpadliście też z pucharu ligi. Skąd ten zły start?
- Jako drużyna nie funkcjonowaliśmy jak powinniśmy, nie graliśmy na poziomie, na jaki nas stać. Nie mogliśmy narzekać na przygotowania, bo te kolejny raz mieliśmy w USA i były one naprawdę dobre. Wydaje mi się, iż potrzebowaliśmy chwili, by nowi piłkarze zaaklimatyzowali się w szatni i zrozumieli nasz pomysł na grę. Sytuacja nie była dla nas łatwa, bo w poprzednie sezony zaczynaliśmy raczej dobrze. Musieliśmy gwałtownie i odpowiednio zareagować, co na szczęście się udało. w tej chwili jesteśmy już na 6. miejscu w tabeli, co pokazuje, iż sytuacja gwałtownie może się odmienić.
Jak udało się wam wyjść z dołka?
- Rozwiązanie zawsze jest tylko jedno: ciężka praca. Gdybyśmy nie pracowali i skupiali się na problemach, przegrywalibyśmy kolejne mecze. Nasz trener wiele od nas wymagał, ale i my sami musieliśmy wziąć odpowiedzialność. Cieszę się, iż znów gramy dobrze, ale przed nami jeszcze długa droga.


Inaczej sprawy ułożyły się w reprezentacji Polski, bo Urban odmienił wyniki od samego początku.
- To doskonały trener. Świetnie rozumie i czuje futbol, bo sam był bardzo dobrym piłkarzem i grał na wysokim poziomie. Jest też bardzo dobrym taktykiem i potrafi przekazywać krótkie, konkretne i bardzo pomocne uwagi. Mogę się o nim wypowiadać w samych superlatywach. Odkąd się poznaliśmy, moja pewność siebie w tej drużynie mocno wzrosła. Jestem bardzo szczęśliwy, iż mam przyjemność z nim pracować.
W jaki sposób Urban odmienił reprezentację Polski, mimo iż nie miał na to wiele czasu?
- Muszę się powtórzyć: jest świetnym selekcjonerem i bardzo pasuje do specyfiki tej roboty, bo żaden trener kadry narodowej na świecie nie ma wiele czasu w pracę z drużyną. Zwykle to tylko dwa-trzy treningi przed pierwszym meczem. Najwięcej pracy sztab wykonuje na wideo, pokazując nam, jak gra przeciwnik i analizując nasze kolejne spotkania. Na przykład we wtorek obejrzeliśmy ostatni mecz z Litwą, gdzie trener przekazał nam, co w naszej grze było dobre, a co mu się nie podobało. Te informacje musisz przyswajać bardzo gwałtownie i przenosić je na boisko, dlatego ważne jest, by były one krótkie i konkretne. I tak właśnie pracuje Urban. Na razie idzie nam bardzo dobrze, poprawiliśmy wyniki, ale w piątek czeka nas bardzo trudny mecz z przeciwnikiem z najwyższej półki. To będzie dla nas dobry, poważny sprawdzian i już cieszę się na powrót na Stadion Narodowy.


A jak oceniasz Urbana jako człowieka? W Polsce cenimy go przede wszystkim za kulturę, naturalny luz i uśmiech, co często łączymy z jego miłością do Hiszpanii i tamtejszego stylu życia.
- Od razu widać, iż jest szczery i prawdziwy w tym, co robi i jak się zachowuje. Jak sam powiedziałeś, bije od niego naturalny luz i pozytywna energia. Jestem pod dużym wrażeniem, mimo iż nasz kontakt wcale nie jest prosty. Ja nie mówię po polsku, on nie mówi płynnie po angielsku, ale mimo to doskonale się rozumiemy i potrafimy normalnie rozmawiać i żartować. Sposób, w jaki Urban czuje i rozumie futbol sprawia też, iż zawodnicy naprawdę czują się dużo pewniej.
No właśnie, co z twoim językiem polskim? Uczysz się go, robisz postępy?
- Szczerze? Nie jest z nim lepiej, niż było. To dla mnie bardzo trudna sprawa. Nie chcę, by kibice patrzyli na mnie i mówili, iż nie szanuję tej drużyny i kraju, bo nie uczę się języka. Ale podkreślę jeszcze raz: dla mnie to wyjątkowo trudne. Znam podstawowe zwroty, staram się ich używać w codziennej komunikacji z chłopakami, ale trudno mi o więcej.


To dla ciebie trudne z uwagi na fakt, iż język polski jest bardzo trudny, czy po prostu nie masz czasu w naukę?
- Jedno i drugie. Język polski jest bardzo trudny, a do tego dochodzi zmęczenie po treningach i meczach, które gram, co trzy-cztery dni. Czasem po prostu nie mam na to ani siły, ani czasu. Poza tym musiałbym z kimś regularnie rozmawiać po polsku, a iż mieszkam sam, to choćby nie mam z kim. Czasem przez telefon z mamą, ale to jest zupełnie co innego. Naprawdę nie chcę być odbierany jako ktoś, kto o to nie dba i nie szanuje Polski. To nie tak, proszę w tej kwestii o zrozumienie.
Obecnej atmosfery w żaden sposób nie da się porównać do tego, co działo się w czerwcu w Helsinkach, kiedy najpierw doszło do kłótni Michała Probierza z Robertem Lewandowskim, a potem przegraliśmy mecz z Finami (1:2). Jak ty odbierałeś to, co wtedy działo się w kadrze i wokół niej?
- To wszystko było bardzo dziwne. Dla mnie kapitanem reprezentacji Polski powinien być Lewandowski. Nie mam nic do Piotrka Zielińskiego, bardzo go lubię i szanuję, ale to Lewandowski jest zdecydowanie najlepszym polskim piłkarzem w historii i to on powinien być kapitanem tej drużyny. jeżeli mam być szczery, nie rozumiałem tamtej decyzji Probierza. Była ona dziwna, a w tamtym czasie powinniśmy się koncentrować na bardzo ważnym meczu przeciwko Finlandii. Przecież gdybyśmy go wygrali, dziś bylibyśmy w innej sytuacji i wciąż mielibyśmy realną szansę na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. Każdy trener ma prawo podejmować decyzje, jakie uważa za stosowne, ale moim zdaniem akurat tamta nie powinna mieć miejsca przed tak ważnym meczem. Wszyscy byliśmy chyba trochę zdezorientowani i nasza uwaga skupiła się na czymś innym.
Teraz drużyna funkcjonuje tak, jak powinna. Mamy w kadrze dużo jakości, poza Lewandowskim są m.in. Zieliński czy Nicola Zalewski. w tej chwili skupiamy się tylko na ważnym meczu i tym, jak go wygrać. Tak samo powinno to wyglądać w Helsinkach, ale niestety było inaczej.
Po porażce w Helsinkach czułeś, iż odejście Probierza to jedyny ratunek dla reprezentacji Polski?
- Nie miałem choćby czasu o tym pomyśleć, bo przecież kilka dni po meczu trener złożył rezygnację. Tak naprawdę do tej sytuacji wcale nie musiało dojść. Wszystko zmieniła ta jedna - według mnie - dziwna i niepotrzebna decyzja.


Odetchnąłeś po odejściu Probierza? W końcu był to selekcjoner, który na ciebie nie stawiał.
- Nigdy nie czułem ulgi po zwolnieniu trenera. Może nasza relacja nie była zażyła, ale szanuję go jako trenera i człowieka. Nie powiem na niego złego słowa, poza tym to już przeszłość. Cieszę się z tego, co teraz dzieje się w reprezentacji Polski.


W Polsce spekulowano, iż Probierz miał z tobą problem.
- Nigdy tego tak nie odbierałem i nie czułem. Okej, byłem rozczarowany jego decyzjami i tym, iż nie pojechałem na Euro 2024, ale taki jest futbol. Musiałem szanować jego wybory i nie mogłem nic na to poradzić. To wszystko nie było dla mnie łatwe, momentami choćby trudno mi było oglądać mistrzostwa Europy, bo chciałem tam być. Ale nie chcę już do tego wracać, wolę skupić się na tym, co przed nami. Teraz marzę o tym, by awansować z reprezentacją Polski na mistrzostwa świata.
To twój największy cel na ten sezon?
- Kto nie chciałby pojechać na tak wielki, wspaniały turniej? Wspólnie zrobimy wszystko, by marzenia nasze i kibiców się spełniły. A co do celów na sezon, to nigdy ich sobie nie stawiałem. Nigdy nie zakładałem np., iż strzelę 10 goli i będę miał tyle samo asyst. Skupiam się na każdym kolejnym meczu, by nie nakładać na siebie dodatkowej presji. Po prostu chcę być zdrowy i grać z taką pewnością i wiarą w siebie jak obecnie.
Idź do oryginalnego materiału