Była 19. minuta, gdy legendarne Anfield wstrzymało oddech po zagraniu Casha

16 godzin temu
Liverpool przełamuje się po serii czterech ligowych porażek z rzędu! Mistrzowie Anglii zmierzyli się u siebie z Aston Villą, która wręcz przeciwnie, wygrała cztery ostatnie spotkania w Premier League. Jednak ich bezpośrednie starcie zakończyło się triumfem "The Reds" 2:0, a wszystko zaczęło się od koszmarnego błędu bramkarza. Matty Cash rozegrał w zespole gości pełne 90 minut i był o centymetry od dość szczęśliwego, ale pięknego gola.
Po pierwszych pięciu kolejkach bieżącego sezonu Premier League Aston Villa miała trzy punkty na koncie i była w głębokim kryzysie. Liverpool zaś może i za pięknie nie grał, ale wygrywał mecz za meczem, dzięki czemu mogli poszczycić się kompletem piętnastu oczek. Od tamtej pory liga angielska rozegrała cztery kolejki, po których oba te zespoły mają... tyle samo punktów na koncie.


REKLAMA


Zobacz wideo Krychowiak zakończył karierę. Jak go zapamiętamy? Żelazny: On był wielki


Liverpool trawiony przez kryzys. Aston Villa wręcz przeciwnie
Drużyna z Birmingham odbudowała się i wygrała każdy z tych czterech meczów. Zaś Liverpool wpadł w gigantyczny kryzys, z którego jak dotąd nie mają pojęcia, jak wyjść, przez co wszystkie ów cztery mecze przegrali. Czegoś takiego na Anfield nie widziano od czasów Brendana Rodgersa, czyli jeszcze sprzed przybycia Juergena Kloppa. W takich okolicznościach gospodarze wcale nie musieli być uważani za faworyta starcia z Aston Villą. W której pierwszym składzie wyszedł oczywiście będący w życiowej formie Matty Cash.


Cash był niezwykle blisko!
Pierwsza połowa mogła się podobać. Oglądaliśmy wiele szybkich, składnych akcji i groźnych strzałów. Już w 5. minucie Morgan Rogers obił zza szesnastki słupek. Za to w 19. minucie centymetry od szczęścia był Cash. Polak ewidentnie dośrodkowywał w pole karne, ale piłka odbiła się rykoszetem od nogi Virgila van Dijka i Giorgi Mamardaszwili z najwyższym trudem sparował ją na poprzeczkę. Z kolei raptem cztery minuty później po fatalnym rozegraniu obrońców gości sam na sam z bramkarzem znalazł się Dominik Szoboszlai, ale uderzył prosto w Emiliano Martineza.


Co zrobił Emiliano Martinez?! Koszmar bramkarza
Najważniejsze rzeczy wydarzyły się jednak w samej końcówce pierwszej części. Liverpool cieszył się dwa razy. Najpierw w 43. minucie, gdy głową do siatki trafił Hugo Ekitike. Okazało się jednak, iż sędzia asystent nie zauważył naprawdę dużego spalonego, co skorygował VAR. Aston Villa nie dotrwała jednak do przerwy bez utraty gola. W pierwszej minucie doliczonego czasu koszmarny błąd popełnił Emiliano Martinez. Podał piłkę do swego obrońcy tak fatalnie, iż dopadł do niej Mohamed Salah i strzałem z pierwszej piłki do pustej bramki zdobył 250. gola dla "The Reds" w swojej karierze.


Druga połowa już tak energicznie się nie zaczęła, ale to był element planu Liverpoolu. Planu, by nieco uśpić i w odpowiedniej chwili zaatakować. Tak stało się w 58. minucie gdy szybką akcję gospodarzy Ryan Gravenberch strzałem ze skraju pola karnego, przy pomocy rykoszetu od obrońcy, co zmyliło Martineza. Sytuacja Aston Villi stała się bardzo trudna.


Co więcej, z czasem wcale nie było lepiej. Liverpool oddał nieco piłkę rywalom, ale bronił się bardzo skutecznie. Próbowali Donyell Malen i Jadon Sancho, ale ich strzały były niecelne. Gospodarze nie mieli problemu z dowiezieniem wyniku do końca. Liverpool zakończył dwie ligowe "czwórkowe" serie: swoją czterech porażek i Aston Villi czterech zwycięstw.
Liverpool - Aston Villa 2:0 (Salah 45+1', Gravenberch 58')


Liverpool: Mamardaszwili - Bradley, Konate, van Dijk, Robertson - Gravenberch, MacAllister, Szoboszlai - Salah, Ekitike (77. Wirtz), Gakpo
Trener: Arne Slot
Aston Villa: Martinez - Cash, Konsa, Torres (75. Mings), Digne (75. Maatsen) - Kamara, Onana - Guessand (59. Malen), Rogers, McGinn (59. Barkley) - Watkins (75. Sancho)
Trener: Unai Emery
Sędzia: Stuart Atwell
Żółte kartki: van Dijk, Szoboszlai (Liverpool) - Cash, Onana, Rogers (Aston Villa)
Idź do oryginalnego materiału